Przechodzenie firm na „zieloną energię” jest ściśle związane ze specyfiką każdej branży. Zakłady przemysłowe produkują wiele zanieczyszczeń, które bezpośrednio trafiają do atmosfery, wód i gleby. Branża telekomunikacyjna wywiera wpływ na środowisko bardziej pośrednio, zużywając ogromne ilości energii elektrycznej potrzebnej do utrzymania infrastruktury i mocy przerobowych. „Zazieleniane” takich firm polega głównie na korzystaniu z energii z czystych źródeł i na możliwie maksymalnej i racjonalnej redukcji zużycia energii.
Czytaj też: Rewolucyjna metoda magazynowania energii. Zamierzają wykorzystać gaz, którego mamy pod dostatkiem
Czy firma może łatwo przejść na czystszą energię?
Odpowiedź na tytułowe pytanie będzie twierdząca, jeśli tylko firma zdecyduje się na podpisanie tzw. umowy PPA, czyli długoterminowej umowy zakupu energii ze źródeł odnawialnych bezpośrednio od jej producenta. Orange jako pierwszy polski operator podpisał w 2020 roku taką umowę z firmą WPD. Dzięki temu sześć turbin wiatrowych w Wielkopolsce produkuje ok. 50 GWh czystej energii, co odpowiada niespełna 10 proc. zapotrzebowania energetycznego operatora. 50 GWh to jednak energia, która pozwoli klientom Orange na przesłanie aż 265 petabajtów danych.
W ślad za pierwszą naszą „zieloną inwestycją” poszły następne. W latach 2021 i 2022 podpisaliśmy kolejne umowy PPA, które gwarantują nam 60% zielonej energii już od 2024 r., czyli nawet o rok szybciej niż zakładaliśmy w naszych celach strategicznych – mówi Daniel Piechocki, Dyrektor Infrastruktury i Serwisu Usług w Orange Polska.
Oprócz umów PPA biznes jest też mocno zainteresowany instalacją paneli słonecznych. Fotowoltaika w przypadku tak dużych firm nie jest co prawda wystarczającym źródłem do pokrycia znacznej części zapotrzebowania energetycznego, ale jednak pozwala choć trochę zredukować zużycie energii z paliw kopalnych.
Żeby w 100 proc. pokryć swoje zapotrzebowanie na energię tylko z energii słonecznej, Orange musiałby zainstalować panele fotowoltaiczne na powierzchni aż 700 ha. Jest to zadanie nie tyle trudne, co technicznie niewykonalne. Operator nie ma po prostu aż takiej powierzchni do wykorzystania. Energia słoneczna jest silnie uwarunkowana sezonowo, co przy stałym i jednolitym zapotrzebowaniu na nią jest sporym utrudnieniem. Nie znaczy to jednak, że farmy fotowoltaiczne nie powstają tam, gdzie jest to możliwe. Warto wspomnieć choćby tylko o panelach na dachach Miasteczka Orange – warszawskiej centrali firmy, data center w Łodzi i w Psarach, czy o najnowszym centrum przetwarzania danych Orange – Warsaw Data Hub w Łazach pod Warszawą, gdzie również niedługo staną moduły słoneczne.
Orange ma też w swoim dorobku kilka rozwiązań w skali mikro, które ułatwiają życie pracownikom firmy. W kilku lokalizacjach mogą oni odpocząć na ławkach z wbudowanymi panelami słonecznymi. Gromadzą one energię, która może zostać wykorzystana np. do naładowania smartfonu przewodowo lub indukcyjnie.
W warszawskim Miasteczku Orange działa też zasilany energią słoneczną punkt ładowania hulajnóg elektrycznych. Jednocześnie może się tu ładować 16 jednośladów. Operator rozpoczął też w ubiegłym roku elektryfikację swojej floty samochodowej, a ładowarki w garażach przy biurach firmy dostępne są również dla prywatnych samochodów pracowników. Nawet w Polsce, gdzie ponad 70% prądu produkuje się z węgla, samochody elektryczne mniej szkodzą klimatowi niż spalinowe – i to uwzględniając zarówno ich produkcję, jak i cały czas użytkowania.
Dlaczego bezpośrednie umowy zakupu energii PPA, a nie Gwarancje Pochodzenia?
Na przykładzie Orange widać też, że bardziej przyszłościowy jest bezpośredni zakup „zielonej energii” od jej producenta (np. operatora turbin wiatrowych czy farmy fotowoltaicznej), niż zakup energii z tzw. Gwarancją Pochodzenia, czyli tylko z potwierdzeniem, że dany wolumen energii pochodzi z OZE, ale bez związku z realnym źródłem i bez wynikającego z niego wsparcia dla budowy nowych OZE w Polsce. Nie dość, że ten drugi model tylko nakręca rynek handlu gwarancjami, to w dodatku stosująca go firma ponosiłaby z czasem coraz wyższe koszty ich kupna. Umowy PPA są dla polskiego biznesu zdecydowanie najpewniejszym sposobem, by stawać się bardziej ekologicznym. Również dlatego, że energia kupowana w ten sposób ma stałą cenę przez dłuższy czas. A to wpływa na stabilność rynku i buduje konkurencyjność dla ciągle zmieniających się cen giełdowych energii.
Czytaj też: Rośnie nowa potęga w branży fotowoltaicznej! W tym kraju energia ze słońca będzie priorytetem
Na wahania cen energii na giełdzie wpływają obecnie przede wszystkim wojna w Ukrainie i polityka klimatyczna Unii Europejskiej, która przyjęła zgodny z nauką cel redukcji emisji gazów cieplarnianych o przynajmniej 55% do 2030 roku i chce osiągnąć neutralność klimatyczną najdalej 20 lat później. Dziś już wyraźnie widać, że monopolizacja źródeł energii, w dodatku w zdecydowanej większości produkowanej z paliw kopalnych, nie jest najlepszym rozwiązaniem. Systematyczne zwiększanie udziału OZE w miksie energetycznym zarówno całego kraju, jak i pojedynczych firm, nie tylko pomoże środowisku, ale również zapewni stabilizację rynku. Orange zrobił już kilka pierwszych kroków i pokazał, że „zazielenianie” energii jest możliwe. Teraz pora na innych.