Konstruktorzy Pixii Camera postawili bowiem na innowacyjność i połączyli techniki fotografii obliczeniowej z dużym i nowoczesnym sensorem APS-C oraz możliwością aktualizacji aparatów zarówno pod względem oprogramowania, jak i sprzętu.
Nowy Pixii Camera z procesorem 64 bit
Zacznijmy jednak od początku. Pixii Camera to nieduży, zgrabny aparat dalmierzowy, współpracujący z wysokiej jakości obiektywami z bagnetem Leica M. Sercem najnowszej wersji jest nowoczesna matryca APS-C 26 Mpix, typu BSI CMOS, z globalnym odczytem danych.
Przetwarzaniem obrazu zajmuje się natomiast wydajny czterordzeniowy procesor korzystający z architektury ARM Cortex-A55, wyposażony w specjalizowane rdzenie NPU i VPU. Układ posiada też dwurdzeniowy GPU zgodny z OpenCL 2.0, zdolny do obsług 768 wątków i zapewniający wydajność przetwarzania do 7 gigapikseli na sekundę.
Do kadrowania i nastawiania ostrości w Pixii Camera służy wizjer optyczny, wyposażony w dalmierz. Oferuje on powiększenie x0,67 oraz podświetlane ramki kadrowania odpowiednie dla ogniskowych 28 mm, 35 mm, 40 mm i 50 mm. Podgląd parametrów zdjęcia możliwy jest na umieszczonym na górze aparatu małym wyświetlaczu OLED, natomiast podgląd zdjęć możliwy jest tylko za pomocą podłączonego bezprzewodowo smartfonu.
Użyty w Pixii Camera sensor BSI CMOS 26 Mpix posiada filtr kolorów Bayera, mikrosoczewki i nie posiada filtru antyaliasingowego. Zakres dostępnych czułości ISO to 160-12800 (rozszerzalny do ISO 80-51200), konwerter analogowo-cyfrowy może pracować z rozdzielczością 12, 14 lub 16 bitów. Całkowicie cyfrowa globalna migawka oferuje czasy w zakresie od 2 sekund do 1/32000 sekundy. Zgodnie z badaniami laboratorium DxOMark jest to w tej chwili najlepszy sensor APS-C na rynku i przewyższa swoimi osiągami niektóre sensory pełnoklatkowe.
Dlaczego Pixii jest wyjątkowy?
Wbrew deklaracjom producenta Pixii Camera nie jest pierwszym aparatem wyposażonym w procesor 64-bitowy, ale niewątpliwie jest pierwszym, w którym zastosowany został procesor ogólnego przeznaczenia zamiast wysoce wyspecjalizowanego układu przetwarzania obrazu, jaki znamy choćby z bezlusterkowców.
Daje to twórcom Pixii Camera niezwykłą elastyczność w modyfikacji oprogramowania i wyposażania go w zupełnie nowe i często wyjątkowe funkcje. Jedną z nich jest choćby czarno-biały RAW – do tej pory dostępny tylko dla nielicznych aparatów z matrycami bez filtrów barwnych. W Pixii Camera znajomość charakterystyki filtrów Bayera i wydajny procesor pozwoliły na odtworzenie oryginalnej jasności dla każdego punktu sprzed demozaikowania i zapisanie monochromatycznego obrazu do formatu DNG. Wraz z danymi zapisywane są krzywe tonalne w naturalny sposób odwzorowujące charakterystykę filmów analogowych.
Kolejną sprawą jaką warto tu poruszyć jest możliwość aktualizacji starszych aparatów. Wszyscy przyzwyczailiśmy się do tego, że pojawiają się nowe wersje firmware, które poprawiają błędy i (znacznie rzadziej) wprowadzają nowe funkcje. W Pixii Camera jest to wyjątkowo proste, ponieważ nowe wersje dostępne są jako aktualizacja OTA, jak w smartfonie, a dzięki uniwersalnej architekturze procesora dodawanie nowych funkcji nie jest niczym wyjątkowym.
Ale w Pixii Camera aktualizować można nie tylko oprogramowanie: dla klientów francuskiego producenta dostępny jest także program odpłatnych modernizacji sprzętu: modularna konstrukcja aparatu pozwala na wymianę na nowszy model matrycy, procesora czy choćby wizjera, doprowadzając starszy sprzęt do standardów najnowszego.
Nie jest i nie może być tanio
Pixii Camera jest aparatem bardzo wyjątkowym, niszowym, a wyjątkowość kosztuje. Pewnie nie pomaga też produkcja we Francji zamiast na dalekim wschodzie – w każdym razie najnowsza wersja dostępna jest od 2700 do 3150 euro + VAT, w zależności od wbudowanej pamięci. Pixii Camera pozostanie zapewne ciekawostką, ale aparat ma swoje grono wiernych użytkowników, skłonnych zapłacić za specyficzny sposób użytkowania i wyjątkowe możliwości. Można się też spodziewać, że Pixii Camera jest zwiastunem głębszej integracji fotografii obliczeniowej także z popularnymi aparatami bezlusterkowymi – wszak pewne oznaki tego procesu można zauważyć już w aparatach OM System.