TOP 10 niezwykłych samolotów. Ich wygląd od razu przykuwa wzrok

Zebraliśmy dla was dziesięć samolotów, których wygląd od razu przyciąga uwagę i budzi całą masę pytań. Poniższa lista obejmuje dzieła z ostatnich dekad, z całego świata, choć w zestawieniu królują projekty amerykańskie. Nie bez powodu, bo to właśnie w USA działają firmy pokroju Lockheed Martina, Northrop Grummana, Bella czy Boeinga, za którymi stoją nie tyle specjaliści, ile istni wirtuozi awiacji.
TOP 10 niezwykłych samolotów. Ich wygląd od razu przykuwa wzrok

Airbus Beluga niczym multipla wśród samolotów

Jako że w dalszej części materiału wchodzi głównie w projekty poważniejsze, bo wojskowe, na samym początku zajmijmy się być może najbardziej nietypowym samolotem transportowym – zmodyfikowaną wersją Airbusa A300. To brzydkie kaczątko oficjalnie określa się mianem Super Transporter (z angielskiego – Super Transportowca), ale jego charakter znacznie lepiej oddaje potoczne określenie Beluga. Wszystko przez podobieństwo samolotu o poszerzonym kadłubie do białuchy arktycznej.

Czytaj też: Wszystko, co wiemy o nowej generacji procesorów Intela. Plany firmy cię zaskoczą

Po co w ogóle powstał taki samolot? Jako że wyprodukowano pięć egzemplarzy Airbusa Beluga, pewne jest, że nie był to zarówno żart, jak i jednorazowy występek, w ramach którego próbowano stworzyć latającą multiplę. W rzeczywistości projekt tego samolotu narodził się z potrzeby transportowania kadłubów innych samolotów do innych hangarów. Stąd wymóg znaczącego poszerzenia zwłaszcza przedniej części samolotu, który nadal realizuje loty i nawet doczekał się następcy w postaci Airbusa Beluga XL o dokładnie tym samym przeznaczeniu.

Radziecki pomysł dominacji nad morzami, czyli Morski Potwór

Ekranoplany to szczególne rodzaje statków-samolotów, które powstały po to, aby poruszać się na niewielkiej wysokości nad wodą, wykorzystując efekt przypowierzchniowy. Po II wojnie światowej ZSRR wykazał ogromne w skali świata zainteresowanie tymi właśnie samolotami typu WIG. Każdy z projektów miał w sobie coś wyjątkowego i trudno się temu dziwić – były to bowiem istne “wodne samolotu”. Wykorzystywano je niegdyś w formie sprzętów desantowych i patrolowych na Morzu Kaspijskim czy Morzu Czarnym.

Najbardziej popularnym, a przynajmniej rozpoznawalnym ekranoplanem był zdecydowanie Projekt 903 ”Łuń” byłego Związku Radzieckiego, ale równie często można usłyszeć o prototypowym KM, który został zniszczony w katastrofie spowodowanej przez błąd pilota w 1980 roku. To właśnie jego znamy pod przydomkiem “Potwora Morskiego” i to na jego podstawie stworzono wspomniany ekranoplan Łuń, widoczny na zdjęciu poniżej, który miał za zadanie przede wszystkim niszczyć amerykańskie lotniskowce.

Łuń miał 73,15 metra długości, 19,2 metra wysokości i rozpiętość skrzydeł rzędu 43,89 metra. Mógł latać tuż nad powierzchnią wody z 100 tonami ładunku, rozpędzać się do maksymalnie 550 km/h i docierać do celów oddalonych o prawie 1740 km. Jak to na ZSSR przystało, pomimo swojego transportowego charakteru ekranoplan Łuń był też ciężko uzbrojony w sześć pocisków przeciwokrętowych P-270 i cztery 23-mm działka automatyczne.

B-2 Spirit i jego następca B-21 Raider

Jesteście zdolni, ale syn lub córka koleżanki mamy i tak są we wszystkim lepsi? W takim razie jesteście bombowcem B-2 Spirit, na którego niedawna premiera B-21 Raider rzuciła cień. Postanowiłem wspomnieć o tych dwóch bombowcach nie bez przyczyny, a przez szereg podobieństw między nimi. Wynikają one nie tylko z tego, że za oba samoloty bombowe odpowiada ta sama firma (Northrop Grumman), ale też z postawienia na charakterystyczną konstrukcję “latającego skrzydła” z kokpitem pośrodku i wyglądem, który zwłaszcza w przypadku bardziej dopracowanego B-21 przypomina drapieżnego ptaka. 

Jako że nie znamy jeszcze oficjalnych danych na temat specyfikacji oraz technik zastosowanych w B-21 Raider, to nie możemy jednoznacznie stwierdzić, jak bardzo ten będzie potężniejszy od B-2 Spirit. Pewne jest jednak, że całe trzy dekady dzielące oba bombowce w dobie dzisiejszego postępu naukowego i technologicznego odbiją się znacząco na różnicach między tymi dwoma bombowcami. 

Czytaj też: W razie ataku na Tajwan świat będzie zgubiony. Przeniesienie produkcji mikroczipów do USA nas nie uratuje

Jako że B-21 Raider to niejako bezpośredni zastępca B-2 Spirit, warto wspomnieć, że ten bombowiec został zaprojektowany w takim, a nie innym układzie, aby zapewnić mu zarówno wysoki zasięg, jak i obniżoną wykrywalność. Na więcej informacji o B-21 Raider musimy niestety poczekać, ale jego główne cele są nam znane. Ten nowoczesny bombowiec wyróżnia się na tle starszych modeli przede wszystkim modułowym systemem oprogramowania o otwartej architekturze, projektem obniżającym koszty eksploatacji i potencjalną opcją trybu bezzałogowego. Pierwszy lot prototypu planuje się na następny rok, a kiedy B-21 Raider zawita już na służbę, będzie pełnił funkcję bombowca strategicznego zdolnego do przenoszenia bomb konwencjonalnych i jądrowych.

Jak połączyć zalety śmigłowców i samolotów? V-280 Valor firmy Bell odpowiada

Jeśli kojarzycie zmiennowirnikowca V-22 Osprey, to niedawno wybrany w ramach amerykańskiego programu V-280 Valor nie powinien was zaskoczyć formą. Pierwotnie zestawienie miało zresztą dotyczyć właśnie Ospreya, ale jako że V-280 jest poniekąd jego następcą o wyższym zaawansowaniu i znacznie bardziej imponującym układzie napędowym, wybór padł właśnie na niego. Zwłaszcza po niedawnej wygranej w programie FLRAA.

V-280 to połączenie samolotu z helikopterem, co zostało osiągnięte poprzez umieszczenie dwóch wielkich śmigieł na wysięgnikach o zmiennej pozycji. Dzięki temu V-280 może zarówno startować i lądować w pionie (ustawiając swoje śmigła horyzontalnie), jak i lecieć podobnie do samolotu, kiedy już w powietrzu przestawia śmigła do pozycji wertykalnej. 

Dzięki takiemu dualizmowi V-280 Valor jest w stanie rozwijać prędkość przelotową rzędu 520 km/h i latać na dystanse do 3900 km. Jego maksymalna masa startowa ma wynosić około 14000 kilogramów, a poziom zaawansowania potwierdza m.in. obecność z potrójnie redundantnego systemu sterowania fly-by-wire.

Avro Vulcan jak latająca płaszczka

Poddźwiękowy bombowiec strategiczny Vulcan to dzieło brytyjskiej firmy Avro produkowane w latach 1955-1965 i wycofane ze służby wojskowej w 1984 roku. W naszym zestawieniu znalazł się głównie za sprawą swoich charakterystycznych skrzydeł, którymi samolot zapewnił sobie w naszych oczach miano “latającej płaszczki”. Oficjalnie to oczywiście nic innego, jak projekt w układzie delta, który zapewnił samolotowi dużą manewrowość.

Czytaj też: Wraca Avatar, czy z nim wróci 3D? Dlaczego telewizory 3D zniknęły z rynku

Ta manewrowość przydała się bombowcom Vulcan zwłaszcza po zmienieniu ich przeznaczenia z lotów na wysokim pułapie (do 16750 metrów) na loty na niższym z racji rozprzestrzenienia się pocisków przeciwlotniczych do niszczenia wysoko lecących celów. 

Northrop YF-23 mógł być myśliwcem przewagi powietrznej USA

W dążeniu do opracowania nowego myśliwca piątej generacji w ramach programu Advanced Tactical Fighter, firmy Northrop i McDonnell Douglas stworzyły konkurujące z F-22 Raptor myśliwce YF-23. Powstały tylko dwa egzemplarze, bo projekt ich rozwoju zakończono w 1991 roku po wygranej firmy Lockheed Martin w przetargu. 

W porównaniu do konkurencyjnego projektu, YF-23 miały w sobie zdecydowanie więcej charakteru, co zawdzięczały samolotom Lockheed SR-71 oraz B-2 Spirit, z których rozwiązań technologicznych czerpały pełnymi garściami. Dlaczego YF-23 przegrał z propozycją Lockheed Martina w programie? Oficjalnie uargumentowano to wyższą elastycznością modernizacji oraz prostotą obsługi.

Radziecki Biały Łabędź, czyli Tu-160

Klasyczne bombowce nie odznaczają się na rynku tak bardzo, jak te oparte o układ latającego skrzydła, ale mają w sobie to coś, czego nie sposób znaleźć w innych projektach. Radziecki, a następnie rosyjski Tu-160 jest tego świetnym przykładem, jako samolot zaprojektowany przed 1980 rokiem, jako ponaddźwiękowy bombowiec strategiczny o zmiennej geometrii skrzydeł. Jego dystyngowany wręcz charakter sprawił, że zaczęto określać go mianem Białego Łabędzia, choć z niewinną bielą nie ma nic wspólnego. 

Tu-160 to przyjmująca na pokład czterech specjalistów maszynka do niszczenia, która może latać na wysokościach 15600 metrów z prędkością do 2200 km/h i przeprowadzać ataki 24 pociskami powietrze ziemia Ch-15P lub 12 Ch-55SM, a przede wszystkim bombami ukrytymi w dwóch komorach bombowych o wymiarach 11,28 x 1,92 metra. 

B-1B Lancer

Jeśli już było o rosyjskim bombowcu Tu-160, nie może zabraknąć amerykańskiego B-1B Lancer dawnej firmy Rockwell International. To staruszek. Swój oblot zaliczył pod koniec 1974 roku i w następnych latach objął funkcję amerykańskiego bombowca strategicznego dalekiego zasięgu. W hierarchii lotnictwa USA jest to w dużej mierze następca produkowanych w latach 1952-1962 samolotów B-52 Stratofortress, ale oba samoloty (wraz z B-2 Spirit) pełnią obecnie nadal tę samą funkcję, stanowiąc podstawę triady nuklearnej Stanów Zjednoczonych.

Tak jak B-52 Stratofortress był kolosem przypominającym samoloty pasażerskie, tak B-1B Lancer zaprojektowano tak, aby był znacznie smuklejszy i oczywiście bardziej zaawansowany. W praktyce wygląda jak wysublimowana i przeznaczona “na salony” wersja samolotu stałopłatowego, który ma w sobie “to coś”, co nie pozwala oderwać od niego wzroku. Podobnie było z rosyjskim Tu-160.

Najważniejszą cechą nowszego bombowca jest zdecydowanie możliwość manipulacji wychyleniem skrzydeł o rozpiętości od 23,84 do prawie 42 metrów (zależnie od wychylenia). Maksymalna prędkość rzędu 1330 km/h, pułap 18 km i zasięg do 12000 km jednoznacznie wskazują, dlaczego ten bombowiec z 3 komorami i 6 węzłami jest znacznie potężniejszy od B-52. Starszy samolot (w wersji H) wznosi się bowiem na maksymalnie 15000 metrów i rozwija prędkości do 1050 km/h. To znaczne różnice, zważywszy na to, że wprawianiem w ruch B-52 zajmuje się łącznie osiem silników, a nie cztery, jak B-1B Lancer. 

Najlepsze z najlepszych, czyli SR-71 Blackbird i F-117 Nighthawk

Jako że zestawienie dotyczy najlepiej wyglądających samolotów, pozycją wieńczącą listę nie mógłby być jeden samolot. Nie w momencie, kiedy przestworza podbijały takie arcydzieła firmy Lockheed, jak właśnie SR-71 Blackbird i F-117 Nighthawk. Okres produkcji tych samolotów dzielą prawie dwie dekady, ich przeznaczenie jest zupełnie inne, ale oba samoloty przypominają projekty nie z tego świata.

Z jednej strony mamy samolot dalekiego zwiadu strategicznego, który jest jednocześnie najszybszym samolotem sił powietrznych w całej historii (rozwijał prędkość powyżej 4000 km/h i latał na pułapie do 36500 metrów), a z drugiej samolot bombowy o obniżonej wykrywalności (prędkość do 1126 km/h, pułap do 10000 metrów). Oba projekty na zawsze zapiszą się na kartach historii jako najbardziej wyróżniające się samoloty, którym udało się wyjść z fazy prototypowania i wejść na służbę, ale nie osiągnęły na niej aż tak spektakularnych sukcesów. 

Potwierdza to liczba wyprodukowanych egzemplarzy, bo powstało tylko 32 egzemplarzy SR-71 oraz 64 sztuki F-117, podczas gdy myśliwców F-35 powstało już ponad 875 sztuk. Obecnie bombowce Nighthawk są wykorzystywane w roli samolotów treningowych po ich wycofaniu ze służby w 2008 roku, a samoloty rozpoznawcze SR-71 nie latają w ramach misji Sił Powietrznych USA i NASA od odpowiednio 1998 roku i 1999 roku.