W ostatnim czasie wokół TikToka zbiera się coraz więcej czarnych chmur
Aplikacja zakończyła poprzedni rok z banem w USA – pracownicy rządowi dostali zakaz korzystania z serwisu, choć dotyczy to tylko służbowych smartfonów. Teraz z kolei dowiedzieliśmy się, że kolejne amerykańskie uczelnie również postanowiły zakazać TikToka swoim studentom. Fala zakazów TikToka przetacza się przez Stany Zjednoczone niczym burza. Publiczne uniwersytety w Alabamie, Arkansas, Florydzie, Georgii, Idaho, Iowa, Oklahomie, Południowej Dakocie podjęły działania w celu ograniczenia dostępu do aplikacji, blokując dostęp do niej na kampusowych sieciach Wi-Fi i szkolnych urządzeniach.
Czytaj też: TikTok, a nad nim czarne chmury. Rząd USA chce dać aplikacji bana, robi się poważnie
Na razie zakazy ograniczają się do sieci czy urządzeń należących właśnie do rządu lub do wspomnianych wyżej uczelni. Dwie największe uczelnie w Teksasie dołączyły właśnie do grona innych, które zakazały swoim studentom korzystania z aplikacji.
Uniwersytet podejmuje te ważne kroki w celu wyeliminowania zagrożeń dla informacji zawartych w sieci uniwersyteckiej i dla naszej infrastruktury krytycznej. Zgodnie z dyrektywą gubernatora, TikTok zbiera ogromne ilości danych z urządzeń swoich użytkowników – w tym, kiedy, gdzie i jak prowadzą działalność internetową – i oferuje ten zbiór potencjalnie wrażliwych informacji chińskiemu rządowi — napisał w tym tygodniu Jeff Neyland, doradca prezydenta ds. strategii technologicznej University of Texas.
Rzecznik Texas A&M Univeristy potwierdził w rozmowie z Texas Tribune, że „[…] studenci, wykładowcy, pracownicy i goście nie będą mogli korzystać z aplikacji po podłączeniu do sieci A&M”.
Instytucje szkolnictwa wyższego są ostrożne, ponieważ mogą stracić fundusze publiczne lub zostać pozwane, jeśli dojdzie do naruszenia bezpieczeństwa większości powiedziała Vanessa Dennen, profesor systemów instruktażowych i technologii uczenia się na Florida State University, który nie ma zakazu
Powodem takich działań są kwestie bezpieczeństwa cybernetycznego i obawy przed szpiegostwem ze strony Chin. Dyrektor FBI Christopher Wray powiedział Kongresowi w listopadzie, że jest „bardzo zaniepokojony”, że Chiny mogą wykorzystać dane zebrane za pośrednictwem aplikacji jako broń. Jak pisał w projekcie ustawy zakazującej TikToka w USA jeden z jej autorów:
TikTok to cyfrowy fentanyl, który uzależnia Amerykanów, zbiera ich dane i cenzuruje ich wiadomości. Aplikacja należy do firmy ByteDance, która ostatecznie podlega Komunistycznej Partii Chin – największemu przeciwnikowi Ameryki. Zezwolenie na dalsze działanie TikToka w Stanach Zjednoczonych byłoby niczym przejęcie przez ZSRR redakcji New York Times, Washington Post oraz innych kluczowych mediów w okresie zimnej wojny.
Czytaj też: Żaden polityk się nie prześlizgnie. TikTok będzie oznaczał rządową propagandę
TikTok oczywiście wszystkiemu zaprzecza i stara się załagodzić sytuację, czemu nikt się nie dziwi. Stany Zjednoczone są jednym z większych rynków dla serwisu, bo w tym kraju aktywnych użytkowników jest już ponad 138 milionów. Amerykanie kochają TikToka, a rządzący bazując na motywach politycznych starają się go ograniczyć co, zdaniem firmy, w żaden sposób nie przyczyni się do poprawy bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych. Fakt jednak pozostaje faktem – TikTok trafił na celownik i raczej nieprędko z niego zniknie.
Nie tylko Stany Zjednoczone przyglądają się aplikacji
Choć najwięcej w tym kontekście mówi się o działaniach USA, to także Unia Europejska i rządy poszczególnych państw (w tym i Polski) uważnie przyglądają się działaniom TikToka. Na razie nikt nie ma zamiaru go zakazywać, a przynajmniej do momentu, w którym serwis będzie stosował się do wytycznych stawianych przez UE. Dotyczy to przede wszystkim nowej ustawy o usługach cyfrowych (DSA), która ma na celu usprawnienie moderowania treści na platformach społecznościowych w celu zapewnienia przejrzystego wyjaśnienia, dlaczego niektóre treści są usuwane i tego, w jaki sposób reklamodawcy podsuwają użytkownikom swoje reklamy.
Czytaj też: Słyszycie? To westchnienie ulgi milionów nastolatków. Polska nie planuje blokować TikToka
Na zastosowanie się do tych przepisów TikTok ma co prawda czas do 1 września, ale komisarz europejski Thierry Breton zapowiedział, że serwis powinien zacząć przestrzegać ich już wcześniej. Przypomniał również, że zgodnie z ustawą, serwisy społecznościowe, które nie zastosują się do wytycznych mogą zostać ukarane grzywną w wysokości do 6% ich rocznych przychodów lub nawet mogą dostać zakaz działalności na terenie Unii Europejskiej.
Tyczy się to oczywiście wszystkich serwisów, więc też Facebooka czy Instagrama, ale już sam post na blogu zatytułowany „Czy niektóre media społecznościowe to wilk w przebraniu”, w którym wspomina o platformie z „krótkimi filmami zawierającymi chwytliwą muzykę, układy taneczne i atrakcyjne wizualnie efekty” mocno wskazuje właśnie na TikToka. Komisarz europejski wyraża swoje obawy dotyczące przesyłania danych użytkowników poza Unię i tego, w jaki sposób mogą one być wykorzystywane. Podkreśla również, że DSA ma na celu stworzenie bezpiecznej przestrzeni cyfrowej dla wszystkich europejskich użytkowników, zwłaszcza tych młodszych.
Z młodszą publicznością wiąże się większa odpowiedzialność – powiedział Breton.