Dziecko i gadżety elektroniczne – kontrowersji nie brakuje
Sam fakt, że dziecko w wieku lat 4 ma styczność z gadżetami technologicznymi budzi wiele kontrowersji. Myślę, że we współczesnym świecie obserwujemy wiele skrajności z podejściem do technologii wśród dzieci i młodzieży. Jedni rodzice starają się trzymać swoje pociech pod kloszem i najchętniej do 18-nastki pozostawiliby je bez dostępu do internetu, telewizji, a telefon ograniczyli do takiego z możliwościami i zasięgiem Mudita Pure. Drudzy natomiast postępują jak nauczyciel WF-u w latach 90-tych prowadzący zajęcia na „macie” – „macie piłkę i gracie”, czyli „macie tablet, YouTube’a i bawcie się”. Nie zamierzam wychowywać cudzych dzieci ani pouczać rodziców. Za to moje podejście też pewnie wiele osób skrytykuje. Wierzę w równowagę, edukację oraz czas spędzany z dzieckiem.
Moja córka ogląda więc treści w serwisach VOD, zdarza jej się pograć na iPadzie (w samochodzie, samolocie, w poczekalni u lekarza, po 3 dniach siedzenia w domu w trakcie choroby), a nawet „pościgać” w Mario Kart na telewizorze korzystając ze Switcha. Natomiast niezależnie czy są to piosenki, seriale animowane czy też gry zawsze wiem, jakie są to treści i są to treści, które znam. Jeśli uruchamiam coś po raz pierwszy, to robię to będąc z nią. I tak nie tylko YouTube, ale też Netflix czy Amazon Prime Video zalane są toną słabych, nieadekwatnych dla dzieci treści, więc tym bardziej warto to kontrolować. Bardzo lubię treści z Disney+ oraz Apple TV+. Szczególnie polecam Bluey. Można się nieźle uśmiać otaczającą nas (rodziców) rzeczywistością. Dobieram książki, w muzyce obok Baby Sharka jest też Majka Jeżowska itd.
Myślę, że samemu będąc gadżeciarzem, zaczynając swoją przygodę z komputerami i raczkującym internetem w wieku 8 lat (wchodzenie w 98 roku na witrynę Lego.com to było ćwiczenie z cierpliwości, także rodziców co do rachunku za połączenie), nie będę odcinał od tego mojej córki. Natomiast liczę, że będzie świadomą użytkowniczką cyfrowego świata i będzie wspaniale rozwijać swoje cyfrowe kompetencje w przyszłości. Wszystko jednak z głową i umiarem. Myślę, że wyzwań jest wiele, czyhających na każdym kroku. A większym problemem niż dzieci świadomie korzystające z technologii, są dorośli omijający nowoczesną technologię.
Apple HomePod w polskich warunkach
3 lutego w wybranych krajach pojawi się duży Apple HomePod 2. generacji. Po dwóch latach nieobecności na rynku, produkt jak gdyby nigdy nic wraca do oferty Apple’a, w lekko tylko odświeżonej formie. Cena na macierzystym rynku wynosi 299 dolarów, bez podatków stanowych, a w polskiej dystrybucji tej nowości Apple’a nie uświadczymy. Przez stronę Apple czy oficjalnych resellerów nie nabędziemy też HomePoda Mini. Głośnik jedną z łatwością kupimy w wielu polskich sklepach internetowych na klasycznych handlowych warunkach. Jedynie w tym, jak i w przypadku wielu innych akcesoriów Apple, zwłaszcza słuchawkach, radzę uważać na podróbki, których niestety pełno w marketplace’ach, łącznie z Allegro.
W ramach premiery nowego głośnika, Apple przy okazji zrobił podwyżkę cen HomePoda mini na rynku brytyjskim i europejskim. Teraz cena u naszych zachodnich sąsiadów to już nie 99 euro, a 109 euro. Mnie udało się nabyć głośniki w cenie 499 zł brutto, co przy obecnym kursie euro, darmowej dostawie i sprawnych zakupach przez Allegro sprawia, że cena jest atrakcyjna jak na produkt bądź co bądź importowany. Zdarzały się jednak atrakcyjniejsze ceny w przeszłości, a czy będą takie w przyszłości, czas pokaże.
Sam swojego pierwszego dużego HomePoda kupiłem w 2019 roku, podczas wyjazdu służbowego do Dallas. Przez brak odłączanego przewodu musiałem korzystać z przejściówki, ale ze sprzętu byłem zadowolony do czasu, aż nagle wyzionął ducha. Nie podjąłem się naprawy, uszkodzonego sprzedałem na OLX trzy miesiące temu. HomePod Mini za to od momentu premiery jest u mnie w kuchni. Podwyżki były motywem, by powrócić do HomePoda w sypialni, ale też zakupić dodatkowe urządzenie do pokoju dziecka. Zwłaszcza że nie zanosi się na aktualizację HomePoda mini czy rychłą prezentację innego urządzenia z tej kategorii.
Dlaczego kupiłem HomePody mini, a nie duże HomePody lub inne smart głośniki? Po pierwsze ze względu na bycie w ekosystemie Apple’a, posiadanie licznych rozwiązań SmartHome opartych o HomeKita. Po drugie wybór padł na mniejsze głośniki ponieważ domowe audio dobrej jakości mam w salonie, mam też Sonos Move na taras czy odtwarzania w domu. Te głośniki mają być jedynie tłem, dźwiękami muzyki o poranku i służyć do aktywnego korzystania z asystenta głosowego Apple.
Korzystanie z HomePodów i Siri w warunkach polskich do łatwych nie należy. Nie ma oficjalnej dystrybucji, nie ma więc też pełnego wsparcia, zresztą po okresie gwarancyjnym nie ma też mowy o naprawie via Apple niezależnie od szerokości geograficznej. Przede wszystkim jednak barierą jest porozumiewanie się z Siri, która polskiego nie rozumie ni w ząb, a jeśli już, to w sposób losowy – odnosi się to do wykonawców, ich utworów oraz albumów oraz miejscowości na mapie pogodowej polski. Zostają nam komendy w języku angielskim, chyba że bliżej wam do hiszpańskiego, niemieckiego, rosyjskiego lub innego wspieranego języka, w którym można się z Siri porozumieć. Siri nie ogarnia wiadomości z naszego regionu, wyników sportowych choćby z piłkarskiej ekstraklasy, nie podyktujemy wiadomości tekstowych w języku polskim, itd.
Niemniej aktualna oferta Siri i HomePoda Mini dla osoby korzystającej z Apple One (w tym Apple Music), posiadającej Apple TV, smart Home oparty o HomeKit i w miarę posługująca się językiem angielskim jest na tyle atrakcyjna, że wydanie kwoty niższej niż dwie oryginalne obudowy do iPhone’a staje się jak najbardziej racjonalne.
HomePody służą mi właśnie do grania w tle rano w sypialni, w kuchni przy gotowaniu, czasem do połączeń telefonicznych, do szukania kluczy, czy też pełnią funkcję dzwonka domofonu. Kluczowe jest też sterowaniem domem, czyli odsłanianie rolet w oknach, zapalanie świateł, uruchamianie telewizora czy ekspresu do kawy.
HomePod mini dla dziecka – czy to ma sens?
A gdzie w tym wszystkim jest dziecko i jego korzystanie z HomePoda? Latorośle chwytają wszystko momentalnie, są bacznymi obserwatorami rzeczywistości. Więc gdy kilka tygodni temu podjeżdżając pod dom córka jako pierwsza krzyknęła „Hey Siri – Open the gate”, a później o poranku „Hey Siri – Open Baby Room” zrozumiałem, że ona ten sposób integracji ze sprzętami technologicznymi jak najbardziej zaczyna rozumieć i jest dla niej bardzo naturalny.
Więc gdy tylko HomePod Mini przybył, dostała do wyboru model biały lub pomarańczowy. Oczywiście wybrała pomarańczowy, cieszyła się, że to jej Siri. A po konfiguracji od razu krzyknęła „hey Siri, Play Baby Shark” i zaczęłą tańczyć. Później wywołała kolejną ulubioną piosenkę, zmieniała kolory w swojej lampie podłogowej, a dziś rano otworzyła rolety.
To zakup oczywiście na wyrost, ale dzieci rosną bardzo szybko. Ona sama też dość płynnie komunikuje się w różnych językach i myślę, że ta komunikacja z Siri jest istotna także, aby nieco wymusić na niej użytkowanie angielskiego w sposób praktyczny (tu akurat brak języka polskiego okazuje się atutem). Myślę, że z biegiem czasu, ale też dalszego rozrostu liczby inteligentnych urządzeń w domu, korzystanie przez nią z Siri będzie bardziej intensywne. A przy okazji to mały, zgrabny głośnik do odtwarzania jej ulubionej muzyki w jej pokoju, a niekoniecznie w salonie czy sypialni.
Na szczęście do zakupu Apple Watcha czy iPhone’a jeszcze wiele lat. Nastąpi to jednak zanim się obejrzę, gdyż czas bardzo szybko leci. Niemniej podoba mi się, że właśnie pierwszym „telefonem” może być Apple Watch, a niekoniecznie pełnoprawny telefon. Na razie HomePod Mini to pierwszy, jej własny gadżet elektroniczny.
Dom zatruty jabłkiem
Moja perspektywa dotycząca HomePodów z pewnością jest swego rodzaju „bańką”. Moją frustrację nadal budzi brak wielu funkcji i usług w Polsce, a przy okazji wyższa cena względem regionów, gdzie tych możliwości ekosystemu jest więcej. Można jednak powiedzieć, że jestem wzorowym użytkownikiem ekosystemu Apple’a. W momencie, gdy zatrułem nim wszystkich domowników oraz resztę rodziny, gdy wiem, gdzie są nie tylko klucze, ale też żona, teściowa i rodzice dzięki funkcji Znajdź, gdy sumiennie co miesiąc płacę abonament Apple’a, moja satysfakcja z tego ekosystemu i akcesoriów jest większa, niż gdybym używał tych sprzętów sam lub gdybym używał tylko części tych rozwiązań.