CES – rys historyczny
Consumer Electronic Show odbywa się od 1967 roku. Pierwsze targi odbyły się w Nowym Jorku, później odbywały się zarówno w Las Vegas jaki i w Chicago. Jednak to Vegas stało się domem dla tej imprezy, podobnie jak dla tysięcy innych wydarzeń biznesowych odbywających się w Stanach Zjednoczonych. Światowa stolica hazardu to nie tylko miejsca koncertów emerytowanych gwiazd, arena walk bokserskich czy wieczorów kawalerskich rodem z Kac Vegas; to przede wszystkim światowe centrum targowo-szkoleniowe, które ze względu na zlokalizowane tam największe hotele na świecie jest w stanie pomieścić tysiące gości. Tak było i w tym roku. Na CES 2023 gościło ponad 100 tysięcy osób. Dla porównania w roku 2022 w czasie Covidu było to 40 tysięcy uczestników, ale w 2020 roku, tuż przed światową pandemią, CES gościł aż 171 tysięcy osób.
Na przestrzeni minionych dekad na CES swoje premiery miały takie produkty jak magnetowid, odtwarzacz płyt CD, Commodore 64, NES, pierwsze płyty DVD, konsola Microsoft Xbox w 2001 roku, pierwsze telewizory OLED. W roku 2023 do tej listy powinniśmy dopisać telewizory MicroLED, i VW ID.7, czyli elektrycznego następcę Passata. Oczywiście premier sprzętowych, gadżetowych było znacznie więcej. To liczne nowe laptopy, akcesoria łącznie z goglami VR itd. Czy jednak coś z tego okaże się przełomem albo hitem? Tego dowiemy się zapewne po latach. Pewne jest jednak to, że CES sam w sobie to istotne miejsce na mapie technologicznego świata i w historii rozwoju technologii konsumenckich.
Czytaj też: Huawei P60 Pro ma przywrócić świetność serii. Wszystko, co wiemy przed premierą
CES 2020, 2022 i 2023 – trzy zupełnie odmienne odsłony targów
Mam tą przyjemność, czy też możliwość, że na targach CES bywam regularnie już od 2012 roku (z wyłączeniem 2013 roku oraz 2021 roku, kiedy to targi się nie odbyły). I aby była jasność, na te i inne targi jeżdżę najczęściej na zaproszenie i koszt producentów. Nie zmienia to jednak faktu, że staram się być jak najbardziej obiektywny w swych subiektywnych opiniach. Uczestnictwo w dziesięciu edycjach targów CES pozwala mieć ogląd na to, jak te targi ewoluują, zmieniają się i jak zmienia się rynek elektroniki użytkowej.
Bardzo dużo zmieniło się tylko w ciągu ostatnich trzech lat. Wszak w styczniu 2020 roku nikt jeszcze nie myślał o Covidzie jako światowej pandemii. Targi były olbrzymie, ale też mocno futurystyczne, dużo mówiło się o autonomicznych pojazdach, pokazywano modułowe ekrany/telewizory przyszłości, sporo miejsca poświęcono robotyzacji. W 2021 roku targi odbyły się tylko w formie wirtualnej, natomiast w 2022 roku wróciły do Vegas. Tamten powrót był jednak mocno przedwczesny; fala Omnicron mocno pokrzyżowała plany organizatorów, a wiele firm wycofało się z uczestnictwa w ostatniej chwili. Targi świeciły pustkami, część ekspozycji było mocno wybrakowanych do tego stopnia, że oglądaliśmy na nich… logo producenta, dywan i kody QR.
Dopiero teraz, w 2023 roku, można mówić o powrocie do targów CES rodem sprzed pandemii, choć podobnie jak na wielu innych imprezach wystawienniczych zarówno z branży technologicznej, jak i innych, nie jest to powrót pełną parą. Nie wykorzystano całej powierzchni, nie wszystkie firmy zdecydowały się na powrót do tego typu działań marketingowo/handlowych, a część zmieniła swoją strategię komunikacji.
Osobiście mam wrażenie, że targi CES 2023 znacznie bardziej skupiają się na aktualnych rozwiązaniach, niż snuciu wizji przyszłości. Pełny futuryzm odszedł gdzieś na bok, a kluczowe stało się prezentowanie koncepcji synergii pomiędzy urządzeniami, dbałości o środowisko, dbałości o nasze zdrowie (także tzw. well-being) oraz po prostu pokazywanie aktualnej oferty produktowej (choć tu nie koniecznie na samych stoiskach targowych, o czym poniżej). Nawet w przypadku motoryzacji – owszem, pojawiały się koncepty, ale znacznie więcej miejsca poświęcono pojazdom, które lada moment wjadą na nasze drogi.
Czytaj też: To nie ma sensu. Asus Zenbook 17 Fold OLED po miesiącu
Po co nam jeszcze targi?
Warto zauważyć pewne znaczące różnice między CES, a targami IFA. Choć targi Consumer Electronic Show posiadają właśnie „Show” w nazwie, to nie jest to impreza dla gawiedzi, lecz stricte biznesowe wydarzenie, na które najtańsza wejściówka kosztuje 300 dolarów. Berlińskie targi IFA organizowane w pierwszych dniach września to natomiast prawdziwy festiwal gadżetów na który wstęp mają wycieczki szkolne, technologiczni entuzjaści itd. W czasie wydarzenia są organizowane konkursy, loterie, pokazy etc. właśnie dla tych wszystkich zainteresowanych, w tle oczywiście toczą się też działania biznesowe.
W dobie przedinternetowej targi pełniły szalenie istotną role w świecie handlu i budowania relacji, wszak nie było innej opcji na odkrycie produktu, porównanie go. Dziś targi są dalej taką okazją, ale przede wszystkim dla małych graczy. Dla nich to wciąż okazja do wybicia się, złapania dealu życia. Problemem oczywiście jest wyróżnienie się w gąszczu konkurencji – CES 2023 to w końcu ponad 3200 wystawców, z czego 1000 to start-upy. Obok gigantycznych stoisk Samsunga, Nikona, LG, VW czy Stellantis, były też hale, w których każdy z wystawców miał tylko skrawek mniejszy niż 3 m2.
Różnorodność wystawców plus mnogość prezentacji, sesji z debatami oraz wydarzeń towarzyszących sprawia, że targi takie jak CES mają różne cele dla różnych grup interesantów. To po prostu największa impreza branżowa. Jedni lecą na drugi koniec świata znaleźć partnera biznesowego, inni szukają nowych produktów do sprzedaży w swojej sieci, jeszcze inni poznać nową ofertę produktową swojego dostawcy, a jeszcze inni, jak analitycy, przyjrzeć się branży.
Istotne jest to, że ani pandemia, ani też wszystkie zmiany z nią związanie, ani też podejście do premier czołowych graczy nie zmieniło idei targów. Wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że taka impreza była wyczekiwana i w kolejnych latach będzie rosła na znaczeniu. Nie wszystko da się załatwić przez internet; budowanie relacji face-to-face w biznesie wciąż ma sens. Nie ma możliwości doświadczyć produktu bez jego fizycznego poznania. A targi jako takie są jedyną niepowtarzalną okazją do zestawienia wizji różnych firm, do podejrzenia i porównania konkurencji, do wzmożonej rywalizacji, czy też w tym zalewie małych firm znalezienia nowego kopciuszka. Zwłaszcza że takie doświadczenie na targach z produktem/prototypem, zespołem daje znacznie lepszy ogląd na dany produkt niż pięknie opracowany landing page czy jakaś kampania na Kickstarterterze. Współczesne targi to miejsce, gdzie stare miesza się z nowym i to jest szalenie istotne.
Czytaj też: Co wydarzy się w telewizorach w 2023 roku? Na te modele warto czekać
Wydarzenia towarzyszące i absolutny brak równości mediów
Warto jednak zauważyć, że wiele wydarzeń związanych z targami nie odbywa się na głównym terenie wystawienniczym. Na przykład na stoisku Samsung na CES praktycznie nie było produktów, nawet flagowych nowości jak microLED czy 77-calowy QD-OLED. Te produkty mogły zobaczyć tylko osoby zaproszone do jednej z „sal balowych” w jednym z hoteli. I to nie był odosobniony przypadek. Coraz częściej w przypadku targów, wiele wydarzeń odbywa się za zamkniętymi drzwiami, a główna arena targów ma pełnić funkcję reprezentacyjną, być swoistą wizytówką czy też prezentacją swoich wizji, konceptów oraz zarysów strategii. I o ile z punktu biznesowego jak najbardziej ma to sens, tak często dochodzi do sytuacji, w których wiele doświadczeń z targami jest dostępnych wyłącznie dla wybranych. Sam na przykład nie miałem okazji zobaczyć nowego telewizora OLED od Panasonica i pewnie wielu innych nowości produktowych. Dolby zorganizowało koncert Imagine Dragons w Dolby Atmos, itd. To bardzo jasno pokazuje, że sama akredytacja dziennikarska na targi to zdecydowanie za mało, aby zobaczyć wszystko, co dzieje się na tych targach. Wiele rzeczy to wydarzenia poboczne. Dodajmy do tego jeszcze liczne prezentacje pod embargo prowadzone wcześniej w różnych częściach świata.
Nie mam pretensji ani względem producentów, ani branży mediowej. Natomiast trzeba pamiętać, że współczesny świat opiera się na różnych drogach komunikacji firm ze swoimi odbiorcami, a praca mediów, media workerów, a nawet influencerów i im podobnych to także relacje z tymi producentami. Warto więc szukać tych unikalnych materiałów, które powstałe we współpracy bywają niezwykle ciekawe. Warto też czerpać wiedzę z różnych źródeł i zestawiać ją ze sobą.
CES 2024 – jakie będą następne targi?
Już we wtorek, 9 stycznia 2024 roku, rozpocznie się kolejny Consumer Electronics Show w Las Vegas. I myślę, że wydarzenie to będzie miało podobną jak nie większą skalę, niż w roku 2023. Imprezy branżowe wracają i – co istotne – te najlepsze się obronią, te gorsze upadną, a na ich miejsca powstaną nowe. Świetne jest to, że wiele rzeczy dziś jesteśmy w stanie załatwić nie ruszając się z domu zawodowo i prywatnie. Jednak uczestnictwo w takich wydarzeniach wciąż jest szalenie istotne i dla firm, i dla osób z branży. Trochę szkoda, że w Polsce nie ma szans nawet na namiastkę targów IFA, choć mamy swoje ciekawe wydarzenia choćby w świecie gamingu (np. w lutym powraca Intel Extreme Masters).
Natomiast po targach CES w kolejnych latach raczej nie oczekuję już czegoś przełomowego. Na tym etapie rozwoju technologii, ewolucji rok w rok, te kamienie milowe często przechodzą niezauważone. Natomiast liczę, że w kolejnych latach producenci konsekwentnie będą dalej uczestniczyć w tej imprezie i będzie to uczestnictwo zarówno dużych, jak i małych, adekwatne do ich rynkowego potencjału i możliwości.