Elektryczny rower DB-E to idealny przykład dobrego połączenia klasyki z nowoczesnymi technologiami
Inspiracja klasykami trwa w najlepsze i rynek elektrycznych rowerów jest tego świetnym przykładem. Wprawdzie można powiedzieć, że takie nietypowe projekty to po prostu próby wyróżnienia się na rynku niskim kosztem, ale jeśli klienci to kupują, a cały rynek nie ulega przez to zepsuciu, nie ma w tym nic złego. Zwłaszcza że segment e-bike rozrósł się w ostatnich latach tak bardzo, że absolutnie każdy chętny powinien znaleźć w nim swój wymarzony elektryczny rower. DB-E znacząco to ułatwi, jeśli wasze serce bije w rytm przeszłości.
Czytaj też: Swytch udowadnia, że konwersja zwykłego roweru na elektryczny może być prosta i sensowna
Pomijając na początku aspekt elektrycznego wspomagania DB-E, ten rower już na samym początku zaskakuje prostotą i wieloma rozwiązaniami projektowymi, nawiązującymi do dawnych modeli. Cieniutka rama, zupełny brak amortyzacji, linki w pancerzykach prowadzone do hamulców tarczowych nie wewnątrz ramy, a tradycyjnie pod górną rurą oraz prosty z pozoru układ napędowy, to coś, co rzuca się od razu w oczy. To jednak nie wszystko, co buduje charakter tego modelu. DB-E zawdzięcza swój klasyczny wygląd również szczegółom pokroju klasycznego siodełka z saneczkami czy surowym wręcz, bo stalowym wykończeniu korb, podpórki, mostka i sztycy.
Czytaj też: Rama tego roweru to kawał stopu magnezowego. Czym jeszcze zachwyca Tyson od Heybike?
W takim klasycznym i zdecydowanie niepozornym wydaniu, pozwalającym zachować niską wagę rzędu 14,5 kg, Detroit Bikes zaproponowało bardzo zaawansowany system elektrycznego wspomagania oraz technologię. Mowa o zamontowanym w piaście tylnego koła zestawie Zehus All-In-One, który obejmuje sterownik, akumulator oraz silnik o mocy 250 watów i momencie obrotowym na poziomie 40 Nm, zapewniający wsparcie do 25 km/h. Sam akumulator może i nie powala, ale ze zintegrowanym systemem odzyskiwania energii kinetycznej jest w stanie zapewnić wspomaganie przez 20-56 km na jednym ładowaniu.
Czytaj też: Bursztynowe wykończenie i limitowany silnik Boscha. Takie cuda oferuje nowy Mondraker
Rowerzyści na DB-E będą więc ciągle mieli wiele do zrobienia, a to za pośrednictwem hartowanych w obudowie niklowanych zębatek (ponoć 2-krotnie wytrzymalszych od stali) oraz pasowego systemu Veer Split Belt, który ponoć wytrzymuje do czterech razy dłużej niż łańcuchowy i jest lżejszy oraz całkowicie bezobsługowy. Z racji całkowitego braku wyświetlacza, rower DB-E można nawet sparować ze smartfonem i aplikacją Bitride Connect za pośrednictwem Bluetooth, a pierwsze opinie na jego temat wpadną do sieci zapewne wkrótce, bo ten kosztujący 2599 dolarów e-bike będzie rozsyłany do klientów w dwóch wariantach kolorystycznych już w marcu.