Jeden z wielu naturalnych satelitów Saturna ma około 500 kilometrów średnicy. W zestawieniu na przykład ze Srebrnym Globem – nie wspominając o Ziemi – wypada więc dość mizernie. Ten lodowy obiekt, być może za sprawą rezonansu orbitalnego, mógłby w teorii generować w swoim wnętrzu temperatury na tyle wysokie, by utrzymać wodę w stanie ciekłym. Tak sugerowałaby przynajmniej obecność wody wyrzucanej spod skorupy.
Czytaj też: Pierścienie Saturna i niepublikowane wcześniej pomiary. Wykonała je sonda Cassini
Część tych zasobów wylatuje w przestrzeń kosmiczną, gdzie jest przechwytywana przez pierścienie Saturna. W większości opada natomiast z powrotem na powierzchnię Enceladusa. Przyjmuje wtedy formę śniegu, który jest z perspektywy nauki znacznie cenniejszy niż ten, który czasami możemy zobaczyć za oknem. Dlaczego? Ponieważ określając jego właściwości, takie jak gęstość czy grubość, naukowcy mogliby dowiedzieć się co nieco o warunkach panujących na księżycu Saturna i jego przeszłości.
Emily Martin z National Air and Space Museum oraz jej współpracownicy postanowili wykorzystać lokalne warunki do lepszego zorientowania się w sytuacji. W tym celu udali się na Islandię, gdzie można spotkać cechy geologiczne przypominające te, które prawdopodobnie występują również na Enceladusie.
Warstwy śniegu pokrywającego powierzchnię Enceladusa mają nawet 700 metrów grubości
Poza tym naukowcy skorzystali ze zdjęć wykonanych przez sondę Cassini. Na tej podstawie odkryli, że grubość śniegu pokrywającego Enceladusa różni się na całej powierzchni tego księżyca. W większości lokalizacji ma on setki metrów głębokości, a w niektórych wartości te sięgają aż siedmiuset metrów. Tylko skąd mógł się wziąć tam ten śnieg?
Jak wyjaśnia Martin, gdyby strumień wody wystrzeliwany spod powierzchni był zawsze taki jak obecnie, potrzeba by było 4,5 miliarda lat, aby powstały tak duże ilości śniegu. Przypominamy, że mniej więcej tyle samo lat liczy cały Układ Słoneczny. I to nawet przy takim założeniu mówimy o śniegu cechującym się bardzo wysoką puszystością. W efekcie trudno uwierzyć, by obserwowany dziś proces zachodził od początku w niezmienionym tempie. Nawet jeśli, to te późniejsze warstwy śniegu ubiłyby wcześniejsze, obniżając głębokość całej pokrywy.
Czytaj też: Enceladus: Pieśń Lodu i Ognia
Jaki jest więc bardziej prawdopodobny scenariusz? Być może tempo wyrzucania wody było w przeszłości znacznie wyższe niż obecnie. Stanowiłoby to sensowne wytłumaczenie, dlaczego Enceladus jest tak bogaty w śnieg. Odpowiedź na to pytanie może jednak nie nadejść nigdy, choć z pewnością łatwiej byłoby ją odszukać, gdyby na miejscu znalazły się ziemskie instrumenty.