Garmin Instinct Crossover – specyfikacja techniczna
- Koperta: 45 x 45 x 16,2 mm
- Pasek: 22 mm z systemem Quick Fit
- Materiały: Tworzywo wzmocnione włóknem szklanym, stal nierdzewna
- Wyświetlacz: MIP 0,9”, rozdzielczość 176 x 176 px, pokryty chemicznie wzmocnionym szkłem
- Masa: 65 g
- Klasa wodoszczelności: 10 ATM
- Pamięć: 64 MB
- Czas pracy: do 28 dni w trybie zegarka, do 25 godzin w trybie GPS
- Cena w dniu publikacji tekstu: 2590 zł za wersję Standard, 2790 zł w wersji Solar, 2980 zł w wersji Tactical
Czym w zasadzie jest Garmin Instinct Crossover?
Najnowszy zegarek Garmina to przedziwny nomen-omen crossover zegarka analogowego z Garminem Instinct 2. Z tego też względu ten test nie będzie skupiał się na funkcjonalności, możliwościach sportowych, etc., ponieważ nowy Instinct Crossover to de facto Garmin Instinct 2 – jedyna różnica w kwestii możliwości to dwukrotnie większa pamięć (64 MB zamiast 32 MB) i możliwość udostępniania zdarzeń w czasie rzeczywistym. Pozostałe możliwości i sposób działania wypadają 1:1 między dwoma zegarkami.
Tutaj skupimy się na samym aspekcie połączenia klasyki z nowoczesnością i na tym, czy taki połączenie ma sens. Bo jest to temat o wiele bardziej skomplikowany, niż mogłoby się wydawać.
Na pierwszy rzut oka Garmin Instinct Crossover w znakomity sposób łączy ze sobą dwa światy. Na znanej i lubianej obudowie z tworzywa pojawiły się wyraźne markery godzinowe, zaś charakterystyczne „okienko” z Instincta ustąpiło miejsca dwóm wskazówkom. Zamysł z pozoru świetny. A jak to połączenie wypadło w praktyce?
Kiedy instynkt zawodzi
Gdy pierwszy raz zobaczyłem Garmina Instinct Crossover napisałem, że to zegarek moich marzeń. Nawet rozważałem wprost, że może to być zegarek, który zastąpi mojego prywatnego Fenixa 6 Pro. A potem zegarek przyjechał do mnie na testy i pierwszym, co mnie uderzyło, był jego wygląd. Ten zegarek mi się zwyczajnie nie podoba.
To chyba pierwszy raz, gdy zegarek Garmina wygląda na żywo gorzej niż na zdjęciach. Ok, może miałem pecha, bo trafił mi się egzemplarz testowy w najbrzydszym dostępnym kolorze (nijakim szaro-granatowym), a do tego w wersji standard, która ma srebrne wstawki ze stali nierdzewnej. Wyglądają one tragicznie, do niczego nie pasują, brudzą się i przywodzą na myśl tani plastik. O wiele bardziej elegancko i stylowo prezentują się czarne akcenty w wersjach Solar i Tactical, i gdybym miał wybrać Crossovera dla siebie, z pewnością sięgnąłbym po niebieską wersję Solar. „Granatowa” wersja Standard zwyczajnie mi się nie podobała ani po wyjęciu z pudełka, ani po trzech tygodniach noszenia zegarka na nadgarstku.
Abstrahując od wyglądu, jakość wykonania jest jota w jotę identyczna jak w Garminie Instinct 2, którego swoją drogą bardzo lubię. To muskularna bryła, gotowa na wszystko. Szkoda, że testy Instincta Crossover trafiły mi się w okresie, gdy było szaro, buro i deszczowo, więc przez większość czasu zegarek znajdował się pod mankietem kurtki. Testowałem jednak Garmina Instinct 2 Solar latem, w lesie i na plaży, i wiem, że ta konstrukcja potrafi wiele znieść. Przyciski mają wyraźny skok i klik, więc obsługa zegarka nie nastręcza żadnych problemów.
Jedno co rzuciło mi się w oczy, to łatwość, z jaką „granatowa” wersja się brudzi i przeciera. Już po dwóch tygodniach na obudowie i silikonowym pasku pojawiły się jasne przetarcia, których nie widziałem wcześniej w żadnym zegarku z serii Instinct, ale być może jest to kwestia tego konkretnego wariantu.
Poza tą drobną uwagą nie mogę złego słowa powiedzieć na to, jak się nosi ten zegarek. Mimo tego, iż Instinct Crossover jest marginalnie cięższy od Instincta 2 (65 g vs 42 g), to w praktyce zegarka i tak na nadgarstku nie czuć. Nosiłem go w zasadzie przez cały czas, ściągając wyłącznie do ładowania – brałem z nim prysznic, spałem, nosiłem 24/7. Przez ten czas ani razu nie poczułem dyskomfortu, czy to spowodowanego samą kopertą, czy np. otarciami lub odparzeniami od paska. Nic złego się nie wydarzyło, a też w przeciwieństwie do Fenixa 6 Pro nie miałem obaw, że mogę niechcący znokautować żonę przez sen niechcący uderzając w nią zegarkiem.
Nie mam też żadnych uwag odnośnie możliwości sportowych czy inteligentnych, bo dostałem dokładnie to, czego się spodziewałem – Garmina Instinct 2 w nieco innym opakowaniu. Płatności Garmin Pay działają bez zarzutu, powiadomienia przychodzą bez zarzutu, sterowanie muzyką z telefonu działa jak złoto, a wszystkie profile sportowe funkcjonują dokładnie tak, jak producent nas do tego przyzwyczaił.
W czasie testu pokonywałem dziennie po kilkanaście kilometrów z psem, odbyłem też kilka treningów na siłowni i jeden bieg na bieżni, żeby sprawdzić, czy nadal bieganie nudzi mnie tak bardzo, jak kiedyś (spoiler: tak, nadal nudzi).
Jedyne “ale”, jakie zauważyłem, dotyczyło treningu siłowego – zegarek miał znacznie większe problemy z poprawnym rozpoznaniem ćwiczeń niż zwykle ma to miejsce w Garminach, a też poprawny odczyt pulsu następował z wyraźnym opóźnieniem. Czyli musiało minąć co najmniej 10-15 sekund, nim po wykonaniu ćwiczenia wartości wyświetlane na zegarku się zmieniały, a więc znacznie dłużej, niż powinno. Jeśli jednak chodzi o rozpoznawanie ćwiczeń, to wzorem innych Garminów z każdym kolejnym treningiem zegarek radził sobie coraz lepiej i jestem przekonany, że po kilku miesiącach robiłby to równie dobrze, co mój Fenix 6 Pro.
Prócz tego dziwnego opóźnienia i początkowych problemów z rozpoznawaniem ćwiczeń Garmin Instinct Crossover wzorowo monitorował moje treningi i trasy, ale jak wyżej: niczego innego się nie spodziewałem, bo jest to przecież Garmin Instinct 2 ze wskazówkami.
A skoro o wskazówkach mowa…
Największa zaleta Garmina Instinct Crossover jest jednocześnie jego największą wadą
Zintegrowane wskazówki i pokryte lumą markery są największym wyróżnikiem nowego zegarka Garmina, ale też jego piętą achillesową. Z jednej strony koncepcja jest bardzo ciekawa, choć muszę zaznaczyć, że w moim egzemplarzu spisała się… średnio, głównie za sprawą podejrzanie słabego podświetlenia. Markery i wskazówki są rzekomo pokryte super-luminovą, czyli teoretycznie najwyższej klasy lumą dostępną w zegarkach, a jednak mój egzemplarz nawet po długiej ekspozycji na światło słoneczne świecił nocą bardzo blado i bardzo krótko, do tego stopnia, że nie byłem nawet w stanie zrobić mu zdjęcia. I nie wiem, czy to kwestia niedostatecznego naświetlenia (wątpliwe, bo testowałem inne zegarki w podobnych warunkach) czy konkretnego egzemplarza.
Największym problemem wskazówek nie jest jednak luma, a to, ile miejsca na ekranie zabierają. Garmin Instinct nigdy nie bił rekordów pod względem ani jakości, ani rozmiaru wyświetlacza, ale dzięki zastosowaniu dodatkowego „okna” z ekranem pomocniczym dało się to jakoś przeżyć. W Instinct Crossover nie dość, że dodatkowego okna nie ma, to jeszcze wskazówki zabierają cenne piksele.
W efekcie wszystko, co wyświetla się na ekranie, jest mniej widoczne niż w zwykłym Garminie Instinct 2. Panele w czasie treningu są okrojone, a np. podczas korzystania z czujników ABC wskazówka zasłania część interfejsu. Najbardziej przeszkadzają one jednak podczas próby odczytywania powiadomień, bo za sprawą wskazówek malutki ekran wyświetla co najmniej jedną linijkę tekstu mniej, więc próba przeczytania nawet krótkiej wiadomości jest bardzo upierdliwa. Jak na standardy zegarkowe zastanawiające jest też wyrównanie wskazówek – niezależnie od pozycji, w której są ustawione, nie pokrywają się one idealnie z markerami; dotyczy to zwłaszcza krótkiej wskazówki, która nawet w pozycji neutralnej (gdy usuwa się, by zrobić miejsce dla interfejsu) sprawia wrażenie delikatnie obniżonej, jakby nie została idealnie skalibrowana. Garmin przewidział w systemie możliwość kalibracji wskazówek, ale wyrównanie nie uległo poprawie mimo przeprowadzenia tej kalibracji.
Do tego te wskazówki ciągle coś robią. I robią to bardzo głośno, zmieniają położenie z donośnym bzyczeniem, które po krótkim czasie zaczęło mi mocno działać na nerwy. Dotykam guzik – bzzt. Zatwierdzam opcję – bzzt. Ustawiam czasomierz – bzzt, bzzt. Odbieram powiadomienie – bzzt. Bzzt, bzzt. Nie da się z tym nic zrobić, bo nie jest to wibracja czy dźwięk płynący z głośnika; to po prostu odgłos fizycznego przemieszczania się wskazówek.
To bzyczenie odbija się też dość odczuwalnie na czasie pracy
Garmin Instinct 2, zwłaszcza w wersji Solar, to absolutny czempion czasu pracy na jednym ładowaniu, którego wyprzedza bodajże tylko Garmin Enduro. Gdy testowałem Instincta 2, nie musiałem go ładować przez bity miesiąc, mimo regularnych treningów i bardzo intensywnych aktywności.
Tymczasem Instinct Crossover za pierwszym razem rozładował mi się już po 10 dniach w trybie zegarka, bez ani jednego treningu. Potem, gdy dołączyłem mniej więcej godzinę aktywności z GPS dziennie – po 7 dniach. Te wartości na szczęście były anomalią, którą zdawała się usunąć aktualizacja oprogramowania, ale nawet po niej, patrząc na tempo zużycia, nie mógłbym liczyć na więcej niż dwa tygodnie na jednym ładowaniu.
Oczywiście nadal jest to świetny wynik, ale nie tak świetny, jak w wersji Instinct 2 i mam przekonanie graniczące z pewnością, że za nadprogramowe zużycie energii odpowiadają właśnie nieustannie pracujące wskazówki.
Czy warto kupić Garmina Instinct Crossover?
Z nieskrywanym zdumieniem muszę powiedzieć, że… nie, o dziwo nie warto. A przynajmniej nie dziś, nie teraz, nie w takiej cenie. Nie w sytuacji, kiedy zwykły Garmin Instinct 2 – nawet w wersji Solar – jest o kilkaset złotych tańszy, a ma dokładnie te same funkcje, które w dodatku wykonuje lepiej, bo ekranu nie zasłaniają średnio przydatne wskazówki.
Oczywiście Garmin Instinct Crossover nadal będzie ciekawą propozycją dla ludzi, którym zależy na wyjątkowym połączeniu klasyki z nowoczesnością, ale… cena tego zegarka jest tak wysoka, że wolałbym już dorzucić 100-200 zł i kupić Fenixa 7, który może nie ma w sobie analogowego uroku, ale za to potrafi bez porównania więcej.
Sama koncepcja Crossovera nie jest zła. Niestety nałożenie dużych wskazówek na malutki ekran sprawiło, że robią one więcej szkody niż pożytku. Kto wie, może gdyby Garmin zdecydował się na stworzenie np. Fenixa Crossover, miałoby to więcej sensu.