Publikacja na ten temat jest obecnie dostępna w formie pre-printu i trafiła do bazy danych serwisu arXiv. Jak sugerują autorzy, do narodzin Didymosa oraz Dimorphosa, czyli planetoidy oraz jej księżyca, mogło dojść w wyniku kolizji. W myśl innego scenariusza doszło natomiast do zbyt wielu oddziaływań grawitacyjnych z sąsiadami.
Czytaj też: Asteroida minęła nas o włos, a do jej wykrycia doszło zdecydowanie zbyt późno
Obracając się, takie obiekty mogą tracić swoje fragmenty (o ile orbitują wystarczająco szybko) ponieważ siła odśrodkowa przeważa nad grawitacją. Jest to szczególnie prawdziwe w przypadku asteroid, które na początku nie są zbyt duże, a łączące je więzi pozostają stosunkowo słabe. Podobne realia mogły dotyczyć właśnie dwóch wspomnianych skał.
Didymos, po tym jak rozkręcił się wystarczająco szybko, zaczął tracić masę, a wyrzucana materia zaczęła tworzyć otaczający go pierścień. Ten pierwotnie znajdował się na tzw. granicy Roche’a. Oznacza ona miejsce, w którym grawitacyjna siła pływowa ciała macierzystego jest wyższa niż zdolność materii krążącej wokół niej do utrzymania się w całości. Oznacza to, że Dimorphos nie mógł powstać w obrębie granicy Roche’a.
Dimorphos to satelita krążący wokół Didymosa
Ale to nie koniec wniosków. Na skutek wielu oddziaływań część materii mogła oddalić się od pierścienia i wyjść poza granicę Roche’a, gdzie ostatecznie uległa koalescencji. To zawoalowane określenie jest w istocie stosunkowo proste do wytłumaczenia i odnosi się do procesu łączenia się dwóch lub więcej cząstek. W takich właśnie okolicznościach powstał Dimorphos, czyli naturalny satelita Didymosa.
Zdaniem autorów analiz Didymos musiał stracić co najmniej 25% swojej masy, aby Dimorphos narodził się w taki właśnie sposób. Model ten przewiduje również, że Dimorphos będzie miał bardzo nieregularny kształt. Dlaczego? Ze względu na fakt, iż do jego uformowania doszło na skutek powolnej akumulacji wielu mniejszych obiektów.
Czytaj też: Asteroida uderza w Warszawę, skala zniszczeń jest niewyobrażalna. Spokojnie, to tylko symulacja
W kontekście samej misji najważniejszy pozostaje natomiast fakt, że sonda DART skutecznie zmieniła trajektorię lotu mniejszej z kosmicznych skał. To pocieszająca informacja, ponieważ sugeruje ona, że jeśli pojawi się realne zagrożenie, to ludzkość będzie zdolna do stawienia mu czoła.