Game Boy na miarę 2023 roku. Ta retrokonsolka przywróciła mi radość z grania

Jeżeli – podobnie jak ja – wychowałeś się w latach 90., istnieje duża szansa, że Game Boy jest dla ciebie ikoną całej epoki. Moje niespełnione marzenie z dzieciństwa zrealizowałem dopiero teraz, ale za to w arcyciekawej odsłonie na miarę 2023 r. Poznajcie retrokonsolkę Miyoo Mini v2.
Miyoo Mini v2

Miyoo Mini v2 (Fot. Marcin Połowianiuk)

W latach 90. na moim podwórku tylko jeden szczęśliwiec miał prawdziwego Game Boya. Tuż po transformacji ustrojowej konsole były ekstremalną rzadkością, a marzenie o takim sprzęcie można było porównać do fantazjowania o locie w przestrzeń kosmiczną. Jedynym sprzętem do grania na jaki można było sobie pozwolić, były tzw. “gierki elektroniczne”, czyli proste do bólu sprzęty mieszczące zazwyczaj 100 odmian Tetrisa, Ponga, czy innego Asteroida.

Dziś granie przenośne jest dostępne dla każdego, a stare gry kuszą

Dziś granie mobilne jest popularniejsze niż kiedykolwiek. Mamy gry na telefonach, mamy wszelkiej maści streamingi, superpopularnego Switcha, czy w końcu niezwykle ciekawego Steam Decka. Tę popularność widać w twardych statystykach, bo Nintendo Switch właśnie dobija do poziomu 115 mln sprzedanych sztuk, a to oznacza, że za moment przebije całkowitą sprzedaż PS4 i całej rodziny Game Boya. Słowem: mainstream.

I choć sam mam już zawstydzająco dużo sprzętu do grania, to pod koniec 2022 r. skusiłem się na kolejne urządzenie, które skradło mi serce. To niepozorna, kieszonkowa i niezwykle tania retrokonsolka Miyoo Mini v2, która stała się hitem wśród graczy wychowanych w latach 90.

Miyoo Mini v2 (Fot. Marcin Połowianiuk)

Miyoo Mini v2 – czym jest i co potrafi?

Miyoo Mini drugiej generacji to prosta, ale arcyciekawa konsolka przenośna oparta na Linuksie i chińskiej myśli technicznej. To sprzęt bardzo prosty w środku jak i na zewnątrz. Wygląda jak miniaturka Game Boya, a znaczną część frontu zajmuje ekran o przekątnej 2,8”. To mniej więcej tyle, ile miały oryginalne Game Boye. Różnicą jest natomiast kilkukrotnie wyższa rozdzielczość na poziomie 640×480 pikseli, co przy tak małym rozmiarze zapewnia świetną ostrość obrazu. Do tego sama technologia ekranu sprawia, że gry wyglądają na nim wprost cudownie.

Miyoo Mini v2 (Fot. Marcin Połowianiuk)

Pod ekranem znajdziemy standardowy zestaw przycisków, które są wykonane w duchu retro. Krzyżak jest bardzo precyzyjny, a skok przycisków dobrano wzorowo. Widać, że jest to sprzęt tworzony przez graczy, dla graczy. Całość dopełniają dwa triggery i bumpery z tyłu. Te elementy są prawdopodobnie najsłabszym jakościowo elementem konsoli, ale i tak dają radę. Pod bumperami mamy wymienny akumulator, który zapewnia praktyce 4-5 godzin rozgrywki. Ładujemy go z zupełnie nowoczesnego portu USB-C.

Miyoo Mini v2 (Fot. Marcin Połowianiuk)

Wewnątrz mamy procesor oparty o dwa rdzenie ARM Cortex A7 (1,2 GHz), 128 MB RAM i od 32 do 128 GB pamięci w formie karty microSD. Akumulator ma pojemność 1900 mAh. Niewiele, ale to w zupełności wystarczy.

A co ten sprzęt potrafi? Jego zadaniem jest emulacja gier, przy czym w zależności od systemu operacyjnego możemy mieć nawet ponad 50 dostępnych systemów. Wśród nich znajdziemy m.in. systemy przenośne, czyli Game Boy, GB Color i GB Advance, ale także mniej popularne konsole Neo Geo Pocket. Poza tym mamy cały przekrój konsol stacjonarnych, aż do PlayStation 1 włącznie. Wliczają się w to wszystkie klasyki ery ośmio- i szesnastobitowej, w tym np. NES, SNES, czy przekrój konsol Segi, Atari i Amigi. W skrócie, mamy tu całe dekady gier do odkrycia. Na koniec są też porty gier napisane bezpośrednio na Miyoo Mini, a więc działające natywnie, a nie w emulatorze. Wśród nich są m.in. Doom czy (działający średnio) Super Mario 64, czyli wielki hit z Nintendo 64.

Miyoo Mini v2 (Fot. Marcin Połowianiuk)

Po co grać w starocie i czy to w ogóle legalne?

Po co wracać do starusieńkich gier, skoro nikt nie ma czasu na sprawdzenie nawet ułamka najnowszych tytułów? Odpowiedzi są dwie, a pierwsza to po prostu nostalgia. Nareszcie po latach mogę sprawdzić, jakie gry omijały mnie w dzieciństwie. I tu dochodzimy do drugiego aspektu, czyli jakości starych produkcji. Serio, rzućcie okiem np. na ranking gier z Game Boy Advance na Metacriticu. Mamy tam na pęczki produkcji z ocenami powyżej 90 proc., a większość tych gier nawet dziś wypada świetnie. Ja właśnie nadrabiam serię The Legend of Zelda z epoki GBA i wciągnąłem się w te gry po uszy. Nawet dziś są one pełne uroku, świetnych pomysłów i bardzo ciekawego obchodzenia limitów ówczesnego sprzętu. No a poza tym, kto nie chciałby zagrać w Tony Hawk’s Pro Skater 2 na emulatorze PS1?!

Miyoo Mini v2 (Fot. Marcin Połowianiuk)

Do tego, czy nie jesteście zmęczeni współczesnymi grami? Bo ja odpalam Assassin’s Creed Valhalla i aż się wzdrygam widząc ilość (tak, ilość, bo nikt nie da rady tego zliczyć) znaczników na mapie. Włączam Far Cry 6 i czuję się jak przy tym przysłowiowym odgrzewanym kotlecie, tylko że kucharz podgrzał go już po raz szósty, a goście restauracji udają, że w sumie jest to zjadliwe. Męczy mnie też nawał remasterów i remake’ów, które chcą wyciągnąć ode mnie pieniądze za gry, które już przecież kupiłem.

A jak jest z legalnością grania w emulacji na konsolkach pokroju Miyoo Mini? Samo używanie emulatorów jest legalne, ale w świetle prawa sami powinniśmy posiadać oryginalne gry (czyli np. kartridże) i zrobić ich cyfrowe kopie, które zaimportujemy do emulatora. Jak to zrobimy? To już leży wyłącznie w naszej kwestii. Tajemnicą poliszynela jest jednak fakt, że producent konsolki dodaje do sprzętu kartę microSD, która jest pod sam korek zapełniona ROM-ami gier. Czy chiński producent ma na to wszystko licencje i czy może to legalnie sprzedawać? Nie wiem, ale się domyślam. W każdym razie, jeśli w tej układance w świetle prawa ktoś jest piratem, to jest nim producent. Pozostają oczywiście kwestie etyczne, ale każdy powinien przemyśleć je sam, bo wątków jest tu dużo. Jeden z nich to np. brak możliwości zakupu oryginalnych gier od wydawnictw.

Miyoo Mini v2 (Fot. Marcin Połowianiuk)

Miyoo Mini v2 to sprzęt, wokół którego powstała duża społeczność

Cały segment retrokonsol to oczywiście nisza, ale dzieje się w niej dużo dobrego. W 2022 r. obserwowaliśmy ogromny rozkwit na tym rynku. Wiele produktów i firm – np. Anbernic, Aya Neo, Ayn Odin, czy Retroid Pocket – zrobiło wokół siebie tyle szumu, że część pierwszoligowych graczy postanowiła pokazać na nie swoją odpowiedź. Przykładem są handheldy Logitech G Cloud i Razer Edge, które są sprzedawane jako “konsole do streamingu” chyba tylko dlatego, że w zachodnim świecie temat emulacji starych systemów to szara strefa i jedna wielka kontrowersja. A wiedzcie, że taki Logitech G Cloud jest zaskakująco sprawną maszynką do emulacji.

Miyoo Mini v2 (Fot. Marcin Połowianiuk)

Wokół retrokonsol powstały całe serwisy i kanały youtube’owe, a w podsumowaniach 2022 roku wybijały się właściwie tylko dwa sprzęty: Steam Deck jako maszyna “do emulacji wszystkiego” (z uwagi na potężną moc obliczeniową) i właśnie Miyoo Mini v2, czyli tani maluch, który przyciąga jak magnes.

Podobnie jak przy Steam Decku, wokół Miyoo Mini v2 też powstała duża społeczność. Zajawkowicze tworzą fizyczne mody (np. lepsze bumpery i triggery), a programiści pokazują alternatywne wersje systemu. Najlepszą opinię ma Onion OS, który szczerze polecam. Wśród funkcji ma m.in. możliwość przechodzenia między grami “w locie” (i to nawet pomiędzy różnymi systemami), a także zapis całego stany gry w momencie wyłączania konsoli. Dzięki temu, niczym na Nintendo Switchu, od razu po włączeniu sprzętu wskakujemy dokładnie do miejsca, w którym skończyliśmy grę. Bez ekranów ładowania i szperania w menu.

Niestety zakup Miyoo Mini v2 obecnie graniczy z cudem

No chyba, że jesteście gotowi wydać dwukrotność ceny u tzw. scalperów. Producent sprzedaje Miyoo Mini v2 w swoim sklepie na Aliexpress. Cena wynosi ok. 60 dol., choć ostatnio trochę urosła i przeliczając na złotówki przekłada się na ok. 340 zł. Problem polega na tym, że zainteresowanie jest ogromne, a każdy nakład konsoli schodzi natychmiast. W związku z tym trzeba polować na “dropy”, czyli nową pulę 300 – 500 sztuk konsol. Taka liczba sprzedaje się w ciągu kilkudziesięciu sekund, bo w praktyce trzeba walczyć z botami.

Miyoo Mini v2 (Fot. Marcin Połowianiuk)

Jak więc kupić Miyoo Mini v2? Najlepiej śledzić Reddita konsoli, bo tam społeczność wrzuca z wyprzedzeniem info o nadchodzących “dropach”. Następnie trzeba odświeżyć stronę produktu na Aliexpress dokładnie w momencie zapowiadanego “dropa”, po czym kupić sprzęt z pominięciem koszyka (czyli w opcji “Kup teraz”). Nie masz zapisanych danych karty płatniczej na Aliexpress? Nie zdążysz. Co wtedy? Cóż, zostaje czekanie do kolejnego dropa, albo skorzystanie z oferty tzw. scalpera, który odsprzedaje zakupione konsolki w cenie nierzadko dwukrotnie wyższej. Radzę też uważać na podejrzanie tanie oferty na Aliexpress, w cenach 100-200 zł. To scam. Takie oferty wyrastają jak grzyby po deszczu i są nastawione wyłącznie na wyłudzenia pieniędzy.

A co jeśli nie masz do tego wszystkiego głowy? Na szczęście jest kilka alternatywnych opcji dostępnych od ręki. Najlepszą wydaje się być Anbernic RG35XX, czyli konsolka o podobnych możliwościach, tylko nieco większa, bo z ekranem 3,5”. A jeśli nie chcesz poruszać się w szarej strefie ROM-ów gier, polecam Analogue Pocket, czyli dość kosztowny sprzęt, który oferuje nie tylko emulacje, ale też fizyczną kompatybilność z prawdziwymi kartridżami z Game Boyów.

Miyoo Mini v2 (Fot. Marcin Połowianiuk)

Prosta retrokonsolka Miyoo Mini v2 sprawiła mi w ostatnim czasie więcej radości niż Switch, Xbox i biblioteka Steama razem wzięte. Ten sprzęt ma w sobie coś takiego, że po prostu chce się go wziąć do ręki i chociaż chwilkę pograć. Jest tak mały, że zabieram go ze sobą wszędzie. Na pewno nie jest to sprzęt na wielogodzinne sesje, ale sprawdza się idealnie, kiedy mam gdzieś kwadrans czekania, a nie chcę bezmyślnie scrollować smartfona. Gorąco polecam, choć jednocześnie ostrzegam, bo zakup tej konsoli nie należy do łatwych.

*Marcin Połowianiuk – współtwórca Kanału o Technologii na YouTube; dziennikarz technologiczny z wieloletnim doświadczeniem, przez ostatnie 10 lat prowadził dział foto/wideo na Spidersweb.pl. W tym czasie zobaczył i opisał więcej gadżetów, niż większość ludzi zobaczy przez całe swoje życie. Jego publikacje były wielokrotnie cytowane w wiodących mediach informacyjnych, regularnie pojawia się też w roli eksperta w audycjach radiowych.