Sami widzieliście, jak to wyglądało, kiedy pozamykana w domach pandemiczna Polska próbowała utrzymać pozory sprawnie funkcjonującego systemu nauczania. Fundamentalne dziury technologiczne były kolektywnie łatane na różne możliwe sposoby, często przez samych obywateli, którzy zrzucali się na laptopy i tablety dla tych, których nie było na to stać. Na pewno nie udało się w 100 procentach, ale być może na kolejny lockdown (odpukać) i perspektywę zdalnej nauki będziemy przygotowani lepiej.
Dziś poznaliśmy plany rządzących (ma się rozumieć, zupełnie przypadkowo w okresie przedwyborczym), dotyczące wyposażenia 370 tys. uczniów klas IV szkół podstawowych w nieodpłatne laptopy jesienią 2023 roku, czyli na początku nowego roku szkolnego. Koszt inwestycji został wyceniony na 760 mln zł. Jak zaznaczył obecny na spotkaniu z mediami Janusz Cieszyński, Pełnomocnik Rządu ds. Cyberbezpieczeństwa, komputery mają być przekazane uczniom oraz ich rodzinom na własność.
To nie jest Steam, na jakim zależy uczniom
W swoim założeniu ogłoszony dziś program ma mieć charakter stały (wieloletni). Oznacza to, że przynajmniej według planów rządu, każdego kolejnego roku nowe roczniki będą mogły liczyć na darmowe komputery na rozpoczęcie czwartego roku szkoły podstawowej. Dlaczego padło akurat na IV klasę? Odpowiedź jest banalnie prosta: wtedy bowiem zaczynają się pierwsze zajęcia z informatyki.
Chcemy, aby szkoły podstawowe mogły budować wśród uczniów kompetencje przyszłości. Szczególnie z tzw. kierunków STEAM (ang. science, technology, engineering, art, mathematics) – czytamy w hucznej zapowiedzi na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Oczywiście to nie taki Steam, na jakim zależy większości uczniów IV klasy szkoły podstawowej, ale im wcześniej zarazi się ich bakcylem informatyki, tym lepiej dla nich samych.
Z konferencji KPRM nie dowiedzieliśmy się żadnych szczegółów odnośnie specyfikacji technicznej komputerów, które już jesienią mają trafić do uczniów. Przypuszczam, że postępowania przetargowe na zakup sprzętu jeszcze nie zostały rozpisane. Zwyczajowo przechodzą one również przez jednostki samorządowe, więc cała procedura zajmuje trochę czasu. W zasadzie dobrze by było zacząć już teraz.
Teraz pozostaje jedynie luźno spekulować i to na bazie informacji z ubiegłorocznego programu wsparcia uczniów z terenów popegeerowskich. W 2022 roku, w ramach konkursu grantowego o wartości blisko 600 mln zł rząd wyposażył ok. 218 tys. dzieci i wnuków byłych pracowników PGR-ów w laptopy, komputery lub tablety. W jednym z przetargów rozpisanych przy okazji projektu, znalazłem maksymalną wartość takiego sprzętu – 2500 zł.
Jaki laptop dla ucznia do 2500 zł?
Biorąc pod uwagę wartość obecnego projektu i liczbę uczniów, można na chłopski rozum (z dużym uproszczeniem) przyjąć, że na jednego ucznia przypada kwota ok. 2000 – 2500 zł brutto. Za takie pieniądze w cenach hurtowych da się pewnie kupić coś nieco lepszego, ale warto spojrzeć na ofertę rynku detalicznego, aby zorientować się wstępnie, z czym będziemy mieć do czynienia. Oto kilka przykładów:
- HP 15s – procesor AMD Ryzen 3 5300U i 16 GB pamięci RAM, dysk SSD o pojemności 480 GB, a na nim Windows 11, matryca IPS o przekątnej 15,6 cala i rozdzielczości 1920 x 1080 px (Full HD). Cena: 2149 zł
- LENOVO IdeaPad 3 – procesor Intel Core i5-1135G7 i 8 GB pamięci RAM, dysk SSD o pojemności 512 GB, a na nim Windows 11, matryca IPS o przekątnej 15,6 cala i rozdzielczości 1920 x 1080 px (Full HD). Cena: 2599 zł
- ACER Aspire 3 – procesor AMD Ryzen 5 3500U, 8 GB pamięci RAM, dysk SSD o pojemności 512 GB, a na nim Windows 11, ekran IPS o przekątnej 15,6 cala i rozdzielczości 1920 x 1080 px (Full HD). Cena: 2299 zł
Jak widać w tym segmencie możemy liczyć tylko na laptopy 15-calowe, z 8 GB RAM (sporadycznie 16 GB) i najbardziej podstawowymi procesorami. Są to jednak maszyny wystarczające do większości szkolnych zadań na tym etapie nauczania. Szkoda, że Polska jest tak bardzo na bakier z Chromebookami, bo w tym przedziale cenowym maszyny oparte o ChromeOS byłyby idealnym wyborem, ale kto wie – do września jeszcze sporo czasu, może znajdzie się dostawca, który zdoła przekonać stosownych ministrów, że w zadanym budżecie tanie Chromebooki z dostępem do pełnego pakietu biurowego mogą się okazać lepszym wyborem niż najtańsze laptopy z systemem Windows.
Czytaj też: Laptopy dostaną w tym roku turbodoładowanie. Nvidia sypnęła nowościami
Na tym etapie nadal mam więcej pytań niż odpowiedzi. Jakie oprogramowanie będzie w zestawie? Czy podobny sprzęt dostaną też nauczyciele/szkoły? Jakie ograniczenia będą nałożone na właściciela takiego sprzętu? Czy kogoś obejdzie, że po pierwszym miesiącu nauki lokalne komisy zostaną przysypane uczniowskimi laptopami? Skierowałem już prośbę o szczegóły do KPRM i jeśli dostanę odpowiedź, natychmiast się tym z wami podzielę.
Aktualizacja: 25 stycznia 2023 r.
Postępowanie przetargowe w sprawie dostarczenia laptopów uczniom zostało już rozpoczęte i do 22 lutego przyjmowane będą wnioski od potencjalnych oferentów. Poniżej minimalna specyfikacja techniczna sprzętu i oprogramowania ustalona przez zamawiającego (KPRM):
Widać więc, iż rząd poszukuje dla uczniów laptopów o bardzo zbliżonej konfiguracji do tych, które zamieściliśmy w oryginalnej wersji wpisu, z wyjątkiem modelu z procesorem AMD – przetarg został bowiem rozpisany tak, aby na podstawie kryterium wyniku w bardzo konkretnym benchmarku pod uwagę brane były tylko laptopy z procesorami Intel, zaś wytyczne odnośnie oprogramowania jednoznacznie wykluczają zakupy Chromebooków. Wygląda więc na to, iż IV-klasiści otrzymają maszyny z systemem Windows. Jakie konkretnie? Tego dowiemy się dopiero gdy przetarg zostanie zakończony.