Soundcore Space A40 – specyfikacja techniczna
- Pasmo przenoszenia: 20-20000 Hz
- Średnica przetwornika: 10 mm
- Pasmo przenoszenia mikrofonu: 200-5000 Hz
- Akumulator słuchawek: 53 mAh
- Akumulator etui ładującego: 800 mAh
- Czas pracy: 10 godzin słuchawki, 50 godzin etui
- Ładowanie bezprzewodowe: Tak
- Wymiary etui: 6,8 x 4,4 x 2,9 cm
- Masa etui: 48 g
- Masa słuchawek: 4,9 g
- Wodoszczelność: IPX4
- Łączność: Bluetooth 5.2
- Multipoint: Tak
- Obsługiwane kodeki: SBC, AAC, LDAC
- Cena na dzień testu: 499 zł
Soundcore Space A40 budzą mieszane uczucia przy pierwszym kontakcie
Po wyjęciu z pudełka wita nas od razu matowo wykończone etui, które robi wrażenie bardzo in plus. Jest solidne i ma relatywnie kompaktowe wymiary; daleko mu co prawda do malutkich futerałów na Galaxy Buds 2 czy słuchawki Jabry, ale też nie jest tak wielką kobyłą jak etui do słuchawek Soundcore Liberty 3 Pro. Jedyny element, który nie pasuje, to błyszczące logo Soundcore, które okrutnie się brudzi na tle matowej obudowy.
Mieszane uczucia wzbudziły we mnie za to same słuchawki, które sprawiają wrażenie dość tanich w dotyku, zwłaszcza jeśli mówimy o końcówkach skrywających panele dotykowe. Nie zauważyłem w czasie testu, by były jakoś mniej wytrzymałe od konkurencyjnych rozwiązań, ale na pewno nie sprawiają tak dobrego wrażenia, jak np. Galaxy Buds 2, które kupimy w takiej samej (a nawet i niższej) cenie.
Już teraz muszę wspomnieć o największym (i w zasadzie jedynym poważnym) problemie, jaki napotkałem w czasie testu – otóż Space A40 mają bardzo specyficzny, cylindryczny kształt i są pozbawione jakiejkolwiek płetwy, która mogłaby je zablokować wewnątrz małżowiny usznej, jak ma to miejsce np. w Soundcore Liberty 3 Pro. To zaś sprawia, że jeśli słuchawki nie pasują nam dokładnie do ucha, to nic ich nie przytrzyma i tak niestety było w moim przypadku – Soundcore Space A40 okazały się kompletnie niekompatybilne z moimi kanałami słuchowymi, zwłaszcza w prawym uchu, co bardzo utrudniło mi przeprowadzenie tego testu. Od branżowych kolegów wiem jednak, że to kwestia wysoce indywidualna – jednym leżą w uchu świetnie, innym wcale. Trochę jak AirPodsy. Trzeba mieć to na względzie przed zakupem.
Drugi kontakt jest znacznie bardziej pozytywny
Gdy już włożymy słuchawki do ucha, pierwszym, co dosłownie rzuca się w oczy (czy raczej: uszy) jest ANC. Nawet w moim przypadku, gdzie nie byłem w stanie dobrze dopasować słuchawek, a tym samym zapewnić należytego pasywnego tłumienia, ANC spisywało się nadspodziewanie dobrze. W aplikacji producenta możemy też ustawić jego intensywność, bądź zdać się na tryb adaptacyjny, który dostosuje ją automatycznie. Przez większość czasu korzystałem z tego ostatniego i słuchawki Soundcore okazały się spisywać znakomicie jak na tę półkę cenową. Nie jest to może poziom AiPods Pro czy Galaxy Buds 2 Pro, ale już bardzo zbliżony do Galaxy Buds 2 i nieporównywalnie lepszy od Liberty 3 Pro.
Istnieje też możliwość wykonania indywidualnego profilu HearID, aby słuchawki dostosowały poziom ANC do ciśnienia akustycznego wewnątrz kanału słuchowego. Niestety ze względu na kiepskie dopasowanie nie byłem w stanie tego przetestować.
W praktycznych zastosowaniach ANC znakomicie radzi sobie z usuwaniem jednostajnego szumu, np. ryku silnika w samolocie czy szumu wiatru podczas jazdy na rowerze. Nieco gorzej sprawdza się przy nieregularnych odgłosach, np. gwarze i odstawianych sztangach na siłowni lub stukocie klawiatury, ale jak na 500 zł jest naprawdę wystarczająco dobrze. Tryb transparentny również mogę ocenić jako dobry, choć nie wybitny. Nie brzmi on tak przejrzyście jak w droższych słuchawkach, ale trudno spodziewać się czegokolwiek innego w tej klasie.
Nie mogę też powiedzieć, bym był fanem obsługi dotykowej w tych słuchawkach, gdyż panele dotykowe nie są przesadnie responsywne. Generalnie preferuję słuchawki z fizycznymi przyciskami (np. serię Jabra Elite), ale nawet w Galaxy Buds 2 obsługa dotykiem jest zrealizowana bez porównania lepiej. Specyficzny kształt słuchawek ma też jedną dodatkową wadę – trudno jest je wydobyć z ucha, bo zwyczajnie nie ma za co złapać.
Jak to gra?
Słuchawki Soundcore zwykle zachwycają brzmieniem w swojej klasie i nie inaczej jest w tym przypadku, choć mam też do czego się przyczepić.
Jak na słuchawki o zastosowaniu mocno sportowym, nieco za mało tu basu. Nawet gdy zmieniłem silikonowe nakładki i przyciskałem „pchełki” mocno do uszu, by bas był jak najmocniejszy, było go odrobinkę za mało. Do pewnego stopnia można ten bas przywrócić w aplikacji, ale nadal nie będzie go w nadmiarze. Na pociechę, bas jest dość selektywny i klarowny, więc przynajmniej słychać pojedyncze nuty zamiast jednostajnego buczenia, jak często ma to miejsce w słuchawkach tej klasy.
Góra pasma również pozostawia nieco do życzenia; jest mało klarowna i bardzo „piaszczysta”, co momentami skutkuje bardzo ostrym, nieprzyjemnym brzmieniem. Polecam od razu skorygować ten aspekt odpowiednią korekcją graficzną lub wykorzystaniem jednego ze znakomitych profili dostępnych w aplikacji.
Nie mogę za to złego słowa powiedzieć na klarowność i szczegółowość średnicy pasma, bo tutaj jest wzorowo – zwłaszcza gdy sparujemy słuchawki Space A40 ze smartfonem z Androidem przy użyciu kodeka LDAC. Separacja instrumentów jest znakomita, podobnie jak ich dynamika. Doskonale słychać też wszelkie ukryte smaczki i detale, np. ogony pogłosu czy dodatkowe warstwy chowające się pod głównymi ścieżkami.
Szkoda jedynie, iż Soundcore Space A40 nie są wyposażone w funkcję automatycznego pauzowania muzyki po wyjęciu słuchawki z ucha; w tej cenie to powinien być standard.
Można za to używać słuchawek mając tylko jedną „pchełkę” w uchu, co przydaje się podczas rozmów telefonicznych; a skoro o tym mowa, to zastosowanie układu sześciu mikrofonów i redukcji hałasu przekłada się na bardzo wyraźne rozmowy głosowe. Nie miałem najmniejszego problemu ze zrozumieniem rozmówcy, ani rozmówcy nie mieli problemu ze zrozumieniem mojego głosu, nawet gdy dzwoniłem stojąc w gwarnej siłowni.
Jednoznacznie muszę też pochwalić rewelacyjny czas pracy. Bez wysiłku wyciągałem z tych słuchawek deklarowane 9-10 godzin użytkowania przy włączonym ANC w trybie adaptacyjnym i w czasie testu nie zdążyłem rozładować etui. Czas pracy spada do około 6-7 godzin, gdy korzystamy z kodeka LDAC lub wykorzystujemy połączenie multipoint, ale to nadal znakomity wynik. Można więc śmiało założyć, że estymacje Ankera nie są przesadzone. W tym zakresie Space A40 biją na głowę większość słuchawek TWS z aktywną redukcją hałasu w swoim przedziale cenowym.
Aplikacja potrzebuje solidnego liftingu
Testuję słuchawki Soundcore odkąd zaczęły być one dostępne na polskim rynku i widzę, że w kwestii aplikacji Polska nadal jest traktowana jak klient drugiej kategorii. Część menu nie jest przetłumaczona wcale, lub jest przetłumaczona tylko połowicznie albo po prostu błędnie (np. ustawienia paneli dotykowych noszą nazwę… sterowniki). Sama aplikacja ma też sporo niedostatków, np. nie wyjaśnia w ogóle, co robią niektóre funkcje, takie jak „tryb gamingowy” czy „touch tone”. Do dziś nie wiem, co robi ten drugi.
Opcje są też poukrywane w przedziwnych, nielogicznych miejscach, co sprawia, że poza funkcjami dopasowania dźwięku naprawdę trudno jest tu cokolwiek odnaleźć. Rozumiałbym takie bolączki na początku istnienia aplikacji, ale aplikacja istnieje już kilka lat, a jej układ (i poziom tłumaczenia) pozostają bez zmian. W słuchawkach kosztujących 499 zł coś takiego nie powinno mieć miejsca i chyba jedyne, co mogę zaliczyć na plus, to fakt, że Anker (nie)dba po równo o aplikację na iOS, jak i na Androida. Jedyna różnica między nimi jest taka, że na iOS nie skorzystamy z kodeka LDAC, bo go tam po prostu nie ma.
Czy warto wydać 499 zł na słuchawki Anker Soundcore Space A40?
To jest dość trudne pytanie, na które muszę odpowiedzieć… raczej nie. To całkiem udane słuchawki, które wiele rzeczy robią bardzo dobrze, ale za 499 zł są słuchawki, które jeszcze więcej rzeczy robią lepiej. Ba, w chwili pisania tego tekstu 100 zł taniej można kupić lepsze pod każdym względem Galaxy Buds 2, a 150 zł taniej – lepiej grające i wyposażone w lepsze ANC Huawei FreeBuds 5i. Dopłacając raptem kilkadziesiąt złotych możemy już polować na znacznie bardziej „sportowe” Jabry lub nieporównywalnie lepiej grające Liberty Pro 3.
O ile więc Soundcore Space A40 nie są złymi słuchawkami, tak z całą pewnością są źle wycenione. Na szczęście producent znany jest z regularnych obniżek. Gdy cena spadnie poniżej 400 zł, można śmiało kupować i nie oglądać się za siebie.