Zaraz miną dwa lata, odkąd Spotify opublikowało wideozajawkę z Billie Eilish, zapowiadającą wprowadzenie abonamentu Hi-Fi. Więcej, bo niemal 6 lat (!) minie od momentu, w którym pierwszy raz usłyszeliśmy o pomyśle, a Spotify przeprowadzało między użytkownikami testy A/B. Co się stało?
Wkraczamy w 2023 rok, a po Spotify Hi-Fi ani widu, ani słychu
Winny tego stanu rzeczy jest jeden: Apple ze swoim Apple Music. Nie dziwię się ani odrobinę, że Spotify wyzywa Giganta z Cupertino od monopolistów – kogo innego, jak nie monopolistę, stać by było na to, by udostępnić cały katalog muzyki w jakości bezstratnej i nie skasować za to ani grosza więcej?
To właśnie posunięcie – tak przypuszczam – zniweczyło plany Spotify, by wprowadzić droższy próg abonamentu, który rzekomo ma nosić nazwę Spotify Platinum i oferować za dodatkową opłatą to, co Apple Music oferuje za darmo. Trudno się dziwić, iż Szwedzi wstrzymali prace; nie mogli bowiem liczyć na to, że ktokolwiek zapłaci więcej za możliwości, które u konkurencji dostępne są niejako gratis.
To jednak było dwa lata temu. W 2022 r. ponownie doszły nas słuchy, iż Spotify Platinum jest coraz bliżej, a serwis przeprowadzał ankietę między użytkownikami, czy ci są skłonni zapłacić 20 dol. za muzykę w bezstratnej jakości i kilka dodatkowych bajerów. Cóż, wygląda na to, że ankieta nie przebiegła po myśli Szwedów, bo wkraczamy w 2023 rok, a po Spotify Hi-Fi czy też Platinum ani widu, ani słychu. A szkoda, bo to ostatnie, co trzyma mnie przy Apple Music i zmusza mnie do płacenia za dwa abonamenty.
Spotify potrzebuje planu Hi-Fi, nawet jeśli większości ludzi słoń na ucho nadepnął
Niewygodna prawda jest taka, że znakomita większość ludzi i tak różnicy nie słyszy. To też jeden z powodów, dla których np. Apple nie ma parcia na stworzenie słuchawek, które byłyby w stanie przetworzyć bezstratną jakość dźwięku. Zamiast tego w Cupertino o wiele więcej inwestują w Spatial Audio i trudno się dziwić, bo o ile nie każdy usłyszy różnicę w rozdzielczości czy przepustowości transmisji audio, tak każdy usłyszy efekt „wow”, jaki płynie z dźwięku przestrzennego.
Nie znaczy to jednak, że Spotify powinno temat odpuścić, bo aktualnie oferuje jakość dźwięku, którą ledwo można nazwać wystarczającą, podczas gdy kluczowi rywale oferują znacznie lepsze wrażenia odsłuchowe. Pozwólcie, że posłużę się zrozumiałą analogią do serwisów VOD – aktualnie sytuacja wygląda tak, jakby wszystkie serwisy VOD oferowały 4K i HDR, a HBO Max oferowało tylko FullHD (co jest w zasadzie prawdą). 4K stało się dziś standardem, telewizora FullHD już w zasadzie nie można kupić, więc jako konsumenci mamy prawo oczekiwać, że oferowane będą nam treści zdolne wykorzystać potencjał nowego sprzętu.
I tak samo wygląda kwestia audio. Czasy, w których mizerne 256 czy nawet 320 kbps były wystarczające, dawno minęły. Nie tylko ze względu na postęp odbiorników, ale także ze względu na postęp w sferze produkcji audio i jakości nagrań. Momentami aż trudno uwierzyć, ile smaczków i warstw produkcyjnych znika, gdy słuchamy silnie skompresowanych nagrań na Spotify – słuchając tych samych utworów w formatach skompresowanych bezstratnie mamy wrażenie, jakbyśmy odkrywali muzykę na nowo, a to w drugą stronę oznacza, że artyści i producenci wkładają mnóstwo pracy w coś, czego większość ludzi… nie usłyszy. Wracając do analogii filmowej – 456 mln ludzi na świecie korzystających ze Spotify słyszy muzykę „w FullHD”, podczas gdy 100 mln użytkowników Apple Music słyszy muzykę „w 4K”.
Oczywiście trudno oczekiwać, by Spotify udostępniło jakość Hi-Fi za darmo. Nawet przy całym swoim ogromie gigant streamingowy nie ma dość zasobów, by utrzymać niezbędną ku temu infrastrukturę bez dodatkowych opłat. Jednak samo zaoferowanie opcji tym, którzy chcą słyszeć różnicę, w 2023 roku jest zwyczajnie konieczne.
Spotify już dziś jest najlepszą usługą muzyczną na rynku. Brakuje tylko lepszej jakości dźwięku
Korzystam równolegle ze Spotify i Apple Music, i szczerze nie znoszę tego drugiego. Serwis muzyczny od Apple’a dobrze robi tylko dwie rzeczy: oferuje jakość Hi-Res Lossless i pozwala wygodnie dodawać własne utwory do biblioteki, co w Spotify nadal jest skrajnie ułomne. Oprócz tego ani Apple Music, ani żaden inny rywal nie mają w niczym przewagi nad Spotify.
Szwedzi mają bezsprzecznie największą bibliotekę utworów, najlepszą bazę artystów i twórców, a nader wszystko – najlepsze mechanizmy poleceń i tworzenia playlist, dzięki którym możemy albo regularnie odkrywać coś nowego, albo regularnie powracać do ulubionych utworów, przemieszanych w coraz to inny sposób. Do tego dochodzi Spotify Connect, które nie ma sobie równych, podobnie też jak nie ma sobie równych jakość aplikacji do obsługi serwisu. Dla przypomnienia – Apple Music w ogóle nie oferuje aplikacji na niektórych platformach, w tym na Windowsie (co niedługo się zmieni, ale brak przez tyle lat jest pożałowania godny).
I rysą na tym pięknym obrazku jest już tylko mizerna w porównaniu do konkurencji jakość dźwięku, która sprawia, że poza samochodem (w którym mam za słaby system audio, by różnica była istotna) ze Spotify nie korzystam prawie wcale, bo odsłuch muzyki z tego serwisu na dobrym sprzęcie przyprawia mnie o ciarki. Dlatego też, drogie Spotify, w imieniu swoim i wszystkich melomanów bardzo proszę – dajcie nam w końcu bezstratną jakość dźwięku, na którą czekamy od lat. Dopłacę za nią z pocałowaniem ręki i jestem pewien, że nie będę w tym osamotniony.