Praca zdalna pracy zdalnej nierówna. Rozróżniam dwa typy
Temat pracy zdalnej zalał Internet ogromną falą materiałów przez ostatnie trzy lata. Wiele osób zmusiła do niej pandemia, ale też wiele osób mogło z niej w końcu skorzystać dzięki pandemii. Wszystko zależy od punktu widzenia. Niemniej portale internetowe zaczęły mnożyć poradniki sprzętowe, polecając najlepsze urządzenia do pracy z domu. Mam wrażenie, że nikt nie skupił się na tym, jak w ogóle może wyglądać praca zdalna. Osobiście podzieliłbym ją na dwa osobne typy.
Pierwszy nazwałbym stacjonarną pracą zdalną. Czyli przeniesieniem się z wykonywaniem obowiązków z biurka w miejscu pracy, do domu. Nierzadko również biurka. Uważam, że w takim przypadku mamy większą elastyczność w wyborze sprzętu do pracy. Jeśli nie będziemy ruszać się sprzed biurka, możemy postawić zarówno na laptop, jak i komputer stacjonarny. Jeśli z pracą przeniesiemy się na kanapę, wtedy oczywiście laptop będzie lepszą opcją. Ogółem raczej czego nie wybierzemy, spełni swoją rolę.
Zupełnie inną kwestią jest praca zdalna, ale w domyśle praca w miejscu, w którym się akurat znajdujemy. Tutaj mam o wiele więcej do powiedzenia, bo w taki sposób działam od 2014 roku. Po części pracuję tam gdzie jestem, ale też jestem tam, gdzie pracuję. W zasadzie zawsze mam ze sobą przynajmniej laptop. Zdarzało mi się pracować w niezliczonej ilości miejsc. Lokalach gastronomicznych, galeriach handlowych, dworcach, lotniskach, ławkach w parku, niemal każdym środku transportu, ale… mimo wszystko najwięcej pracuję w domu. Dlatego najważniejsze jest dla mnie to, żeby bez względu na to, gdzie się znajduję, mieć równie dobre, a przynajmniej porównywalnie komfortowe warunki pracy.
Podstawowym narzędziem jest w moim przypadku laptop, który musi spełniać cztery cechy. Musi być w miarę przenośny, bo nie mam zamiaru wracać do noszenia na plecach laptopa o masie 3,5 kg. A tyle ważył mój pierwszy laptop, co ciekawe firmy HP. Do tego oczywiście wydajny, tak aby radził sobie z programami do edycji zdjęć, a co za tym idzie powinien posiadać dobry i jasny ekran. No i do tego zawsze mile widziany jest wytrzymały akumulator. Nie pogardzę dodatkowo gniazdem kart pamięci, przynajmniej jednym dużym portem USB oraz przynajmniej jednym USB-C.
Nie mniej ważnym urządzeniem jest myszka. Uważam, że ludzie potrafiący obrabiać zdjęcia na komputerze z Windowsem za pomocą touchpada lub dotykowego ekranu są z innej planety. To nie jest normalne. Ważne, aby myszka była precyzyjna, działała na różnych powierzchniach, a możliwość sparowania z różnymi urządzeniami będzie dodatkowym atutem.
Trzeci, ostatni element zestawu, to monitor. O ile poza domem mamy ograniczone możliwości, tak w domu warto poprawić komfort pracy za pomocą dodatkowego ekranu. Im bardziej elastyczny będzie monitor w kwestii podłączenia do laptopa, tym lepiej. Człowiek przyzwyczaja się do dobrego, więc możliwość przesyłania obrazu za pomocą USB-C to priorytet, a gdyby dodatkowo ładował laptop za pomocą tego samego przewodu – mamy ideał!
Firma HP przysłała mi trzy urządzenia wraz trzeba dodatkami. Są to:
– laptop HP EliteBook 840 G9,
– mysz HP 635 Multi-Device Wireless Mouse,
– monitor HP E27d G4,
– torba na laptopa HP Renew Business 14,1,
– słuchawki HP stereo USB Headset G2,
– hub USB Universal USB-C Multiport.
Znacie już moje wymagania, więc zobaczmy, jak sprzęt HP sprawdził się w moim świecie pracy zdalnej. Na koniec zastanowimy się też, czy nasz zestaw można i czy warto wzbogacić o dodatkowe elementy.
Czytaj też: Test HP EliteBook X360 1040 G8 – biznesowa perfekcja?
HP EliteBook 840 G9 to marzenie każdej osoby pracującej na laptopie
Pierwszy raz z laptopami serii HP EliteBook miałem styczność w 2018 roku i z miejsca stały się one moją ulubioną serią komputerów przenośnych. Nie ukrywam, na co dzień używamy innych urządzeń, ale gdybym miał możliwość przeznaczenia na zakup dowolnej kwoty, to w kategorii laptop kompaktowy szukałbym na pewno jakiegoś EliteBooka.
Model, który dzisiaj omówimy to HP EliteBook 840 G9. Wygląda niepozornie. Srebrna, stonowana obudowa jest bardzo lekka, bo waży 1,36 kg i ma grubość 19,2 mm. Ktoś może powiedzieć, że na rynku są cieńsze. Oczywiście, to prawda. Ale warto poświęcić kilka dodatkowych milimetrów dla bogatego zestawu portów.
A konkretnie mamy tu pełnowymiarowe HDMI 2.0, USB-A Super Speed i 2x USB-C z Thunderbolt 4 na lewym boku oraz gniazdo Jack 3,5mm, USB-A Super Speed i gniazdo kart SIM na boku prawym. Do pełni szczęścia brakuje czytnika kart pamięci, ale przy tej liczbie portów podłączenie zewnętrznego czytnika nie stanowi problemu, bo nie muszę odłączać już podpiętych przewodów. Zawsze mam jakieś wolne gniazdo.
Laptopy HP z serii EliteBook powinny być pierwszym wyborem dla każdego, kto szuka laptopa do pisania. Miękkie, działające z lekkim oporem, świetnie sprężynujące i oczywiście podświetlone klawisze to idealny kompan do nawet wielogodzinnego wprowadzania tekstu. W parze z klawiaturą idzie bardzo duży, wygodny w użytkowaniu touchpad.
14-calowy ekran EliteBooka 840 G9 to duże ułatwienie, kiedy w pracy mamy do czynienia z multimediami. Panel IPS w tym laptopie charakteryzuje się dodatkowo dużą jasnością. Dzięki temu w każdych warunkach, no może prawie każdych, bo np. na słonecznej plaży nie będzie idealnie czytelny, oferuje bardzo dobrą jakość obrazu. Co ważne, jest to rzadko spotykane połączenie panelu matowego z antyrefleksyjną powłokę z opcją obsługi dotykowej. Inną ważną cechą, którą może posiadać ekran EliteBooka 840 G9 jest Sure View. To technologia HP, po aktywacji której osoby patrząc na nasz ekran z boku zobaczą szarą nicość. Jeśli pracujecie poza domem – polecam! No i na koniec rozdzielczość – 1920 x 1200 pikseli, dzięki czemu w pionie mieści więcej treści niż tradycyjny ekran o proporcjach 16:9. Nie narzekam na brak wyższej rozdzielczości, bo przy tej przekątnej i tak tego nie zobaczycie, a ma to pozytywny wpływ na czas działania.
Nikt nie powinien narzekać na wydajność EliteBooka 840 G9. Oprócz tego, że potwierdza ją certyfikat Intel Evo, liczby mówią same za siebie. Mamy tu procesor Intel Core i7-1255U, 16 GB pamięci RAM (DDR5-4800 MHz) i dysk SSD o pojemności 512 GB (PCIe NVMe M.2). Ok, 1 TB bym nie pogardził, nie powiem że nie. Niemniej nawet podczas wielozadaniowej pracy, z ekspertem zdjęć w Adobe Lightroom w tle, nie narzekam na brak wydajności.
Mocną stroną serii EliteBook zawsze był czas działania na pojedynczym ładowaniu i nie inaczej jest w tym przypadku. 8-10 godzin pracy z dala od ładowarki, w zależności od obciążenia, jest w pełni osiągalnym wynikiem. Ładowanie, co ważne, odbywa się za pomocą 65 W ładowarki USB-C. Dzięki temu bez problemu mogłem korzystać z nieco bardziej kompaktowej ładowarki smartfonu o tej samej mocy i nosić ze sobą tylko jedną.
Praca z takim laptopem jak HP EliteBook 840 G9 to czysta przyjemność. Taki sprzęt daje poczucie bezpieczeństwa. Wiem, że nie zawiedzie mnie pod względem wydajności i jakości ekranu, zawsze mam ze sobą wygodną klawiaturę i odpowiedni zapas wolnych portów, jak również nie muszę się martwić, że akumulator zaraz się rozładuje.
Czytaj też: W domu, w biurze, w trasie i na tarasie. HP Poly ma imponującą ofertę narzędzi do pracy hybrydowej
Mysz HP 635 Multi-Device Wireless Mouse była dla mnie zagadką, ale zdała egzamin celująco
Przyznaję, że od dłuższego czasu jestem wierny myszkom innej firmy, więc trochę nieufnie patrzyłem na HP 635 Multi-Device Wireless Mouse. Jak wspominałem wcześniej, praca w różnych miejscach wymaga od myszki, aby działała na naprawdę różnych powierzchniach. Często problemem tańszych urządzeń jest to, że wystarczy nieco bardziej błyszczący blat, żeby kursor nie poruszał się prawidłowo po ekranie.
Myszka jest nieduża, co też jest zaletą podczas pracy w różnych miejscach. Jest plastikowa, ale solidnie wykonana. Do tego wokół boków pokrywa ją przyjemny w dotyku, gumopodobny materiał. Dzięki czemu pewnie leży w dłoni.
Do dyspozycji mamy dwa klasyczne przyciski, które wciskają się miękko, wydając przy tym przyjemny dla uch ciepły dźwięk. Więc nawet intensywne klikanie nie powinno przeszkadzać otoczeniu. Do tego mamy dwa programowalne przyciski na lewym boku oraz bardzo sprytne pokrętło.
Drugą wyróżniającą cechą mojej prywatnej myszki, poza pracą na każdej powierzchni, jest właśnie pokrętło. W HP 635 Multi-Device Wireless Mouse działa ono podobnie. Mamy tryb klasyczny, w którym pokrętło obraca się skokowo, albo tryb swobodnego obrotu. W którym wystarczy wprawić je w ruch, a ono kręci się dłuższy czas. Jeśli w pracy przewijacie dłuższe listy to jest to genialna funkcja, która strasznie uzależnia. Dodatkowo pokrętło jest wychylane na boki.
Do zapowiedzi pracy na różnych powierzchniach podszedłem nieufnie i zwracam honor. HP 635 Multi-Device Mouse działa prawidłowo na naprawdę każdej powierzchni. Blaty blatami, ale problemu z działaniem nie ma również na szkle(!). Co mało która mysz potrafi.
Duża zaletą jest możliwość sparowania z trzema urządzeniami jednocześnie. Dwoma Bluetooth i jednym przed odbiornik USB. Pomiędzy nimi przełączamy się jednym guzikiem na spodzie obudowy.
Myszka jest zasilana dwoma bateriami AAA i zgodnie z deklaracjami producenta ma działać na jednej parze ogniw aż 12 miesięcy. Trzymamy za słowo.
Czytaj też: Test HP Elite Dragonfly G3 – lekki, piękny i z 5G
Monitor HP E27d G4 pozwoli lepiej zarządzać… kablami. Sprawdza się nie tylko w pracy biurowej
Monitor HP E27d G4 okazał się sprzętem nie tylko typowo biurowym. Oferuje stonowaną stylistykę, więc nie powinniście mieć problemem z wpasowaniem go w otoczeniu. A dzięki niewielkiej podstawce zmieści się nawet na bardzo płytkim biurku. Oczywiście można go też powiesić na ścianie.
Matryca IPS o rozdzielczości QHD (2560 x 1440 pikseli) ma przekątną 27 cali. To kwestia gustu, ale uważam, że to maksymalna wygodna przekątna dla płaskich ekranów. Powyżej tej przekątnej zdecydowanie lepszym rozwiązaniem są panele zakrzywione.
Przyznaję, że z pewnym dystansem podszedłem do tego monitora, ale okazał się bardzo dobrym narzędziem nie tylko podczas pracy biurowej. Do gier bym go nie polecił, ze względu na 60 Hz odświeżanie obrazu i braku HDR, ale bardzo dobrze sprawdził się w obróbce zdjęć. To zasługa 120% pokrycia palety barw sRGB i 88% DCI-P3, a do tego mamy świetny wynik delta E na poziomie 0.32. To wzorowe parametry. Miałem obawy co do jasności. Monitor osiąga deklarowane przez producenta 300 nitów i wbrew pozorom nie jest zbyt ciemny. Bez problemu użytkowałem go obok okna skierowanego na wschód.
Dużą zaletą monitora są jego funkcje dodatkowe. Na górnej krawędzi obudowy znajdziemy wysuwaną kamerę. Jeśli ktoś prowadzi w pracy dużo konferencji to jest to świetna opcja. Nie mniej ważną cechą jest możliwość przesyłania obrazu i ładowania laptopa (do 100 W) za pomocą jednego kabla USB-C. To bardzo godne rozwiązanie. Do tego sam monitor ma bardzo dużo portów, bo znajdziemy tu pełnowymiarowe HDMI, DisplayPort, RJ-45, aż cztery porty USB 3.2 Gen 1 i jeden dodatkowy port USB-C, obok tego odpowiedzialnego za przesyłanie obrazu i ładowanie. Przyznaję, że spodziewałem się bardzo prostego, biurowego monitora do co najwyżej przeglądania Internetu, a jestem bardzo mocno zaskoczony.
Dodatkowe akcesoria są zawsze mile widziane
Czy potrzebujemy dodatkowych akcesoriów do pracy zdalnej? To zależy czy… ich potrzebujemy, bo wszystko zależy od trybu pracy.
Słuchawki to obowiązkowe wyposażenie każdego, kto w pracy musi wdzwaniać się na konferencje. Model HP stereo USB Headset G2 przekonał mnie do siebie z dwóch powodów. Ma skórzane nauszniki, więc są bardzo wygodne nawet podczas dłuższych połączeń. Do tego są podłączane przez port USB. To ważne, bo dzisiaj zdarzają się już na rynku laptopy pozbawione klasycznego gniazda Jack 3,5mm, ale też czasem to gniazdo mamy zajęte. Długi kabel to też spora zaleta.
Torba na laptopa to nie jest coś, w co osobiście bym zainwestował, ale tylko dlatego, że razem z laptopem w zasadzie zawsze mam ze sobą aparat i co najmniej dwa obiektywy. Więc w moim przypadku taki zakup mijałby się z celem. Ale jeśli przenosicie samego laptopa, to torba HP Renew Business 14,1 (dostępna też w innych rozmiarach) będzie dobrą opcją. Jest bardzo dobrze wykonana. Nie jest duża, a czasem torby na laptopy są przesadnie pękate, ale pojemna. Bez problemu zmieścimy w niej komputer, myszkę, ładowarkę, a jeszcze zostanie miejsce na jakieś dodatki, jak np. hub USB.
Tutaj przechodzimy do USB Universal USB-C Multiport. Hub USB to zdecydowanie akcesorium obowiązkowe, jeśli posiadacie laptopa wyposażonego w mniejszą liczbę portów niż EliteBook 1040 G9, a do tego pracujecie przy biurku. Żonglerka kablami bywa irytująca, a mówię Wam to jako posiadacz laptopa z tylko jednym portem USB-A i dwoma USB-C. A bywają skromniej wyposażone modele. Hub HP daje nam dostęp do dwóch portów USB-A, jednego USB-C za pośrednictwem którego można ładować laptopa, DisplayPortu, HDMI oraz gniazda RJ-45. Mamy tu wszystko, czego brakuje w wielu współczesnych laptopach zamknięte w niewielkim pudełku, które na upartego zmieścimy nawet w nieco większej kieszeni spodni.
Podsumowując, praca zdalna bywa ułatwieniem, ale bywa też utrapieniem, jeśli nie jesteśmy do niej odpowiednio przygotowani. Mądry wybór podstawowego sprzętu i dodatkowych akcesoriów potrafi diametralnie zmienić komfort pracy. Zdarzało mi się niejednokrotnie, że nawet wymiana myszki na lepszy model, albo dokupienie dodatkowego hubu USB potrafiły bardzo mocno podnieść komfort pracy. Warto o tym pamiętać.