Tweetbot, Echofon, Talon, Twitterrific i zapewne dziesiątki innych podobnych aplikacji, z dnia na dzień przestało mieć sens istnienia. To efekt zmiany polityki Twittera, dotyczącej korzystania z zewnętrznych aplikacji do obsługi popularnej społecznościówki. W takiej sytuacji pozostaje jedynie wycofać swoje produkty ze sklepów App Store i Google Play. Problem w tym, że sami użytkownicy, którzy za takie aplikacje zapłacili, domagają się teraz zwrotu pieniędzy.
Ze scenariuszem upadku i przy okazji bankructwa, boryka się obecnie ekipa odpowiedzialna za aplikację Twitterrific. Projekt był nieustannie rozwijany już od 2007 roku. Ma w swoim dorobku nagrodę Apple Design. To również jedna z pierwszych zewnętrznych aplikacji Twittera na komputery stacjonarne i urządzenia mobilne. Mało? Maskotka niebieskiego ptaka Twitterrific stała się tak popularna, że skłoniła samego Twittera do zmiany logo serwisu, dodając do niego ikonicznego niebieskiego ptaka w 2010 roku. Jednym słowem: legenda.
Twitterrific błaga użytkowników: nie dobijajcie nas!
Twitterrific dla iOS i macOS na skutek blokady zewnętrznych aplikacji przez Twittera, zniknął ze sklepu App Store. Subskrypcje na iOS zostały automatycznie anulowane. I tu pojawia się serdeczna prośba ze strony ekipy odpowiedzialnej za projekt o rezygnację z ubiegania się o zwrot pieniędzy wydanych na abonament.
Jak piszą na swoim blogu, utrata bieżących przychodów zaszkodzi dalszej działalności firmy. Wszelkie zwroty na rzecz użytkowników będą bowiem pochodzić z kieszeni samych developerów. Warto wspomnieć, że The Iconfactory, czyli firma stojąca za Twitterrific, rozwija również inne projekty (Linea Sketch, xScope oraz Tot), których los będzie zagrożony, jeśli przyjdzie do zmierzenia się z tysiącami anulowanych subskrypcji. Teraz wszystko zależy już od łaski samych użytkowników.
Twitter po 16 latach z dnia na dzień zmienia zasady
O pierwszych problemach z zewnętrznymi aplikacjami Twittera pisaliśmy już w ubiegłym tygodniu, niecierpliwie oczekując na oficjalne wyjaśnienia ze strony przedstawicieli firmy. Ostatecznie wiemy już, że według zaktualizowanych zapisów regulaminu obowiązującego developerów:
Zakazuje się wykorzystywania materiałów licencjonowanych i uzyskiwania do nich dostępu w celu tworzenia lub podejmowania prób stworzenia substytutu lub podobnej usługi lub produktu dla aplikacji Twittera
Tłumacząc na język potoczny: albo z nami albo przeciw nam. Wszyscy mają korzystać wyłącznie z oficjalnego klienta Twittera, bo tylko tam serwowane są reklamy. Dlatego większość zewnętrznych aplikacji była płatna. Nie sądzę, żeby ich popularność świadczyła o tym, że użytkownicy wolą jednak oglądać reklamy co kilka postów.
Osobiście pożegnałem się z Twitterem już dawno, ale podejrzewam, że po kolejnej kontrowersyjnej decyzji Elona Muska z niebieskim ptakiem pożegna się kolejna rzesza rozczarowanych użytkowników. Może i dobrze, bo za takie działania nie pozostaje chyba nic innego.