Jego twórcy, wśród których znalazł się sam Einstein, chcieli, aby za sprawą tego niezwykłego zegara ludzkość była informowana o tym, na ile stabilna sytuacja panuje w danym czasie. Lub, mówiąc inaczej, jak daleko (albo blisko) nam – jako całej cywilizacji – do katastrofy.
Czytaj też: We wnętrzu Ziemi coś się dzieje. Jądro naszej planety prawie przestało się obracać
W teorii najlepsza sytuacja panowała w 1991 roku, kiedy to zegar zagłady wskazał 23:43. Od tamtej pory było już niestety tylko gorzej, a ostatnie lata to prawdziwy zjazd. Wystarczy wspomnieć, że w 2018 roku wskazówki pokazały 23:58, by dwa lata później przesunąć się na 23:58:20. Sytuacja okazała się jeszcze gorsza tym razem, ponieważ najnowszy odczyt to już godzin 23:58:30.
Do północy zostało nam więc 90 sekund – o dziesięć mniej niż poprzednio. Wśród głównych przyczyn takiej a nie innej konfiguracji wymienia się inwazję Rosji na Ukrainę oraz idący za tym wzrost ryzyka konfliktem nuklearnym. Nie można też zapominać o zmianach klimatu, niebezpieczeństwach wynikających z rozwojem technologicznym czy zagrożeniach natury biologicznej.
Zegar zagłady wskazał w 2023 roku godzinę 23:58:30
Komunikat wydany przez Bulletin of the Atomic Scientists, czyli organizację odpowiedzialną za ustawianie wskazówek zegara zagłady, wybrzmiał nie tylko w języku angielskim, ale i po raz pierwszy w języku ukraińskim i rosyjskim. Miało to być rzecz jasna odniesieniem do trwającego za naszą wschodnią granicą konfliktu.
Skoro eksperci są pewni co do tego, że obecny okres jest rekordowo niechlubny jeśli chodzi o ryzyko upadku ludzkiej cywilizacji, to społeczeństwo powinno dołożyć wszelkich starań do zmiany takiego stanu rzeczy. Wystarczy dodać, że na całym świecie jest ponad 13 tysięcy głowic nuklearnych, których aktywacja mogłaby zmieść z powierzchni ziemi wszystkie gęsto zaludnione obszary.
Czytaj też: Czy klasyczny zegarek ma sens w 2023 roku? Zaczynam eksperyment
A jeśli nie wykończy nas wojna atomowa, to wciąż istotnym zagrożeniem pozostają zmiany klimatu. To właśnie one mogą okazać się gwoździem do trumny. Nie dziwią więc apele klimatologów, którzy nawołują do jak najszybszej redukcji emisji gazów cieplarnianych, które – w dużej mierze pochodząc z działalności człowieka – napędzają globalne ocieplenie.