F-22 strącił niezidentyfikowany obiekt latający w przestrzeni powietrznej USA. Eksperci wskazują, że był to już trzeci nieoznaczony balon
Ledwie przed tygodniem Pentagon kazał zestrzelić tajemniczy balon, który zdołał wlecieć aż do Karoliny Południowej. Okazał się on chińskim wojskowym balonem stratosferycznym do rozpoznania strategicznego i był znacznie większy od tego, co wykryto 9 i 12 lutego, czyli dokładnie w tym samym tygodniu. W obu przypadkach na początku nie było pewne, czym dokładnie był ten drugi obiekt, ale wszystko wskazywało na to, że był to balon o wielkości mniejszego samochodu, który znajdował się na wysokości ponad 10 km i stwarzał zagrożenie dla cywilnych samolotów.
Czytaj też: Broń atomowa w rękach Chin. Tak zmienia się krajobraz globalnej władzy
Po wykryciu drugiego tajemniczego obiektu latającego i zrealizowaniu misji rozpoznawczych, 10 lutego Joe Biden wydał rozkaz zestrzelenia go, czego podjął się ponownie myśliwiec przewagi powietrznej F-22A Raptor, czyli istny niszczyciel do zadań specjalnych, zaliczający się do myśliwców piątej generacji. Przed wykonaniem rozkazu było już prawie pewne, że był to bezzałogowy balon o stosunkowo małej ładowności, który powoli przedzierał się przez przestrzeń powietrzną Stanów Zjednoczonych w niejasnym celu. Rozkaz zestrzelenia był podyktowany zarówno chęcią zadbania o samoloty cywilne, jak i dokonaniem strącenia balonu nad niezamieszkałym terenem. Podobnie sprawa miała się 12 lutego przy zestrzeleniu trzeciego balonu tego typu.
Czytaj też: Indyjskie wojsko rośnie w siłę. Nowy lotniskowiec zyskał możliwości, o których Rosja może tylko pomarzyć
Kiedy F-22A zaatakował drugi balon pociskiem powietrze-powietrze AIM-9X Sidewinder, zbyt wiele z niego nie zostało. Zwłaszcza po tym, jak uderzył w krę Oceanu Arktycznego obok Kanady, w wyniku czego miał “rozpaść się na kawałki”. USA chce jednak poznać tajemnicę tego balonu i dlatego wysłano m.in. trzy śmigłowce CH-47 Chinook, śmigłowce HH-60G Pave Hawk oraz samolot poszukiwawczo-ratowniczy HC-130 Hercules w celu jego odszukania i następnie odzyskania. Mogłoby się wydawać, że takie wysiłki są przesadą, ale samo trzykrotne wysłanie F-22A na tak błahą z pozoru misję i wykorzystanie pocisku AIM-9X było równoznaczne z wydaniem grubych milionów dolarów. Stany Zjednoczone chcą więc poznać tajemnicę i tego balonu, aby uzyskać pewność, który kraj próbuje tak dziwnych zagrywek i co się za tym kryje.
Są szanse, że tajemnica tego balonu pozostanie tajemnicą już na zawsze, więc pozostaje nam mieć nadzieje, że to ostatni taki incydent, jaki będzie miał miejsce w najbliższym czasie, aby nie pogarszać i tak napiętej sytuacji między Chinami a USA. Można bowiem zakładać, że tego typu balony są niczym innym, jak sprawdzianem gotowości Stanów Zjednoczonych i weryfikacją tego, jak rząd reaguje na niezidentyfikowane obiekty latające. W sieci pojawiły się nawet teorie, że w takim oto balonie mogą znaleźć się głowice jądrowe, które mogłyby eksplodować nad terytorium USA, pogrążając kraj w energetycznym kryzysie przez wygenerowane impulsy elektromagnetyczne, które są w stanie uszkodzić elektronikę wszelkiego rodzaju. Nie bez powodu, bo Chiny tak naprawdę rozwijają od dłuższego czasu systemy broni przeznaczone do balonów.
Czytaj też: Największy okręt podwodny na świecie kończy służbę. Rosja postawiła krzyżyk na ostatnim Typhoonie
Przykład tego widzieliśmy przed prawie pięcioma laty, kiedy to państwo testowało hipersoniczne pociski szybujące (HGV – Hypersonic Glide Vehicle), które mogłyby być wystrzeliwane właśnie z latających wysoko balonów. Te są ogromnym zagrożeniem, bo najpewniej są w stanie przedostać się przez obronę powietrzną, nabierając prędkości ponad 5 Mach i zmieniać wielokrotnie swoją trajektorię lotu wielokrotnie i na wielu etapach, wprowadzając tym samym systemy obrony w błąd.