Chiny intensywnie rozwijają broń atomową
W ogólnym rozrachunku to Stany Zjednoczone nadal mają więcej różnego rodzaju broni atomowej od Chin, ale to może zmienić się w następnych dekadach. Nowy raport na ten temat skupia się dokładnie na liczbie wyrzutni pocisków międzykontynentalnych na lądzie. Mowa więc o silosach, będących jedną częścią nuklearnej triady państw (pozostałe elementy stanowią okręty i bombowce), których Chiny wybudowały ostatnio całą masę. W tych wysiłkach wcale nie spowalniają, chcąc “zwiększyć gotowość swoich sił jądrowych w czasie pokoju” i zapewnić sobie okazalszą możliwość odwetowego ataku jądrowego. Wprawdzie nowe silosy są w większości puste, ale ich wypełnienie jest zapewne kwestią czasu.
Czytaj też: Świat byłby bezpieczniejszy, gdyby nie Chiny. Po cichu wspierają inne kraje w dążeniu do nuklearnej zagłady
Na tę chwilę Chiny mają dostęp do około 300 międzykontynentalnych pocisków balistycznych (ICBM) z głowicami jądrowymi. W ostatnim czasie liczba przeznaczonych do nich silosów wzrosła o przynajmniej aż 300 nowych (w 2020 roku państwo miało mieć dostęp do zaledwie stu), podczas gdy USA mają ciągle 450 czynnych silosów. Jeśli Państwo Środka zrealizuje swoje wielkie plany, to do 2035 roku może mieć dostęp do jeszcze większej liczby silosów i około 1500 głowic nuklearnych, a więc prawie cztery razy więcej niż w 2021 roku (wedle szacunków Pentagonu). Spoglądając na poniższe zestawienie zasięgu tych pocisków, Chiny z taką liczbą atomówek mogłyby pogrążyć praktycznie cały świat w nuklearnej zagładzie, odpalając je wyłącznie z lądu.
Czytaj też: Nikt nie wierzył, że to zrobią. Chiny montują na wybrzeżu farmę wiatrową, jakiej jeszcze nie było
W coraz szybciej zmieniającym się świecie, niespodziewane ustanowienie nowej potęgi w dziedzinie międzykontynentalnych pocisków balistycznych będzie wielkim wydarzeniem. Zwłaszcza że mowa tutaj o rodzaju broni, która zapewnia tak naprawdę suwerenność każdemu krajowi, który ją posiada. Atomówki to bowiem broń masowego rażenia i pewne jest, że jeśli zaczną latać nad naszymi głowami, świat, którego znamy, ulegnie zmianie o 180 stopni. Dodatkową wagę takiemu wydarzeniu dodaje fakt, że mowa tutaj przede wszystkim o trwającej od dekad rywalizacji USA z Chinami, która z roku na rok staje się coraz bardziej zażarta. Nie poprawia tego zarówno nieciekawa sytuacja Tajwanu, jak i niedawny balonowy incydent.
W ostatnich latach Chiny podjęły znaczne skoordynowane wysiłki w celu modernizacji swojej armii, skupiając się na rozwoju zaawansowanych systemów broni, takich jak właśnie wspomniane pociski. Tego typu wzrost znaczenia Chin może potencjalnie zachwiać równowagą sił na świecie, a przede wszystkim zmusić inne narody do ponownej oceny własnego potencjału wojskowego. Dni pokoju mogą się bowiem kiedyś skończyć, a wtedy będzie się liczyć tylko pozycja budowana na przestrzeni dekad w trwającym ciągle wyścigu zbrojeń.
Czytaj też: Tym sprzętem USA zmiażdżą Chiny. Z ekranoplanem Liberty Lifter opanują transport morski do perfekcji
W tej chwili Chiny są w tym wyścigu zdecydowanie w ścisłej czołówce i to nie tylko przez ich broń atomową, ale też coraz bardziej zaawansowane samoloty odrzutowe i przede wszystkim okręty. Stany Zjednoczone oczywiście również rozwijają swoją nuklearną triadę, co potwierdza niedawna premiera bombowca strategicznego B-21 Raider oraz zapowiedź ICBM nowej generacji o nazwie LGM-35A Sentinel.