Być może taka zasada powinna być stosowana względem większości polityków, nie tylko tych chińskich, ale w tym przypadku interesują nas właśnie oni, ponieważ mowa o gigantycznych emisjach wpływających na klimat całej naszej planety. Państwo Środka od dawna jest jednym z największych trucicieli, choć ostatnie lata pozwalały z optymizmem patrzeć w przyszłość. Wszak Chińczycy sprawiali wrażenie zaangażowanych w zieloną transformację.
Czytaj też: Chiny zaciskają pętlę na szyi branży fotowoltaicznej. Tylko jeden kraj nie straci na decyzji Pekinu
Niestety, im dalej w las, tym więcej… węgla. Z jednej strony Xi Jinping zapowiadał, że Chiny osiągną maksymalny poziom emisji dwutlenku węgla w latach 2026-2030, by osiągnąć zerowe emisje netto do 2060 roku. Z drugiej jednak, przynajmniej biorąc pod uwagę ostatnie działania, takie progi mogą okazać się nieosiągalne. Wystarczy wspomnieć, iż zeszłoroczne plany rozbudowy elektrowni węglowych były dla Chin największymi od 2015 roku. A przecież mówimy o kraju, który rzekomo zamierza stopniowo odchodzić od węgla.
Raport w tej sprawie powstał dzięki wysiłkom przedstawicieli CREA (Centre for Research on Energy and Clean Air) oraz GEM (Global Energy Monitor). Kluczowy wniosek? W 2022 roku w Chinach zatwierdzono budowę elektrowni o łącznej mocy 106 GW. Wszystkie te projekty były związane rzecz jasna z eksploatacją węgla. Do osiągnięcia przytoczonego wyniku potrzeba było akceptacji średnio dwóch dużych elektrowni węglowych tygodniowo. W niektórych przypadkach prace budowlane już trwają, a w innych powinny rozpocząć się w ciągu kilku najbliższych miesięcy.
Chiny w ubiegłym roku zatwierdziły budowę elektrowni węglowych o mocy 106 GW
Oczywiście trudno sobie wyobrazić, by Chińczycy podejmowali takie działania, kierując się chęcią zrobienia na złość innym krajom. Bardziej prawdopodobny wydaje się scenariusz, w którym Państwo Środka po prostu ma problemy z zaspokojeniem potrzeb energetycznych swoich obywateli. Najlepiej przemawia za tym informacja, że większość nowych elektrowni węglowych ma stanąć w prowincjach, które w ostatnich latach najbardziej ucierpiały za sprawą tzw. blackoutów wywołanych falami upałów.
Czytaj też: Elektrownie węglowe staną się reaktorami jądrowymi. Wszystko dzięki nowemu patentowi
Jednocześnie lokalne władze przekonują, iż budowane elektrownie będą stanowiły jedynie zabezpieczenie i będą wykorzystywane, jeśli zawiodą odnawialne źródła energii. Ale czy na pewno? Okazuje się, iż prowincje, w których są realizowane te projekty, do tej pory pozostawały w tyle właśnie jeśli chodzi o transformację energetyczną. Innymi słowy, Chińczycy najpierw zaniedbali pewne aspekty przechodzenia na zieloną stronę mocy, by później panicznie naprawiać popełnione błędy, kierując się w stronę sprawdzonych, lecz kompletnie nieekologicznych rozwiązań.