Nielimitowane SMS-y w zaniżonym abonamencie
Usługi telekomunikacyjne w Polsce są bardzo tanie na tle Europy. Większość z nas płaci mało za nielimitowane SMS-y i rząd wpadł na pomysł, że chce podobnej usługi. Tyle tylko, że zamiast podpisywać umowę z operatorami, napisał ustawę.
Nowe przepisy zakładają, że operatorzy będą musieli świadczyć usługi dla 22 tys. podmiotów publicznych w postaci darmowej wysyłki SMS-ów do nas, czyli obywateli. Mowa o samorządach terytorialnych, sądach, prokuraturze, ZUS-ie, czy zakładach opieki zdrowotnej. Ogółem wszystkie podmioty, które z jakiegoś powodu mogą wysłać nam wiadomość.
SMS-y to tylko część większego planu, bo zmiany w przepisach zakładają też wysyłanie wiadomości Mobile Connect. Czyli szyfrowanych komunikatów, które można wysłać na każde urządzenie, na które można fizycznie zadzwonić. To rozwiązanie bezpieczniejsze niż tradycyjne wiadomości tekstowe.
Wracając jednak do SMS-ów, urzędy będą mogły zlecać ich wysyłkę bez żadnych limitów i za darmo. Przynajmniej częściowo, bo rząd w ramach rekompensaty planuje obniżenie operatorom opłaty za korzystanie z numeracji. Czyli korzystanie z puli numerów, które są przydzielane klientom. Obniżka ma sięgać maksymalnie 20% rocznej opłaty. Jaka to kwota? Ocena skutków regulacji, przygotowana przez resort cyfryzacji, mówi o 107,5 mln zł w ciągu 10 lat, czyli ok 10,8 mln zł rocznie. Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji wskazuje, że to zdecydowanie za mało.
Czytaj też: Plus stawia na nowoczesność. Do oferty trafiają startery eSIM
Ile operatorzy stracą na wysyłaniu darmowych SMS-ów?
Ocena skutków regulacji milczy na temat aktualnych kosztów wysyłania SMS-ów w sektorze publicznym. To kwota 47 mln zł rocznie, a dzisiaj nie są to wiadomości darmowe. PIIT przewiduje, co wydaje się oczywiste, że zdejmując limity i wprowadzając darmowe SMS-y, uprawnione podmioty zaczną wysyłać ich znacznie więcej.
Zakładając nieco fantazyjny scenariusz, jeśli każdy z 22 tys. podmiotów wyśle przynajmniej jeden SMS na każdą aktywną kartę SIM (w Polsce mamy obecnie 56 mln aktywnych kart), da nam to ponad bilion wiadomości. Koszt przesłania jednej wiadomości to dla operatora strata w wysokości ok 5 groszy. Z wyliczeń PIIT wynika, że realnie możemy mówić o wysyłanie kilkunastu miliardów SMS-ów przez jednego operatora, co wygeneruje koszty na poziomie 2,4 mld zł rocznie.
Nawet jeśli są to liczby zawyżone, to i tak rozbieżność między 2,4 mld zł rocznie, a prognozowanymi przez rząd 10,8 mln zł jest ogromna. Dlaczego ocena skutków regulacji tak mocno mija się z wyliczeniami PIIT? Zdaniem Izby została ona błędnie przygotowana, bo prognozuje głównie SMS-y autoryzacyjne, np. z kodami jednorazowymi. Nie uwzględnia różnego rodzaju komunikatów. Przypominających o wizycie u lekarza, spotkaniu z urzędnikiem, rozprawie sądowej… Czy to zwykły błąd, czy przypadkowe działanie? Biorąc pod uwagę fakt, że nie pierwszy raz w ocenie regulacji telekomunikacyjnej unika się, albo zaniża kwoty strat po stronie rynku, można się skłaniać ku drugiej opcji.
Czytaj też: Koniec fałszywych SMS-ów i połączeń telefonicznych. Nowa ustawa nie jest idealna?
Jeśli przepisy się nie zmienią, operatorzy mogą w końcu odbić straty na klientach
Pomimo kolejnych ciosów w finanse operatorów, od lat utrzymują oni bardzo niskie ceny usług. Na tle Europy, bo oczywiście na przestrzeni lat ceny usług nieco wzrosły, w myśl zasady więcej za więcej. Mówimy jednak o kwotach 10-20 zł miesięcznie.
Kolejna regulacja, która uderzy w kieszenie operatorów może w końcu spowodować, że pewna granica zostanie przekroczona, a koszty przerzucone na klientów. Efektem czego za darmowe SMS-y wysyłane przez urzędy zapłacą ich odbiorcy.