Ostatecznie wspomniana kapsuła została znaleziona, a nikomu nic poważnego się nie stało. Jej wymiary były jednak liczone w milimetrach. Co więc możemy powiedzieć o sytuacji, w której poszukiwania dotyczyły 2200 kilogramów tlenku uranu? Ten zniknął z kopalni Mary Kathleen i pojawiły się podejrzenia, jakoby ktoś wykradł niezwykle cenny materiał.
Czytaj też: Wzbogacanie uranu jest kluczowe dla Iranu. Powód? Oczywiście militarny
Co ciekawe, wydobycie w tym obszarze prowadzono już w XIX wieku, lecz odnalezienie uranu (oraz świadomość, że może on być wykorzystywany z korzyścią dla ludzi) sprawiło, iż w 1956 roku rozpoczęło się jego oficjalne wydobycie. Na miejscu powstała nawet osada, w której mieszkali górnicy. Początkowo pracownicy kopalni wykonywali duży kontrakt na zlecenie Brytyjskiej Komisji Energii Atomowej, który został zrealizowany do 1963 roku. Później kopalnia została czasowo zamknięta, lecz w 1974 uruchomiono ją ponownie, kiedy to pojawiły się nowe umowy z nabywcami z Japonii, Niemiec Zachodnich i Stanów Zjednoczonych.
Prawdziwa bomba eksplodowała jednak kilka lat później. W 1980 roku pojawiły się informacje sugerujące, że z kopalni zniknęło około 2200 kilogramów tlenku uranu. Z czasem wyszło na jaw, iż materiał nie zniknął nagle, lecz jego braki sięgały aż trzech lat wstecz. Jak w ogóle zorientowano się co do kradzieży? Wpadł sam jej sprawca, który próbował sprzedać łupy na jednym ze złomowisk w Sydney.
Ponad dwie tony tlenku uranu zostały wykradzione w okresie od kwietnia 1977 do lipca 1978 roku
Złodziej okazał się podkradać tlenek uranu od kwietnia 1977 do lipca 1978, wypełniając w tym okresie sześć beczek, które trafiły do Sydney. Niecny proceder zakończył się jednak niezbyt przyjemnie dla samego sprawcy: w 1981 roku został on skazany na pięć lat więzienia.
Należy jednak zauważyć, że tlenek uranu – bez odpowiedniej obróbki – nie stanowi tak dużego zagrożenia, jak sugerowałaby jego nazwa. Oczywiście w rękach specjalistów posiadających wiedzę dotyczącą przekształcania takich związków sprawy miałyby się zgoła odmiennie. Nie ma się co jednak oszukiwać: tego typu wydarzenia wciąż mają miejsce.
Czytaj też: Odpady radioaktywne w szkole. To pamiątki z Projektu Manhattan
W 2013 roku magazyn Smithsonian oszacował, że w latach 1993-2013 na całym świecie miało miejsce co najmniej 419 przypadków przemycenia lub kradzieży materiałów jądrowych. W grę wchodzi więc nie tylko bezpośrednie zanieczyszczanie środowiska związane z procesem wydobycia radioaktywnych pierwiastków, ale również rosnące ryzyko wykorzystania ich przez osoby o nieczystych zamiarach. Na szczęście procedury są obecnie nieco szczelniejsze niż jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku, choć naiwne byłoby myślenie, że takie wydarzenia nigdy więcej się nie powtórzą.