W ostatnich dniach Elon Musk pokazał się na Twitterze z przedziwnej strony. Za każdym razem, gdy myślimy, że miliarder nie może zrobić już nic głupszego, ten mówi „potrzymaj mi piwo” i zaskakuje świat nowymi błazeństwami.
Czytaj też: Zapnijcie pasy. Elon Musk będzie robił z siebie pajaca na Twitterze jeszcze co najmniej przez rok
Teraz jednak zaczęły się dziać bardzo dziwne rzeczy. Czy to możliwe, by Elon Musk „karał” ludzi, którzy zablokowali lub wyciszyli jego konto?
Wyciszył konto Elona Muska na Twitterze. Stracił prawie wszystkich obserwujących
Dawid Kosiński z pewnością znany jest czytelnikom Chip.pl jako autor Kanału o Technologii i ogólnie znana persona w naszej branży. Jeszcze kilka godzin temu konto Dawida cieszyło się niemałą popularnością, aż tu nagle, bez jakiegokolwiek wytłumaczenia, ubyło mu 8500 obserwujących.
Nie jest tak, że konto Dawida obserwowały boty – sprawdziliśmy to na wielu przypadkach i wygląda na to, że Twitter cofnął obserwowanie jego konta u prawdziwych użytkowników, w tym u mnie.
Możliwości są trzy:
- Albo to jakiś dziwny błąd i sytuacja niebawem wróci do normy
- Albo Dawid w jakiś sposób naruszył regulamin, a Twitter ukarał go bez ostrzeżenia (co byłoby bardzo dziwne)
- Albo jest to kara za… wyciszenie konta Elona Muska
Dziwnym trafem bowiem utrata obserwujących zbiegła się w czasie z wyciszeniem konta szefa Twittera, który w ostatnich dniach wpycha nam swoje wpisy do gardła, a nie każdy ma ochotę je oglądać. Jak mówi Dawid:
Stało się to po wyciszeniu konta Elona Muska. Żeby było ciekawie, w chwili utraty obserwujących konto Muska się „odciszyło”. Próbowałem zgłosić problem, ale aktualnie Twitter nie posiada aktywnego centrum pomocy, a jedyny sposób kontaktu to profil Twitter Support oraz strona z gotowymi odpowiedziami na problemy techniczne, gdzie nie znalazłem rozwiązania. Wysłanie zapytania na profil pomocy technicznej póki co nie przyniosło rozwiązania
To oczywiście gruba spekulacja i sam myślę, czy nie powinienem pisać tych słów siedząc w foliowej czapce. Nie jesteśmy w stanie tego zweryfikować, więc sam w ramach eksperymentu wyciszyłem konto Muska. Jeśli z mojego konta nagle znikną obserwujący, nie uwierzę, że to zwykły przypadek. Prawdę mówiąc – już w to nie wierzę, a patrząc na zachowanie Elona w ostatnich dniach nie miałbym problemu przyjąć do wiadomości, że Musk nakazał stworzenie mechanizmu, który właśnie tak działa (lub też jest to efekt uboczny mechanizmu, który “wmusił” jego wpisy nawet tym ludziom, którzy go nie obserwują).
Co ciekawe, problem ze znikającymi obserwującymi pojawia się w mniejszym lub większym stopniu od jakiegoś czasu, ale to chyba pierwszy taki przypadek, kiedy bez żadnego uzasadnienia znika ich tak ogromna liczba.
[AKTUALIZACJA]
Kilka godzin po przedziwnym zniknięciu obserwujący wrócili. Nieistniejąca pomoc techniczna Twittera nie zdążyła zareagować, a przyczyna błędu nadal pozostaje nieznana.
Twitter pod nowymi rządami to kompletna katastrofa
Nawet jeśli wyżej opisany przypadek jest nomen-omen przypadkiem lub dziwnym błędem, to nie da się ukryć, że Twitter od czasów przejęcia rządów przez Muska jest tragedią. Ale czego się spodziewać po wywaleniu na bruk znakomitej większości kadry, która utrzymywała ten statek na wodzie. Nie ma dnia, byśmy nie słyszeli o kolejnych problemach z platformą; dziś na przykład użytkownicy TweetDecka zgłaszają, że serwis jest w zasadzie nieużywalny. Ale pewnie, udawajmy dalej, że Elon wie, co robi, że to tylko chwilowe turbulencje, a on naprawdę wie, co robi. Elon Musk nie wie, co robi. Twitter traci użytkowników i wpływy od reklamodawców, a każda kolejna decyzja nowego właściciela jest dziwniejsza od poprzedniej.
Mit geniusza-zbawcy ludzkości, jaki przylgnął do Muska od chwili, gdy ten zapowiedział wysłanie ludzkości na Marsa, obraca się w pył wraz z każdym dniem jego urzędowania na Twitterze. Przypomnijmy, że mieliśmy wylądować na Czerwonej Planecie w 2023 r., ale póki co Musk najwyraźniej jest zbyt zajęty wrzucaniem przerobionych kadrów z filmów dla dorosłych na swoją nową platformę, żeby nas tam wysłać.
Mam też nadzieję, że sytuacje z utratą obserwujących to faktycznie błąd. Ale nawet jeśli jest to tylko głupi błąd, a nie zła wola czy niecny plan – jest to błąd z gatunku absurdalnych, które nie powinny mieć miejsca. Sam fakt, że na dobrą sprawę nie ma nawet komu tego błędu zgłosić, bo Musk wywalił na zbity pysk ludzi odpowiedzialnych za support, jest jakimś kosmicznym nieporozumieniem. Obecny szef Twittera już zapowiedział, że do końca tego roku znajdzie osobę na swoje miejsce. Pytanie, czy pod takimi rządami Twitter przetrwa na tyle długo, by doszło do przekazania władzy.