Rozpoznawanie twarzy dla amerykańskich dronów. Siły Powietrzne USA opracowały technologię, która jest częścią przerażającej układanki
Chiny zapewniły światu idealny pokaz tego, jaki potencjał kryje się za systemem rozpoznawania twarzy. To, co na papierze ma dbać o nasze bezpieczeństwo, ułatwiać służbom pilnowanie porządku i gwarantować spokój na ulicach miast, budzi ogromne obawy co do prywatności oraz potencjalnych nadużyć. O ile technologia masowej identyfikacji osób na podstawie ledwie jednego zdjęcia lub kadru z nagrania nie jest niebezpieczna sama w sobie, tak jej połączenie z działalnością wojska wręcz przeciwnie… a do tego dążą właśnie Siły Powietrzne USA.
Czytaj też: Brytyjczycy mogą drukować niszczycielskie drony. Oto sposób na tani i szybki dostęp do zabójczej broni
Lotnictwo Stanów Zjednoczonych opracowało technologię rozpoznawania twarzy z wykorzystaniem sztucznej inteligencji (dokładniej mówiąc, uczenia maszynowego) dla wojskowych bezzałogowców latających. Drony będą wykorzystywane przez siły operacji specjalnych do zbierania informacji wywiadowczych i do misji w obcych krajach, zgodnie z kontraktem o wartości 800000 dolarów między Departamentem Obrony a firmą RealNetworks z Seattle.
Technologia ta opiera się na sieci neuronowej o nazwie Jetson, która to może identyfikować twarze ze zdjęć w podczerwieni wykonanych przez drony. Wykorzystuje do tego technikę zwaną syntezą międzydomenową (cross-domain synthesis) do przekształcania obrazów termicznych w syntetyczne obrazy widzialne, które mogą być dopasowane do istniejących baz danych twarzy. Innymi słowy, dron będzie latał, strzelał fotki napotkanym osobom i porównywał je ze swoją (ciągle rosnącą) bazą danych, w której mogą znaleźć się wizerunki osób poszukiwanych.
Czytaj też: Korea Południowa pragnie okrętów pełnych dronów. Będą zwalczać morskich niszczycieli
System ma działać w czasie rzeczywistym i na dużych odległościach, ale z drugiej strony nie jest ponoć aż tak skuteczny, żeby bezgranicznie wierzyć w jego działanie. Jego wskaźnik dokładności wynosi około 80% i to przy wymogu porównywania wyraźnych zdjęć twarzy, więc na tę chwilę tylko szaleniec wydawałby wyroki na podstawie jego działania. Amerykańskie lotnictwo ma jednak zamiar wykorzystywać go w misjach lokalizowania oraz identyfikacji celów w trudnych warunkach.
Światu pozostaje mieć nadzieję, że lotnictwu USA będzie zależeć wyłącznie na tym, aby drony wspomagały poszukiwanie oskarżonych o coś osób, które ukrywają się np. w innych krajach. Jeśli jednak z czasem technologia zacznie być wykorzystywana nie tylko do identyfikacji, ale też przypuszczania ataków, zacznie się robić gorąco na arenie międzynarodowej… i słusznie. Tego typu zastosowania technologii powinny być regulowane w czasach, w których drony są w stanie robić takie rzeczy.
Czytaj też: Drony niczym nietoperze. Dźwięk wskaże im drogę i zapewni świadomość otoczenia
W gruncie rzeczy już dziś technologia pozwala wysyłać na misje roje dronów, które zajmowałyby się zarówno wyszukiwaniem celów, jak i ich eliminowaniem. Koncepcje specjalnych “statków-matek” wyszukujących i eliminujących “zagrożenia” będą zresztą prześladować nas już zawsze, jako potencjalnie idealne bronie przyszłości do nadzoru, z którymi godziny policyjne i stany wojskowe nabrałyby zupełnie nowego wydźwięku. Ludzkie patrole to jedno, a zautomatyzowane systemy do pilnowania porządku utrzymałyby zapewne w ryzach każdego, kto sprzeciwia się aktualnej władzy.