O ogromie wszechświata najlepiej świadczą zdjęcia ukazujące odległe obiekty, oddalone o setki milionów a nawet miliardy lat świetlnych. Tego typu mapy mają oczywiście również naukowe podłoże, ponieważ służą astronomom w badaniach poświęconych strukturze wszechświata czy poznawaniu właściwości ciemnej materii i ciemnej energii.
Czytaj też: Odległe galaktyki spędzają astronomom sen z powiek. Ich właściwości są niezgodne z przewidywaniami
Dotychczas rekordowa mapa stała się jeszcze większa, a to za sprawą porcji danych dostarczonej w ramach programu DESI (Dark Energy Spectroscopic Instrument). Łącznie projekt prowadzono przez sześć lat, korzystając w tym czasie z trzech teleskopów. Do analizy zgromadzonych danych naukowcy wykorzystali natomiast zaawansowany superkomputer.
Czy było warto? Bez wątpienia. Powstała bowiem największa w historii dwuwymiarowa mapa nieba. Za jej sprawą możliwe będzie zidentyfikowanie około 40 milionów galaktyk przeznaczonych dla pięcioletniego programu mającego na celu zrozumienie ciemnej energii. Uczestnicy tego projektu określili już konkretne obiekty, które zostaną poddane obserwacjom i rozpoczęli badania spektroskopowe.
Nowa mapa wszechświata obejmuje ponad miliard galaktyk
Przedstawiciele świata nauki podkreślają jednocześnie, że każdy może wykorzystać takie dane do badania nieba i dokonywania odkryć. Jak zauważa Arjun Dey, łatwość dostępu sprawiła, że przeprowadzony przegląd ma ogromny wpływ na astronomię. Oczywiście nawet rzut oka na nocne niebo zazwyczaj wystarcza do uświadomienia sobie, jak ogromna jest otaczająca nas przestrzeń. Dzięki zaawansowanym teleskopom widzimy natomiast, iż galaktyk takich jak nasza są miliardy.
Czytaj też: Wszechświat cieplejszy niż powinien. Znamy winowajcę
Dodajmy do tego fakt, że Droga Mleczna może zawierać nawet 400 miliardów gwiazd. Jeśli choć niewielka część z nich tworzy układy przypominające nasz, w których woda może utrzymywać się w stanie ciekłym, to szanse na istnienie życia pozaziemskiego drastycznie rosną. Oczywiście osobną sprawą pozostaje dotarcie do takich obiektów, ponieważ ludzkość nie dysponuje jeszcze sposobami pozwalającymi na zbliżenie się do sąsiednich gwiazd, nie wspominając o innych galaktykach.