Sonda ta, nadzorowana przez NASA oraz Europejską Agencję Kosmiczną, prowadzi swoją misję od trzech lat. Niedawno mogliśmy świętować trzecią rocznicę jej startu, która przypada na 10 lutego. Nieco wcześniej, bo 3 stycznia, statek kosmiczny natrafił na tranzyt Merkurego, czyli przejście tej planety na tle swojego gigantycznego gospodarza.
Czytaj też: Sonda BepiColombo wykonała kolejny przelot wokół Merkurego. Mamy nowe zdjęcia
Jak się pewnie domyślacie, Słońce jest “nieco” większe od planet, które wokół niego krążą. Nawet prawdziwy gigant naszego układu, czyli Jowisz, nie miałby żadnych szans w starciu ze swoją gwiazdą. I to pomimo faktu, że jego masa jest większa niż wszystkich pozostałych planet razem wziętych. Merkury to natomiast maluch nawet jak na standardy planetarne. Jest niemal 280 razy mniejszy od Słońca, a gdyby urządzić zawody w upakowaniu jak największej liczby Merkurych wewnątrz naszej gwiazdy, to zmieściłoby się ich tam około 21 milionów.
Mając tę świadomość znacznie łatwiej będzie przyswoić efekty obserwacji prowadzonych przez Solar Orbiter. Wystarczy rzucić okiem na kilkusekundowe nagranie, by zrozumieć, że Słońce faktycznie jest przy swojej najbliższej planecie olbrzymem. Tak, ten niewielki, ciemny punkcik to właśnie Merkury. A przecież nasza gwiazda – gdyby zestawić ją z innymi – wcale nie znalazłaby się w czołówce rankingu najmasywniejszych w całym wszechświecie.
W nagraniu tranzytu Merkurego pomogło kilka różnych instrumentów. Dzięki PHI (Polarimetric and Helioseismic Imager) astronomowie byli w stanie uwiecznić przelot w poprzek Słońca. Z kolei EUI (Extreme Ultraviolet Imager) przyczynił się do nagrania go, gdy przechodził przez plazmę w atmosferze słonecznej, natomiast SPICE (Spectral Imaging of the Coronal Environment) umożliwił spojrzenie na cztery specyficzne długości fal powiązane z pierwiastkami takimi jak neon, węgiel, wodór i tlen.
Merkury krąży w średniej odległości 58 milionów kilometrów od Słońca
Jako że odległość dzieląca Merkurego i Słońce jest niemal trzykrotnie mniejsza, niż w przypadku Ziemi i naszej gwiazdy, to panujące tam temperatury są znacznie bardziej ekstremalne. Nie oznacza to jednak, że na Merkurym zawsze jest “na plusie”. Wręcz przeciwnie! Lokalne temperatury mogą wahać się od -173 do około 430 stopni Celsjusza. Jest to pokłosiem faktu, że najmniejsza planeta Układu Słonecznego nie posiada atmosfery.
Czytaj też: Tajemniczy wir na Słońcu. Nie wiadomo, skąd się wziął
W efekcie, o ile temperatury utrzymujące się na dziennej stronie Merkurego (czyli tej zwróconej w kierunku Słońca) są piekielnie wysokie, tak po przeciwnej – gdzie brakuje źródła ogrzewania – sytuacja jest zgoła odmienna. Być może idealne warunki panują w obrębie terminatora, czyli miejsca, w którym noc przecina się z dniem. W takiej sytuacji musielibyśmy jednak pozostawać w ciągłym ruchu, aby nie upiec się w świetle słonecznym bądź nie zamarznąć w “nocnej” części planety.