Wbrew wielu krążącym w sieci opiniom nie jest tak, że Zuckerberg zerżnął pomysł na płatne social media od Elona Muska. Wprost przeciwnie – głosy o pojawieniu się abonamentu za dostęp do serwisów Mety słyszeliśmy już kilka lat temu. Firma chyba jednak wówczas uznała , że nikt na to nie pójdzie i wstrzymała plany, ale teraz, widząc bezczelność z jaką oferowany jest nam abonament Twitter Blue, zdecydowała się do tych pomysłów powrócić.
Meta Verified – o co tu chodzi?
Mark Zuckerberg na swoim oficjalnym profilu na Facebooku ogłosił start testów nowego rozwiązania. Więcej o Meta Verified można przeczytać w oficjalnej informacji prasowej. W telegraficznym skrócie jest to nowy abonament, w którym zapłacimy – podobnie jak w Twitter Blue – za uwiarygodnienie naszego konta. W przeciwieństwie do pomysłu Elona Muska tutaj jednak weryfikacja będzie przebiegać kompleksowo, a mianowicie konieczne będzie przedstawienie oficjalnego dokumentu tożsamości. Funkcja będzie też dostępna wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Co dostaniemy w ramach abonamentu Meta Verified?
- Odznakę potwierdzającą autentyczność konta
- Proaktywną ochronę przed podszywającymi się pod nas kontami
- Bezpośredni dostęp do pracownika pomocy technicznej
- Zwiększoną widoczność i zasięg postów
- Unikalne funkcje do „wyrażania siebie” (póki co mają być to specjalne naklejki)
Z tych wszystkich plusów najważniejsze zdają się być dwa. Bezpośredni dostęp do pomocy technicznej będzie na wagę złota; kto choć raz próbował załatwić cokolwiek z obecnym suportem Facebooka czy Instagrama ten wie, że to kopanie się z koniem, które albo kończy się totalnym fiaskiem, albo ciągnie się w nieskończoność. Firmy oraz influencerów z pewnością skusi też wizja poprawy zasięgu postów, tym bardziej, że już dziś większość z nich wydaje niemałe sumy na reklamę, bo w innym wypadku ich wpisy zostałyby pogrzebane w algorytmicznym śmietniku, jakim ostatnimi laty stały się Facebook i Instagram.
Ile kosztuje Meta Verified?
Abonament ma kosztować 11,99 dol. jeśli nabędziemy go przez przeglądarkę lub 14,99 dol., jeśli zasubskrybujemy przez aplikację na Android lub iOS (wyższa cena wynika z prowizji potrącanych przez Google’a i Apple’a). Póki co subskrypcja Meta Verified została uruchomiona w ramach testów w dwóch krajach: Australii i Nowej Zelandii. Meta zapowiada jednak, że testy będą sukcesywnie rozszerzane na kolejne kraje i pewnie tylko kwestią czasu jest, nim funkcja zostanie wdrożona na stałe.
Widać też wyraźnie, do kogo jest skierowany abonament na Facebooka i Instagrama. Na Twitterze z abonamentu Blue jakieś korzyści wynikają dla każdego; nawet zwykły użytkownik odczuje mniejszą liczbę reklam czy możliwość pisania dłuższych wpisów. Tymczasem oferta Mety jest ewidentnie skierowana do firm i influencerów, i tylko dla nich ma jakąś realną wartość. To oni najczęściej zmagają się z podszywającymi się kontami i to im najbardziej zależy na zasięgach. Widać więc, że Zuckerberg wycelował swój abonament tam, gdzie ma największe szanse trafić, ale prawdę mówiąc nie zdziwiłbym się, gdyby z czasem pojawiły się inne opcje płatnego dostępu do Facebooka i Insta, bardziej trafiające w gust „zwykłych” użytkowników. Z drugiej jednak strony może się skończyć jak z Twitterem Blue, który prócz korzyści dla subskrybentów zaczyna wprowadzać też coraz więcej ograniczeń, a w Mecie zapewne siedzą i robią notatki. To kiedy dzienny limit storiesków na Insta?
Zapłacisz za Facebooka i Instagrama? Darmowe social media odchodzą do przeszłości
Wygląda na to, że 2023 r. będzie zmierzchem ery darmowych social mediów (o ile w ogóle można je nazywać darmowymi, podczas gdy to my jesteśmy produktem, a nasze dane walutą, ale to temat na zupełnie inny materiał). Giganci zobaczyli, że pomimo szczekania karawana Twittera pojechała dalej. Ludzie oburzyli się na pomysł wprowadzenia abonamentu Twitter Blue, garstka użytkowników uciekła, a reszta… została i zaczęła płacić. I tak samo pewnie będzie teraz – dużo krzyku, dużo hałasu, a i tak nikt nie ucieknie, bo zwyczajnie nie ma dokąd.
Z drugiej jednak strony – czy to naprawdę takie złe? Abonament na Facebooka jest ewidentnie skierowany do tych ludzi, którzy czerpią z nich największe korzyści. Zwykle niewspółmiernie wyższe od samego serwisu, który daje im platformę i dostęp do użytkowników z całego świata. Z perspektywy biznesowej wcale się nie dziwię, że Meta zdecydowała się na taki krok i – o zgrozo – zgadzam się z Elonem Muskiem: social media powinny być płatne.
Powinny być płatne dla tych, którzy czerpią z nich korzyści i wykorzystują je jako narzędzie do budowania własnej popularności czy promocji własnych produktów. Chciałbym jednak wierzyć, że wraz z popularyzacją abonamentów na social media przestaną one być bezczelnymi farmami naszych danych i staną się miejscem bardziej przyjaznym normalnym ludziom, ale coś czuję, że na taką przyszłość nie ma co liczyć. Wizja zarówno Elona Muska, jak i Marka Zuckerberga nie uwzględnia poprawy dobrostanu użytkowników, lecz co najwyżej poprawę dobrostanu portfela właścicieli obydwu platform.