Przypomnijmy – Microsoft podczas wczorajszej, zwołanej niespodziewanie, zamkniętej konferencji dla dziennikarzy zaprezentował prawdopodobnie największy przełom od czasów pierwszego iPhone’a: implementację konwersacyjnego AI bezpośrednio w przeglądarkę i wyszukiwarkę internetową. Oczywiście mowa o ChatGPT od OpenAI, którego nowy model językowy – GPT-4 – stanowił będzie podwaliny pod ścisłą integrację wszystkich usług Microsoftu ze sztuczną inteligencją. Już wkrótce AI wspierać nas będzie nie tylko w przeglądarce, ale także w pakiecie Office, Teamsach, a nawet samym Windowsie.
Czytaj też: Zapamiętajcie ten dzień. Microsoft zapoczątkował dziś nową erę Internetu
Nowy Bing został udostępniony publice już kilka godzin po zakończeniu konferencji. Póki co jest to tylko swoista wersja demo – dostępna w większości w języku angielskim, z kilkunastoma wybranymi przykładami możliwości, jakie ma dla nas Microsoft. Przyjrzyjmy się, co już dziś potrafi nowy Bing.
Co potrafi nowy Bing?
Nowego Binga znajdziemy pod adresem bing.com/new – tam każdy chętny może się wpisać na listę oczekujących, by w pierwszej kolejności uzyskać dostęp do „pełnej wersji”, a póki co wszyscy możemy pobawić się „wersją demo”.
Pod ekranem powitalnym wita nas dwanaście przykładów tego, o co możemy zapytać lub poprosić nowego Binga, wszak nowa wyszukiwarka będzie nie tylko odpowiadać na pytania, ale też generować dla nas wybrane treści, takie jak np. pokazane na prezentacji wpisy na media społecznościowe, quizy czy nawet wpisy blogowe i opowiadania.
Po kliknięciu w pytanie wyszukiwarka przenosi nas do nowego widoku. Nowy Bing będzie podzielony na dwie części – po lewej stronie zobaczymy klasyczne wyniki wyszukiwania, a po prawej, czyli w miejscu, gdzie dziś widzimy podsumowania ze stron internetowych, zobaczymy okno sztucznej inteligencji. Przedziwnie wygląda moment, w którym puste okienko nagle samo zaczyna zapełniać się treścią, ale nie trwa to długo. Po chwili widzimy zarówno listę wyników znalezionych w Sieci, jak i koherentne podsumowanie przygotowane przez AI.
Co bardzo mi się podoba, w treści widzimy indeksy, a po najechaniu na nie myszką możemy podejrzeć źródło, na bazie którego sztuczna inteligencja dobrała dane informacje. Możemy się w ten sposób upewnić, że nowy Bing nie plecie bzdur. Odpowiedzi udzielane przez nowego Binga póki co są dość powierzchowne i zachowawcze, ale patrząc na możliwości ChatGPT z czasem będzie się to zmieniać.
Póki co nowy Bing dostępny jest tylko w języku angielskim, ale widać, że już dziś część interfejsu jest przetłumaczona na język polski. Znalazłem też jedną odpowiedź w naszym rodzimym języku – o ile opowiadanie czy quiz o muzyce pop w wersji demo są dostępne po angielsku, tak po kliknięciu w dodatkowe opcje po prawej stronie quiz do ćwiczenia na temat mitozy jest już generowany po polsku:
W języku angielskim dostępna jest też „poezja” pisana przez Binga, w tym przypadku wiersz z frazami rymującymi się z imieniem Jake. Świetna sprawa, jeśli nie mamy akurat pomysłu na opowiedzenie dziecku bajki na dobranoc.
W „pełnej wersji” nowego Binga pojawi się także tryb Chatu, czyli możliwość rozmawiania ze sztuczną inteligencją. Ten póki co jest jednak niedostępny. Gdy próbujemy się do niego dostać, wita nas taki oto komunikat:
Wskazuje on jednak na to, że nowy Bing w języku polskim jest już prawdopodobnie gotowy, lub jest to tłumaczenie maszynowe przygotowane w czasie rzeczywistym (na to wskazuje np. przetłumaczenie słów main course jako „kursu głównego” zamiast „dania głównego”). Jeśli jednak wierzyć szefostwu Microsoftu, udostępnienie nowej usługi wszystkim użytkownikom to tylko kwestia tygodni.
Nowy Bing i nowy Microsoft Edge to tylko jeden z elementów rewolucyjnej układanki
Nie ulega wątpliwości, że Microsoft zaprezentował swoją wyszukiwarkę Bing robiąc największe bang – w przeciwieństwie do Google’a czy Baidu, które dopiero zapowiadają podobne rozwiązania, Microsoft ma je gotowe tu i teraz. Jak widać opłaciło się zainwestować w OpenAI i regularnie dopalać ten biznes solidnymi zastrzykami gotówki. Google ze swoim Bardem będzie startował z opóźnieniem, choć oczywiście trzeba przyznać, że to Bing startuje z gorszej pozycji.
Według danych za 2022 rok, wyszukiwarka Google ma ponad 90% udziałów w rynku, podczas gdy Bing – zależnie od tego, na które statystyki spojrzeć – ma tych działów od 3,75 do maksymalnie 9%. Microsoft, mimo wszelkiej innowacji, jest więc na straconej pozycji, a Bing do tej pory nie zachęcał, prezentując nieporównywalnie gorsze wyniki wyszukiwania i nieporównywalnie mniej możliwości od Google’a. Teraz jednak usługa Microsoftu może nabrać wiatru w żagle, zwłaszcza że ma zostać ściśle zintegrowana z przeglądarką Microsoft Edge, którą przecież ma na komputerze każdy posiadacz maszyny z systemem Windows 10 i 11. A to ogromna baza potencjalnych użytkowników, których – nie mam co do tego wątpliwości – Microsoft będzie nakłaniał wszelkimi możliwymi sposobami do skorzystania ze swoich nowych rozwiązań.
Z czasem jednak Google dogoni swojego rywala. Chodzą słuchy, że do wyścigu wyszukiwarkowego ma dołączyć także Apple i nie zdziwiłbym się, gdyby Gigant z Cupertino całkowicie pominął budowę klasycznej wyszukiwarki, a zamiast tego tworzył od podstaw rozwiązanie oparte o AI.
Jednego możemy być pewni – za rok, może dwa, sposób, w jaki korzystamy z Internetu zmieni się nie do poznania. I nawet jeśli dziś łatwo jest wzruszyć ramionami i powiedzieć, że „normalsa to nie interesuje”, to jestem przekonany, że gdy ludzie zobaczą, jak proste jest korzystanie z nowej generacji wyszukiwarek, przyjmą te nowości z pocałowaniem ręki.