Zapamiętajcie ten dzień. Microsoft zapoczątkował dziś nową erę Internetu

Zapamiętajcie tę datę, ten rok, to wydarzenie. Na naszych oczach cyfrowy świat, jaki znamy, jaki rozwijał się przez ostatnie dwie dekady, zaczyna się zmieniać. Nadchodzi nowa era Internetu.
Zapamiętajcie ten dzień. Microsoft zapoczątkował dziś nową erę Internetu

Ta rewolucja wzięła nas z zaskoczenia, ale chyba właśnie to do siebie mają rewolucje – nikt się ich nie spodziewa, a potem przychodzą i wywracają do góry nogami świat, do którego się przyzwyczailiśmy. Taką rewolucją był ostatnio pierwszy iPhone, zaprezentowany w 2007 roku. Nie był pierwszym smartfonem. Przez długi czas nie był nawet zbyt szeroko dostępny. A jednak kompletnie odmienił oblicze elektroniki użytkowej i tego, jaka jest nasza relacja z tą elektroniką.

Trzęsienia ziemi na miarę iPhone’a od tamtej pory nie było. Niektórzy mówili, że jest nim Bitcoin. Inni, że NFT. Obie bańki pękły z hukiem i dziś są raczej obiektem kpin. Mark Zuckerberg przekonuje nas, że tą rewolucją jest Metaverse – póki co jednak nikt tego metawersum nie chce, wliczając w to ludzi, którzy pracują nad jego powstaniem.

I kiedy wydawało się, że kolejny rok minie nam pod znakiem technologicznej nudy, nagłą popularność zaczęły zdobywać generatory AI. Najpierw te, które generują grafiki czy zdjęcia (jak Stable Diffusion czy Dall-E 2.0), a potem ChatGPT, który z miejsca stał się takim przebojem, że nie nadążamy pisać o kolejnych sposobach na jego wykorzystanie. Rewolucja przyszła z kierunku, którego mało kto się spodziewał, ale możemy być pewni, że naprawdę mamy do czynienia z przełomem.

Wszyscy inwestują w AI. Dziś swoją wizję pokazał Microsoft

Ledwie wczoraj Google ogłosił integrację wyszukiwarki z AI o nazwie Bard i zapewne to skłoniło Microsoft do zorganizowania naprędce konferencji, podczas której Satya Nadella oficjalnie ogłosił to, co podejrzewaliśmy od dawna – ChatGPT zostanie ściśle zintegrowany z wyszukiwarką Bing, a także z szeregiem innych usług Microsoftu, od pakietu Office, po Teamsy i samego Windowsa.

Microsoft inwestuje w Open AI od 2019 roku, a ostatnio dorzucił twórcom ChatGPT sowitą dotację w wysokości 10 mld dol. Nic więc dziwnego, że po takiej inwestycji gigant chce mieć nie tylko nadzór nad rozwojem rewolucyjnego bota, ale także już teraz zacząć go implementować w swoich produktach. A pamiętajmy, że Microsoft ma w swoim biznesowym portfolio nie tylko Open AI, ale także… GitHuba. A w raz z nim niemal niewyczerpalne źródło pomysłów na to, co zrobić ze swoją sztuczną inteligencją.

ChatGPT w usługach Microsoftu – jak będzie to wyglądać w praktyce?

Satya Nadella rozpoczął dzisiejsze wystąpienie od prezentacji możliwości ChatGPT w wyszukiwarce Bing. Jak sam powiedział, najwyższy czas, by w tej kategorii zaczęło się coś dziać (duże słowa, jak na firmę, której wyszukiwarka ma jakiś promil rynku, ale niech będzie). Według słów szefa Microsoftu, wszelkie interakcje mają być asystowane przez sztuczną inteligencję. Nadella posłużył się tu analogią co-pilota w samolocie, który nie przejmuje sterów, acz wspomaga głównego pilota w sterowaniu maszyną.

W duchu tej idei Microsoft zaprezentował właśnie nową przeglądarkę Edge oraz wyszukiwarkę Bing.

Nowe podejście do wyszukiwarki prezentował ze sceny Yousef Khalidi, wice-szef firmy, opowiadając o tym, jak ludzie z biegiem czasu  zaczęli wykorzystywać wyszukiwarkę w innych celach niż te, do których powstała. Nowy Bing ma być odpowiedzią na to zapotrzebowanie.

Nowa wyszukiwarka póki co nie odda sterów w całości sztucznej inteligencji, lecz będzie funkcjonować dwutorowo. Po wpisaniu zapytania po lewej stronie ukażą się standardowe wyniki z wyszukiwarki, a po prawej stronie rozbudowana odpowiedź przygotowana przez AI.

Wygląda na to, że nowy Bing to też koniec „urzekających historii” z blogów kulinarnych, które zwykle stoją nam na przeszkodzie by znaleźć właściwy przepis. Po wpisaniu zapytania ChatGPT wskaże nam nie tylko recepturę, ale może też odpowiedzieć na pytania o konkretne ilości konkretnych składników.

Nowy Bing wprowadza też funkcję Chat, w której możemy nomen-omen chatować z wyszukiwarką, np. poprosić ją o utworzenie planu pięciodniowej wycieczki. Zamiast suchych podpowiedzi wyplutych przez wyszukiwarkę, otrzymamy w odpowiedzi zgrabnie opisany przewodnik z uzasadnieniem, dlaczego powinniśmy odwiedzić konkretne miejsca. Jeśli chcemy o coś dopytać – żaden problem. Wpisujemy pytanie i prowadzimy „konwersację” z maszyną.

W każdej chwili możemy też przetłumaczyć daną treść na inny język. W czasie prezentacji można było zobaczyć, jak Bing tłumaczy rzeczony plan wycieczki na język hiszpański, pisze maila do rodziny i wysyła jej informacje. Przekichane mają też wszystkie serwisy tworzące quizy – Bing wygenerował taki momentalnie w czasie prezentacji.

Wraz z nową wyszukiwarką pojawi się też nowa przeglądarka internetowa, która będzie ściśle z tą wyszukiwarką zintegrowana. Nowy Bing otrzymał w niej dedykowany przycisk na pasku bocznym, po którego kliknięciu możemy od razu konwersować z wyszukiwarką, która jest tam obecna niezależnie od tego, czy akurat przeglądamy Internet, czy np. czytamy plik PDF.

Niesamowitym przykładem możliwości nowej przeglądarki było zautomatyzowane tworzenie postów do mediów społecznościowych. Po otworzeniu LinkedIn można było poprosić Binga, by napisał post na konkretny temat, wybierając jego format, długość, a nawet ton wypowiedzi (profesjonalny, podekscytowany, zabawny, informacyjny lub casualowy).

Choć te słowa nie padły oficjalnie ze sceny, wszystkie nowości, o których tu mówimy, prawdopodobnie korzystają z zapowiadanego od jakiegoś czasu modelu GPT-4, który rzekomo ma być nieporównywalnie bardziej potężny niż GPT-3, którego możliwości mogliśmy dotąd podziwiać. Oprócz tego nie zapominajmy, że nowy Bing jest też zintegrowany z generatorem obrazu Dall-E, więc nowa wyszukiwarka pozwoli nam nie tylko rozmawiać z botem, ale też poprosić go o utworzenie obrazka według naszych wskazówek.

Naturalnie jak na Microsoft przystało, padło też wiele słów o wykorzystaniu najlepszej we wszechświecie platformy cloud computingu Azure. O tym jednak, jak nowy Bing i Edge działają „od zaplecza”, porozmawiamy przy innej okazji, bo po dzisiejszej konferencji Microsoft ma zaprosić programistów na rozbudowane sesje produktowe i pozwolić im dogłębnie poznać nowe narzędzia. Wówczas i my dowiemy się, jak to tak naprawdę funkcjonuje, zarówno od strony technicznej, jak i od strony zabezpieczeń, które są tutaj krytyczne – w końcu nie chcemy, by sztuczna inteligencja zaczęła nagle „wypluwać” z siebie treści obraźliwe czy niebezpieczne, prawda? Microsoft zapewnił jednak, że aby uniknąć takiego scenariusza stworzył m.in. zamknięty obieg testowy, w którym sztuczna inteligencja „rozmawiała” sama ze sobą, a lingwiści oceniali sposób jej wypowiedzi, analizując, testując i ulepszając model. Przedstawiciele firmy przyznają, że AI wciąż robi błędy, ale zarzekają się, że będą te błędy sukcesywnie poprawiać.

A to dopiero wierzchołek góry lodowe, bo o możliwościach nowych usług pisać można bez końca. Tutaj przykładowo nowy Bing rozpisuje… program treningowy. I cyk, połowa guru z Instagrama zostaje bez pracy.

Nowy Bing i nowy Microsoft Edge – kiedy skorzystamy?

Co najciekawsze, nowy Bing jest dostępny… już teraz. Póki co jednak ograniczona jest liczba zapytań, jakie możemy wykorzystać. Już dziś można będzie się zapisać, aby skorzystać z nowej wersji, zaś w ciągu najbliższych tygodni nowa usługa ma trafić do „milionów użytkowników na całym świecie”.

W chwili pisania tego tekstu nie udało mi się jeszcze podejrzeć nowego Binga. Nie wiadomo, czy to kwestia tego, że jeszcze nie został udostępniony, czy też może póki co nowy Bing będzie dostępny tylko w Stanach Zjednoczonych, a Microsoft nic na ten temat nie wspomniał. Będziemy informować o rozwoju sytuacji na bieżąco.

Nowy Bing został udostępniony kilka godzin po zakończeniu prezentacji. Przyjrzeliśmy się jego możliwościom, o których możecie przeczytać w osobnym tekście:

ChatGPT w wyszukiwarce Bing. Bard w wyszukiwarce Google. Co to dla nas oznacza?

Łatwo dziś wzruszyć ramionami i powiedzieć „ok, no i co z tego?”. Tymczasem na naszych oczach rodzi się nowa era internetu. Niemal tego samego dnia trzej najwięksi gracze, odpowiadający za nasz dostęp do zasobów sieci (Google, Microsoft i chińskie Baidu) ogłosili integrację konwersacyjnego AI w swoich wyszukiwarkach, a Microsoft do tego integruje te funkcje bezpośrednio w przeglądarkę, którą każdy z nas ma na swoim komputerze z systemem Windows 10 lub 11. A to może zmienić wszystko.

Dziś wyszukiwarki działają przede wszystkim w oparciu o SEO, czyli Search Engine Optimization. SEO to, w prostych słowach, widoczność danej strony internetowej w wyszukiwarce. Aby być widocznym w Google’u, Bingu czy Yandeksie, każda ze stron internetowych musi ściśle przestrzegać pewnych zasad i dobrych praktyk, a w zamian dane strony są „pozycjonowane” w wyszukiwarce na dane hasło. Jeśli zadajemy pytanie na dany temat, w odpowiedzi otrzymujemy wyniki z tych stron, które mają najlepsze SEO.

A jak będzie to wyglądać po zaimplementowaniu ChatGPT, Barda czy innego AI? Zamiast długaśnej listy wyników po wpisaniu zapytania, będziemy od razu uzyskiwać odpowiedź na pytanie. I nie będzie to – jak dzisiaj – odpowiedź wyciągnięta z tekstu, który jest dobrze wypozycjonowany, lecz odpowiedź wygenerowana przez sztuczną inteligencję na podstawie zasobów, które pozyska ona z sieci.

Wyobraźmy sobie teraz użyteczność takiego narzędzia połączoną z asystentami głosowymi. Dziś taki Asystent Google’a czy Alexa korzystają z tego, co znajdą w zasobach sieci. Gdy rolę wyszukiwarki przejmie sztuczna inteligencja, użyteczność asystentów stanie się nieporównywalnie większa niż dziś. Możliwe będzie prowadzenie prawdziwych konwersacji z „robotem”, który będzie potrafił dynamicznie reagować na nasze pytania i odpowiedzi.

Oczywiście to samo w sobie rodzi szereg wyzwań, z którymi już dziś twórcy z Open AI czy Google’a muszą się liczyć – chociażby kwestią weryfikacji pozyskiwanych informacji, biasem, bezbłędności udzielania odpowiedzi na pytania, etc. Jak pokazał w swoim tekście Hubert Taler, ChatGPT dzisiaj popełnia szkolne błędy, których nie będzie mógł popełniać w przyszłości, jeśli ma stać się narzędziem, któremu mamy zaufać.

Prawdopodobnie czeka nas też ogromne trzęsienie ziemi na rynku medialnym

Wielkie redakcje już dziś żyją w dużej mierze z tworzenia materiałów, które osobiście nazywam gówno-contentem nastawionym stricte na SEO. Nie są to rozbudowane, użyteczne artykuły, a proste, krótkie artykuliki odpowiadające na proste pytania, które istnieją tylko po to, by wyszukiwarka „wypluła je” w odpowiedzi na pytanie zadane przez użytkownika.

Gdy usługi pokroju ChatGPT zostaną na dobre zintegrowane z wyszukiwarkami, strony żyjące z publikowania takich treści po prostu stracą rację bytu. Podobnie zresztą jak strony, które istnieją wyłącznie po to, by powielać informacje nie dołączając do nich choćby krztyny opinii. A nawet jeśli nie zginą, to ich rola zacznie się sprowadzać do karmienia botów, a nie dostarczania treści użytkownikom.

Gdy Open AI upubliczniło ChatGPT nagle okazało się, że to narzędzie już dziś mogłoby zastąpić na oko połowę ludzi pracujących w mediach, także w Polsce. A gdy użycie tych narzędzi będzie powszechne, tym większe wyzwanie stanie przed mediami, jeśli te chcą pozostać relewantne w nowej erze Internetu, gdzie za podsuwanie prostych odpowiedzi na proste pytania odpowiadać będzie sztuczna inteligencja, zaś po stronie człowieka będzie stało ubieranie informacji w kontekst, jakiego maszyna nie będzie w stanie im nadać.

Przyznam szczerze, że jako człowieka mediów ta przyszłość jednocześnie mnie fascynuje i przeraża. Bo patrząc na tempo rozwoju równie dobrze może się okazać, że za circa 5 lat to sztuczna inteligencja napisze artykuł o tym, dlaczego auta elektryczne nie mają sensu (i dzięki bogu, potem ona się będzie musiała użerać z komentatorami w internecie), a miejsca dla ludzi będzie tu coraz mniej. Nawet jeśli Satya Nadella przekonuje, że te narzędzia powstają z myślą o ludziach.

To rewolucja

Jedno jest pewne – idzie zmiana, jakiej mało kto się spodziewał, a która będzie równie (jeśli nie bardziej) brzemienna w skutkach co premiera pierwszego iPhone’a. I mówię to nie tylko ja, dziennikarz technologiczny z polskiego serwisu internetowego, ale mówią to też tuzy świata technologii, w tym szef Microsoftu i szef OpenAI.

Jak się nad tym zastanowić, to sposób, w jaki pozyskujemy informacje z internetu czy w jaki korzystamy z przeglądarki, nie uległ żadnej istotnej zmianie przez ostatnie dwie dekady. I kiedy już myśleliśmy, że w tym aspekcie niewiele się może zmienić, sztuczna inteligencja wchodzi cała na biało i mówi: tylko poczekajcie.

Nie mam kryształowej kuli, więc trudno mi przewidzieć, co przyniesie przyszłość, ale jednego jestem pewien – idą wielkie zmiany. Być może takie, których nie zauważymy od razu, ale z całą pewnością takie, które kompletnie odmienią sposób, w jaki korzystamy z sieci i otaczających nas urządzeń. Dziś zaczyna się rewolucja.