Dodatek hydrożelu znacząco poprawia pasywne chłodzenie elektroniki… ale dostrzegam w tym dwa problemy
Rynek komputerów przyzwyczaił nas już do tego, że w przypadku systemów chłodzenia mamy dostęp tylko do dwóch ich rodzajów – aktywnych (wodnych lub powietrznych) i pasywnych, czyli dosłownie cichych bohaterów każdego zestawu. Te drugie chłodzenia porzucają wykorzystanie wentylatorów, co z jednej strony całkowicie eliminuje generowany przez nie hałas (szum), ale z drugiej znacząco obniża skuteczność chłodzenia samych bloków radiatora. Wentylatory wymuszają bowiem obieg powietrza między poszczególnymi finami, przyspieszając tym samym proces rozpraszania z nich ciepła, więc bez nich cały cykl trwa dłużej, a to przekłada się na wyższe temperatury podzespołów.
Czytaj też: Jak zamontować chłodzenie wodne w komputerze? Prawdopodobnie robisz to źle
Dlatego też naukowcy postanowili przyspieszyć proces rozpraszania ciepła z radiatorów bez wymuszonego obiegu powietrza, stawiając na doskonale znany nam mechanizm. Tak jak pocenie się jest dla naszego organizmu sposobem na radzenie sobie ze zbyt wysoką temperaturą poprzez odparowywanie potu z powierzchni skóry, tak zaproponowany przez naukowców dodatek hydrożelu do tradycyjnych radiatorów ma wspomóc proces chłodzenia w podobny sposób. Najlepiej mają spisywać się zwłaszcza przy chłodzeniu elektroniki, której obciążenie jest cykliczne, a to przez sam mechanizm działania hydrożelu.
Czytaj też: Klimatyzacja nie musi tyle kosztować. Powstał zupełnie nowy sposób na chłodzenie mieszkań
W przypadku tego pomysłu radiatory pokrywa się hydrożelem, który ma w sobie określony poziom wilgoci. Dzięki temu pełni funkcję potu, przyspieszając wymianę ciepła między radiatorem odbierającym temperaturę z elektroniki, a otaczającym powietrzem (wnętrzem obudowy). W testach z udziałem 100-watowego układu i 84-watowego procesora Intela wykazano, że wydajność chłodzenia pasywnego pokrytego hydrożelem rzeczywiście jest wyższa. Przy temperaturze otoczenia 22 stopni Celsjusza i wilgotności na poziomie 70% skuteczność chłodzenia wzrosła na tyle, że przełożyła się na obniżenie temperatur elektroniki o 15 stopni Celsjusza.
W razie potrzeby można też dodawać do takiego układu komory parowe i ciepłowody, aby zwiększyć potencjał chłodzący danego zestawu…, ale w tym wszystkim jest jeden mały szkopuł. Nie wiemy, jak hydrożel zachowałby się przy ekstremalnie wysokich temperaturach i po dłuższym czasie, kiedy zaczęłyby przylepiać się do niego drobinki kurzu. W zamkniętych szczelnie obudowach miałby więc sens, ale w przypadku pozostałych jego degradacja może przyspieszyć, a skuteczność znacznie się zmniejszyć. Dlatego też temat wymaga większej liczby badań.
Czytaj też: Idealny dodatek do Steam Decka. Unitek ostudzi konsolę termoelektrycznym chłodzeniem
Co ważne, problem temperatury się to nie tylko kart graficznych czy procesorów, ale każdego elektronicznego układu, który zużywając prąd, generuje przy okazji ciepło odpadowe. Bez jego odbierania (m.in. radiatorem) można doprowadzić do przegrzania i tym samym awarii danego układu, który nie jest w stanie poradzić sobie z temperaturą w pojedynkę. W dobie coraz powszechniejszych inteligentnych gadżetów domowych, wydajnych routerów oraz sieci telekomunikacyjnych zwyczajnie potrzebujemy tego typu prób zrewolucjonizowania systemów chłodzenia elektroniki, aby zmniejszyć ich cenę, wpływ na środowisko oraz niezawodność, bo kawał aluminiowego radiatora będzie pełnić swoją funkcję w nieskończoność, a obracający się wentylator prędzej czy później odmówi posłuszeństwa.