Szukamy nowości w Samsungach Galaxy S23
Gapię się w ekran i kompletnie nie wiem, od czego zacząć. Zacznę więc banałem – Samsung znowu to zrobił!
Tylko co zrobił? A no po raz kolejny postanowił dopracować bardzo udany produkt, zostawiając sobie miejsce na kolejne udoskonalenia. Gdyby za rok znowu się okazało, że konkurencja nadal nie nadąża i rewolucja nie jest nikomu potrzebna.
Istotną zmianą jest na pewno wyposażenie wszystkich modeli, na każdym rynku, w procesory Qualcomm Snapdragon 8 Gen 2. Branża technologiczna będzie wiwatować z zachwytu, robić porównania wideo z iPhone’em 14 i zeszłorocznymi modelami, ale czy zobaczy to przeciętny użytkownik? O ile smartfony będą się mniej nagrzewać i dłużej działać na pojedynczym ładowaniu to pewnie tak. W przeciwnym wypadku na pewno nie.
A skoro już przy ładowaniu jesteśmy. Miło, że nowe laptopy, nad tym tematem będziemy się pastwić za moment, można ładować tę samą ładowarkę co smartfony. Tyle tylko, że laptopy przyjmują prąd o mocy 65 W, a smartfony 25 W w przypadku Galaxy S23 oraz 45 W w Galaxy S23+ i S23 Ultra. Samsung nie próbuje nawet gonić konkurencji i na szybkie ładowanie, ale szybkie na tle reszty rynku, dalej nie mamy co liczyć.
Obok szybkiego ładowania liczyłem też na wyraźnie mocniejsze akumulatory. Czas pracy był największą bolączką Galaxy S22 i Galaxy S22+, z których w 2022 roku korzystało mi się świetnie. Poza właśnie możliwościami akumulatorów. Ok, mamy po 200 mAh więcej, czyli 3900 mAh w Galaxy S22 i 4700 mAh Galaxy S22+, ale czy to się przełoży na dłuższy czas pracy? Oby i jak pokazał nam w ubiegłym roku Asus Zenfone 9, dodatkowe 300 mAh potrafi zdziałać cuda, więc trzymam kciuki za Samsunga.
Nowy aparat… Tak. Jest. Oczywiście na 200 Mpix w Galaxy S23 Ultra patrzmy pod kątem marketingowym, bo jak dobrze wiemy rozdzielczość to ostatnie, co liczy się we współczesnych smartfonach. O aparacie nie mogę powiedzieć prawie nic. Prawie, bo widziałem na dużym ekranie kilka zdjęć wykonanych właśnie Galaxy S23 Ultra, głównie nocnych i nie powiem, wyglądały bardzo obiecująco. Bardziej interesuje mnie, jak w praktyce spisze się nowa wersja aplikacji Expert RAW i czy faktycznie zrobi różnicę.
Czytaj też: Rusza program Plus Odkup. Zamień swojego iPhone’a na najnowszy model w promocyjnej cenie
Nieco więcej nowości znaleźli koledzy z branży, których możecie znać z YouTube’a. Ich wypowiedzi zebrali Dawid Kosiński i Marcin Połowianiuk z Kanału o Technologii:
Zmiany wizualne są kosmetyczne, ale odczuwalne
Zacznijmy od podstawowych modeli. Najbardziej w oczy rzuca się oczywiście uspójnienie wyglądu wyspy aparatów wraz z modelem Ultra. Choć teraz to już nie wyspy, bo obiektywy są wkomponowane bezpośrednio w tylny panel. Jest efektownie i na pewno inaczej niż w przypadku większości smartfonów na rynku, więc to dobre posunięcie. Kurz będzie się tam zbierać jak szalony, ale mimo wszystko jest ładnie.
Galaxy S23 i Galaxy S23+ mają, podobnie jak przed rokiem, iPhone’owe boki. Płaskie, szerokie i zaryzykuje stwierdzenie, że w tym roku nieco inne, bo mam wrażenie, że o wiele pewniej leżą w dłoni i są mniej śliskie. Oba trzyma się genialnie.
Nie wiem na ile to kwestia jakiejś psychologicznej presji, ale ekrany całej trójki są piękne. Na oko wydają się wyraźnie lepsze niż przed rokiem. W Galaxy S23 i S23+ otaczają je wzorowo symetryczne ramki. Do tego ma się tutaj wrażenie, że sam ekran jest niemal złączony z chroniącym go szkłem i prezentuje się to genialnie.
Galaxy S23 Ultra ma nową krzywiznę ekranu. Zakrzywienie jest chyba najmniejsze w historii zakrzywionych ekranów Samsunga. Co by nie powiedzieć, że wręcz symboliczne. Nie było łatwo uchwycić go na zdjęciach. Czy to dobre rozwiązanie czy nie, to będzie kwestią gustu.
Czytaj też: Test Samsung Galaxy S22. Smartfon prawie idealny, a prawie robi…
Nowy One UI i tak dobrego rysika jeszcze nie było
W Galaxy S23 Ultra oczywiście nie mogło zabraknąć wbudowanego rysika, który działa jeszcze lepsze. Wręcz nie kojarzę drugiego tak dobrze działającego rysika. Odwzorowanie odczucia pisania fizycznym długopisem po kartce jeszcze nigdy nie było tak dobre i ten element bardzo mi się spodobał.
Zmiany w OneUI 5.1 to w dużym stopniu kosmetyka. Jeszcze lepsza integracja urządzeń i uspójnienie ekosystemu. Do tego nowe zarządzanie profilami, które można dopasować do wykonywanych czynności. Np. w pracy wyciszamy dźwięki, na siłowni minimalizujemy powiadomienia, w nocy je wyciszamy… Jest tego sporo, ale to zwyczajnie trzeba sprawdzić w praktyce podczas dłuższego użytkowania.
Podobnie jak funkcję wspólnego notowania w Samsung Notes podczas połączenia konferencyjnego w Google Meet. Mam wrażenie, że to może być bardzo niszowa funkcja, ale przydatna dla jej użytkowników.
Czytaj też: Rynek smartfonów zalicza rekordowe spadki. Tak źle nie było od dekady
Nie ma laptopów, a ceny… Matkobosko!
Smartfony serii Galaxy S23 to ponownie kosmetyka, no i ponownie mam dylemat. Z jednej strony jako użytkownik, entuzjasta nowych technologii, chciałbym więcej! Lepiej! Ogółem cokolwiek nowego. Z drugiej rozumiem trudne czasy i fakt, że Samsung nic nie musi. Nie ma konkurencji, nic nie wskazuje, żeby w najbliższym czasie ją miał, więc nie musi stawać na głowie i wymyślać kolejnych nowości. To i tak się sprzeda.
Liczyłem na to, że nowe laptopy Galaxy Book nieco podniosą mi ciśnienie. Podniosły, ale nie dlatego, że mnie zachwyciły, ale dlatego, że ich na razie nie ma, nie wiadomo kiedy w Polsce będą, ani ile będą kosztować. W sumie to dobry wstęp przed cenami nowych Galaxy S23, bo te są o 400 zł (Galaxy S23 Ultra 8/256 GB za 6 799 zł) do 1000 zł (Galaxy S23+ 8/256 GB za 5 799 zł) wyższe niż w przypadku poprzedników. Ogółem ceny zaczynają się od 4 599 zł za Galaxy S23 8/128 GB, a kończą na 8 699 zł za Galaxy S23 Ultra 12/1024 GB. Więcej na temat wszystkich cen przeczytacie w materiale Łukasza:
Czytaj też: Samsung Galaxy S23 oficjalnie. Polskie ceny, specyfikacja i przegląd nowości
Rozumiem, że Samsung nie ma konkurencji, nic nie musi, że inflacja, kryzys i może sobie poszaleć, ale nie musi od razu wariować. W tym tempie najdroższy Galaxy S25 Ultra będzie kosztować ponad 10000 zł i nie chcę wiedzieć, ile wtedy trzeba będzie zapłacić za Galaxy Folda.
Cóż, to i tak się sprzeda. A ja mam nadzieję, że przynajmniej będzie warte wydanych pieniędzy, o czym mam nadzieję przekonać się już niedługo podczas testów.