Zacznijmy od przedstawienia Samsunga SSD T7 Shield 2TB
Samsung zaprezentował dyski SSD T7 Shield prawie rok temu. Tym, co je wyróżnia, jest odporność na czynniki zewnętrzne. Mamy tu solidną, pokrytą gumą obudowę, która jest wodoszczelna i odporna na pył, zgodnie z normą IP65. Do tego ma wytrzymać upadek z wysokości do trzech metrów. Dzięki temu ten dysk można mieć praktycznie zawsze ze sobą. Można się tu przyczepić do tego, że gumowa obudowa bardzo łatwo pokrywa się kurzem, ale z drugiej strony żeby ją wyczyścić można dosłownie włożyć dysk pod kran.
Obudowa waży skromne 98 gramów, a jednym z dedykowanych akcesoriów jest etui, które na upartego można nawet przyczepić do kluczy.
W porównaniu z poprzednikiem, modelem T5, T7 Shield oferuje standard łączności USB 3.2 Gen. 2 i jest od niego dwukrotnie szybszy. W teorii prędkość odczytu danych to 1050 MB/s, a zapisu 1000 MB/s. Dane możemy zabezpieczyć, a w standardzie dysk oferuje 256-bitowe szyfrowanie AES z szyfrowaniem sprzętowym. To tyle teorii i przejdźmy od razu do praktyki.
Czytaj też: Test WD Black D30 1 TB Xbox. Ratunek na brak miejsca na konsoli
Nie spodziewałem się, że dysk Samsung SSD T7 Shield tak zmieni moją pracę
Dysk zewnętrzny to podstawowe narzędzie mojej pracy. Mam go ze sobą niemal zawsze. Tuż obok laptopa, aparatu, myszki i czytnika kart pamięci. Do tej pory korzystałem z niezawodnego WD Black P10 o pojemności 2 TB. To dysk HDD ze standardem USB 3.2 Gen. 1. Przechowuję na nim wszystkie zdjęcia, których używam do publikacji na Chip.pl oraz zdjęcia prywatne. Używam go od 2020 roku i udało mi się go zapełnić prawie pod korek.
Czego spodziewałem się po przesiadce na dysk Samsunga? W zasadzie przede wszystkim szybkości. Choćby z samej przewagi technologii SDD nad HDD. Co prawda na WD Black specjalnie nie narzekam, ale zdarza mu się chwila zastanowienia (głównie do 5 sekund) podczas otwierania folderów, szczególnie za pomocą programów typu Adobe Lightroom.
To jednak nie szybkość była tym, czym zaskoczył mnie Samsung SSD T7 Shield. Jako że podczas pracy przy biurku dysk mam zawsze podpięty do laptopa, w zasadzie cały czas pracuje i pierwszym, co rzuciło mi się nie tyle w oczy, co w uszy jest… cisza. Pozostał mi tylko delikatny szum laptopa. Przez pierwsze 2-3 dni czułem się wręcz dziwnie, bo szum, do którego zdążyłem się już przyzwyczaić, niemal całkowicie zniknął. Różnica jest na tyle duża, że nawet gdybym nie dostał kompletnie żadnej różnicy szybkości działania, to i tak byłbym zadowolony.
Różnica w prędkości działania oczywiście jest i to wyraźna. Dostęp do zapisanych plików mam dosłownie na już. Klikam i jest. Bez względu na to, czy używam dwustronnego kabla USB-C, czy USB-C – USB-A. Co też jest zmianą na plus, bo nie muszę już mieć ze sobą dedykowanego kabla. Dysk Samsunga mogę podłączyć czymkolwiek, co akurat mam ze sobą.
Różnicę w szybkości pracy widać gołym okiem. A jak bardzo? Zobaczmy to na przykładzie kilku prostych testów, w którym porównamy Samsunga SSD T7 Shield do mojego wysłużonego WD Black P10.
Czytaj też: Returnal – test wydajności kart graficznych Nvidia
Samsung SSD T7 Shield 2 TB – testy szybkości
Zacznijmy od najprostszego testu. Pojedynczy folder ze zdjęciami, w sumie 113 plików JPEG i RAW, ważący 3,81 GB, kopiowany z laptopa Huawei MateBook X Pro 2021:
- Samsung SSD T7 Shield 2 TB USB-A – 6,52s,
- Samsung SSD T7 Shield 2 TB USB-C – 6,22s,
- WD Black P10 – 41,87s.
Spójrzmy teraz na większą porcję danych. W sumie 11 folderów wraz z podfolderami, łącznie 950 plików ważących 14,8 GB:
- Samsung SSD T7 Shield 2 TB USB-A – 32,33s,
- Samsung SSD T7 Shield 2 TB USB-C – 31,15s,
- WD Black P10 – 3 minuty, 23 sekundy.
Teraz coś bardziej praktycznego. Eksport 20 zdjęć w Adobe Lightroom z plików RAW do JPEG (100% jakości, pełna rozdzielczość, wszystkie metadane, oryginalna nazwa plików). Czas od wciśnięcia przycisku Wybierz folder:
- Samsung SSD T7 Shield 2 TB USB-A – 30,21s,
- Samsung SSD T7 Shield 2 TB USB-C – 30,11s,
- WD Black P10 – 36,96s.
Na sam koniec, dla zachowania sztuki, zobaczmy wyniki testu w programie CrystalDisk Mark. Najpierw WD Black P10:
- odczyt sekwencyjny – 118,47 MB/s,
- zapis sekwencyjny – 118,34 MB/s.
Samsung SSD T7 Shield 2 TB USB-A:
- odczyt sekwencyjny – 1048,32 MB/s,
- zapis sekwencyjny – 965,28 MB/s.
Samsung SSD T7 Shield 2 TB USB-C:
- odczyt sekwencyjny – 1061,72 MB/s,
- zapis sekwencyjny – 1038,5 MB/s.
Czytaj też: Test Seat Ateca – agresywny z zewnątrz, komfortowy w środku
Samsung SSD Shield T7 2 TB znacznie usprawnił moją pracę
Co zyskałem, przesiadając się z bardzo dobrego, ale starszego dysku zewnętrznego HDD na nowego Samsunga SSD Shield T7 2 TB? Przede wszystkim komfort wynikający z bezgłośnej pracy, mniejszych wymiarów i łatwego podłączenia dowolnym kablem, jaki akurat mam ze sobą. Bez względu na to, czy to dwustronny kabel USB-C, czy USB-C – USB-A.
Przechowywane dane można bardzo łatwo i skutecznie zabezpieczyć hasłem. Służy do tego dedykowane oprogramowanie znajdujące się fabrycznie na dysku. Dosłownie kilka kliknięć myszką, wprowadzenie hasła i nasze dane są solidnie zabezpieczone.
No i na zakończenie, ale też przede wszystkim Samsung SSD Shield T7 2 TB jest piekielnie szybki! Oczywiście w kwestii kopiowania plików nie jest aż tak szybki, jak wbudowane dyski np. w laptopach, ale w kategorii zewnętrznych dysków jest prawdziwym mocarzem!
Czy warto? Jeśli podejdziesz do dysku jak narzędzia pracy, to zdecydowanie. To będzie świetna inwestycja w czas i komfort pracy. Do czysto prywatnego użytkowania, zapewne dla wielu osób wydatek rzędu ok 900 zł będzie zbyt wysoką kwotą, ale też nie każdy potrzebuje aż takich możliwości do zewnętrznego przechowywania plików.