A jakby tego było mało, jest także sporo innych pasujących „pięćdziesiątek”. Czy od przybytku głowa może jednak zaboleć?
Co potrafi Sony FE 50 mm f/1.4 GM?
Najnowsza propozycja Sony należy do wysoko pozycjonowanej rodziny G Master. Konstrukcja jest dość mała i lekka, lecz nie widać w niej kompromisów – wewnątrz znajdziemy 14 soczewek w 11 grupach, w tym 1 soczewkę ze szkła niskodyspersyjnego ED i 2 soczewki asferyczne XA (extreme aspherical). Wszystkie soczewki wyposażone zostały w powłoki antyodblaskowe Nano AR II o wysokiej skuteczności tłumienia refleksów, a przednia dodatkową ochronną powłokę fluorową zabezpieczającą przed zanieczyszczeniami.
Obiektyw otrzymał kołową przysłonę zbudowaną z 11 listków i bardzo szybki układ autofocus z dwoma silnikami liniowymi XD (extreme dynamics) zapewniającymi bardzo wysoką szybkość pracy – z odpowiednim korpusem jest w stanie uzyskać ciągły AF przy prędkościach pracy rzędu 120 kl/s i do tego korygować efekt oddychania podczas filmowania.
Do sterowania pracą Sony FE 50 mm f/1.4 GM służy fizyczny pierścień przysłony (z pozycją A, w której przesłoną steruje korpus), pracujący (do wyboru) z kliknięciem lub bezstopniowo, oraz działający z przełożeniem elektronicznym pierścień ręcznego nastawiania ostrości – jego charakterystyka pracy jest liniowa. Do dyspozycji użytkownika dostępne są też dwa programowalne przyciski funkcyjne i przełącznik trybu AF/MF.
Sony FE 50 mm f/1.4 GM nie będzie tani, a do tego ma srogą konkurencję
Obiektyw został wyceniony w Polsce na około 8200 zł. Pierwsze recenzje są entuzjastyczne, jeśli chodzi o jakość obrazu i szybkość pracy (czekamy także na możliwość przetestowania go u nas), ale czy to wystarczy, by pokonać konkurencję? Dwa tygodnie temu swoją premierę miała Sigma 50 mm f/1.4 DG DN należąca do uznanej serii Art i także zebrała znakomite opinie, a jest przy tym znacznie tańsza – kosztuje około 4500 zł.
Jeszcze tańszy jest Samyang 50 mm f/1.4 II, który także ma wiele do zaoferowania, a można go bez problemu nabyć już za około 3200 zł – a to nie wyczerpuje dostępnych możliwości. Użytkownik bezkompromisowy może z kolei dołożyć nieco pieniędzy i sięgnąć po kosztujący ~10500 zł instrument należący do tej samej rodziny G Master, czyli jaśniejszy o 0,5 EV model Sony FE 50 mm f/1.2 GM.
Ale wybór i na tym się nie kończy. Jest bowiem też podstawowa, tania i typowo amatorska pięćdziesiątka Sony FE 50 mm f/1.8, a fani Zeissa z kolei mogą wydać 7000-8000 zł i sięgnąć po nienajmłodszy już (i chyba niezbyt udany, lecz kimże jestem by ich osądzać) Sony Zeiss Planar T* FE 50 mm f/1.4 ZA.
Jest zatem z czego wybierać i wydaje mi się, że Sony może mieć problem z przekonaniem użytkowników, którym Sigma zaoferuje 90 % możliwości za 60 % ceny Sony FE 50 mm f/1.4 GM. Profesjonaliści zaś mogą się dwa razy zastanowić, czy aby nie warto nieco dopłacić i nabyć jeszcze lepszą wersję ze światłem f/1.2.