Chatbot Bard, czyli bezpośrednia odpowiedź na zagrożenie ze strony Microsoftu ma już na swoim koncie poważną wpadkę i to jeszcze przed oficjalnym debiutem. Teraz Google robi dosłownie wszystko, żeby ich sztuczna inteligencja była na premierę dostatecznie inteligentna.
Jak donosi CNBC, w korespondencji do pracowników Prabhakar Raghavan pełniący w Google funkcję wiceprezesa działu wyszukiwarki, poprosił o pomoc w korygowaniu błędów wypluwanych przez chatbota Bard. Wiadomość zawiera krótki przewodnik postępowania w sytuacji napotkania błędu. Pracownicy mają przyglądać się odpowiedziom udzielanym przez chatbota i przyspieszyć trening modelu przed oficjalną premierą rozwiązania.
Sztuczna inteligencja Google potrzebuje ludzkiej inteligencji Google
To ekscytująca technologia, ale wciąż w powijakach. Czujemy wielką odpowiedzialność, aby zrobić to dobrze, a Twój udział w testach pomoże przyspieszyć szkolenie modelu (nie wspominając już o tym, że wypróbowanie Barda jest całkiem zabawne! – pisze w wiadomości do pracowników Prabhakar Raghavan. Ciekawe czy w ten sam sposób podchodzą do tego sami adresaci komunikatu, którzy z pewnością na brak zajęć narzekać nie mogą.
Jak należy poprawiać wypowiedzi Barda? Uprzejmie, swobodnie, przystępnym językiem, zachowując bezstronny, neutralny ton i pisząc w pierwszej osobie. Z dokumentacji dołączonej do komunikatu do pracowników Google dowiadujemy się również, że w edytowanych odpowiedziach Barda należy unikać utrwalania stereotypów, domniemania opartego na rasie, narodowości, płci, wieku, religii, orientacji seksualnej, ideologii politycznej czy lokalizacji.
Jeśli zdarzy się, że Bardowi wymknie się coś niekulturalnego (w końcu jaki materiał wejściowy, taki materiał wyjściowy), pracownicy mają tego typu odpowiedzi oznaczać “pełnym dezaprobaty” kciukiem w dół, nie zawracając sobie głowy poprawianiem nienawistnego przekazu wyplutego z cyfrowego mózgu chatbota Google. No i takiej strategii w sumie nie ma się co dziwić.
Pierwsza prezentacja Barda nie przebiegła zgodnie z planem
Nie da się ukryć, że z dwóch niemal jednoczesnych prezentacji technologii sztucznej inteligencji przeprowadzonych przez Microsoft i Google, koncernowi z Redmond wyszło to zdecydowanie lepiej. Oczywiście nowy Bing z mocą ChatGPT po dłuższych eksperymentach notuje również wykolejenia, ale Bard już na starcie wykoleił się na tyle dramatycznie, że ceny akcji Google zanurkowały o 9% (tylko przez wpadkę Barda firma momentalnie straciła na wartości kosmiczne 100 mld dol.)
Czytaj też: Nowy Bing po polsku – pierwsze wrażenia. Sztuczna inteligencja kazała mi ruszyć tyłek i ogarnąć swoje życie
No i kto ten cały bałagan musi teraz posprzątać? Oczywiście ci, którzy na decyzję o przyspieszeniu prezentacji i prac nad SI w obawie o utratę dotychczasowej pozycji, nie mieli żadnego wpływu. Kolejny raz przychodzi mi na myśl stare przysłowie: “co nagle, to po diable” (decyzje podejmowane w pośpiechu i pod presją, zazwyczaj okazują się błędne). Wait, mam pomysł. A może by tak zatrudnić do tego Kenijczyków?