Co więcej, można to zrobić naprawdę tanio – zamiast worka pieniędzy trzeba natomiast mieć dobry pomysł.
Jak się robi tani aparat o rozdzielczości 489 Mpix?
Matryce światłoczułe w średnioformatowych konstrukcjach coraz częściej zbliżają się lub przekraczają 100 Mpix (Fujifilm GFX 100S ma układ CMOS 102 Mpix) i z użyciem technik przesuwania pikseli są w stanie pozyskać obrazy liczące ~400 Mpix, jednak ceny takich rozwiązań są ogromne.
Aby tanio uzyskać zbliżony efekt należy fotograf i wynalazca Yunus Zenichowski postanowił… pozbyć się w ogóle matrycy. Sercem zbudowanego przez niego aparatu jest mechanizm skanera płaskiego typu Epson V37, z trójliniowym (RGB) sensorem CCD. Konstruktor umieścił go w wykonanym w technice druku 3D korpusie. Największym problemem okazała się optyka – by jak najbardziej obniżyć koszty Zenichowski wykorzystał w swojej kamerze SCSS (Super Cheap Scanner Camera – supertani aparat skanujący) kosztujący około 40 dol. obiektyw pochodzący z projektora.
Całkowity koszt zbudowanego w ten sposób aparatu zamknął się mniej więcej w 160 dol i jeśli ktoś chce, może w zasadzie powtórzyć eksperyment – wynalazca udostępnił projekt korpusu w serwisie GrabCad. Ma on też rzecz jasna znaczne ograniczenia – do zrobienia zdjęcia wymagane jest mechaniczne przesunięcie głowicy skanera przez cały kadr – a nie należy on do szybkich. Zupełnie zatem odpada fotografia ruchomych obiektów, a do fotografii przyrody wypadałoby założyć filtr odcinający podczerwień.
Głowica skanuje obraz RGB bez interpolacji niezbędnej w matrycach Bayera. Przy ustawieniu w oprogramowaniu skanera rozdzielczości 1200 dpi Zenichowski uzyskał wynikową rozdzielczość zdjęć 143 Mpix. Mechanizm i oprogramowanie skanera pozwalają na dużo więcej, jednak jak mówi konstruktor: „do tego będzie zdecydowanie potrzebny lepszy obiektyw”.
Zenichowski nie był pierwszy
Aparaty skanujące budowane są przez hobbystów od dawna. Zamiarem Yunusa Zenichowskiego było zbudowanie urządzenia najtańszego i to się udało, choć kosztem jakości zdjęć. Pośród podobnych samoróbek powstawały jednak aparaty, w których koszty były mniej istotne. Przykładowo Ryan Kojima wykorzystał wysokiej klasy optykę z aparatów średnioformatowych Mamyia 645, uzyskując zdjęcia o rozdzielczości 514 Mpix.
Komu potrzebne 489 Mpix?
Aparaty tego typu z całą pewnością nie zrobią żadnej rewolucji na rynku. Są to jednak prawdziwe ciekawostki, świadectwa pomysłowości konstruktorów, którzy z niczego są w stanie zrobić sprzęt godny uwagi oraz osiągnąć nim ciekawe efekty. No i jest to ciekawsze, niż kolejna matryca z paruset milionami pikseli w smartfonie.
Czytaj też: Fotograficzna recenzja Canon EOS R6 Mark II. Gdyby nie jeden szczegół, biłby rekordy sprzedaży