Informacja o możliwości wykupienia subskrypcji Twitter Blue zaczęła pojawiać się dziś w wersji webowej Twittera w Polsce. Wpadł na nią niedawno Łukasz, który sam nie ukrywa, że może się na takie rozwiązanie skusić. Pod pewnymi względami absolutnie mu się nie dziwię, bo wpisy użytkowników zweryfikowanych mają być wyświetlane nieco wyżej w odpowiedziach, wzmiankach i wynikach wyszukiwania.
Subskrybent Blue może więcej i ma lepiej
Mnie osobiście przekonuje również argument o zmniejszeniu liczby reklam na osi czasu nawet o 50%, a także możliwość edycji swoich wpisów (do 5 razy w ciągu 30 minut). Takiej funkcji użytkownicy Twittera domagali się od dawna, ale wychodzi na to, że jedynie garstka płacących za Twitter Blue będzie mogła dostąpić tego zaszczytu.
W ramach nowości abonament Blue zapewnia też wrzucanie dłuższych filmów w 1080p (Full HD) o długości do 60 minut i rozmiarze do 2 GB. Z abonamentu mogą skorzystać tylko te konta, które są aktywne od co najmniej 90 dni, co jest bardzo dobrym ograniczeniem, by kont nie mogły wykupować masowo np. farmy trolli.
Pomyślne przejście weryfikacji wymaga m.in. podania numeru swojego telefonu i oczywiście regularnego opłacania abonamentu, który w wersji webowej dla użytkowników w USA kosztuje obecnie 8 dolarów (w wersji dla iOS oraz Androida – 11 dolarów). Za roczny abonament zapłacimy tam z kolei 84 dolary. W Wielkiej Brytanii mamy 8 funtów dla wersji web i po 11 funtów za Androida oraz iOS), a do tego roczny abonament za 84 funty.
Polskich cen na razie nie znamy. Łukasz obstawia, że może sięgnąć nawet 51,99 zł w wersji dla iOS i Androida. Ja z kolei obstawiam, że jeśli dla wersji webowej przyjmiemy 8 euro, wyjdzie z tego jakieś 39,99 zł.
Twitter Blue – kiedyś symbol jakości, dziś symbol komercji
Twitter Blue wprowadzony przez platformę w 2021 roku, miał stanowić wyróżnik dla kont, które zostały przez serwis zweryfikowane i z wielu względów zasługują na uwagę. Wiarygodne źródła informacji, ale również osoby publiczne, a także influencerzy – te konta mogły liczyć na swego rodzaju wyróżnienie. Wszystko się skomplikowało, wraz z przejęciem Twittera przez Elona Muska.
Nie da się zapomnieć o przejściowych kłopotach jakie towarzyszyły zmianie polityki przyznawania znaczków Twitter Blue. Początkowy pomysł Elona Muska otwierający system dla każdego, kto będzie płacił, spowodował błyskawiczną lawinę fałszywych profili podających się za zweryfikowane i publikujących najwymyślniejsze głupstwa. Na pewnym etapie awantura urosła do takich rozmiarów, że z systemu po prostu platforma wyciągnęła wtyczkę.
Czytaj też: Czytam ten jęk o 4000 znaków na Twitterze i nie dowierzam
Znaczek powrócił w połowie grudnia, z niemiłą niespodzianką w postaci konieczności dopłaty przez użytkowników Twittera na telefonach z systemem iOS. Funkcję udostępniono potem dla posiadaczy smartfonów z Androidem, a zapowiedzi Elona Muska o rozszerzeniu dostępności abonamentu wydają się właśnie realizować.
Reasumując: kto płaci, może na Twitterze więcej. Oto efekt przejęcia platformy przez Elona Muska. W miejsce pierwotnie zdefiniowanych zasad, pojawiają się pieniądze, które dyktują nowe zasady gry. Użytkownikom nie pozostaje nic innego jak się z nimi pogodzić.