Microsoft pomoże w odbudowie ukraińskiego arcydzieła awiacji. An-225 Mrija trafi do wyjątkowej gry
Wydana w 2020 roku gra Microsoft Flight Simulator jest symulatorem latania, który pozwala zasiąść za sterami różnych samolotów w realistycznym świecie i latać wszędzie tam, gdzie ktoś zapragnie, dzięki satelitarnym zdjęciom i sztucznej inteligencji. Jest więc tym samym idealnym “archiwum”, w którym można upamiętniać szczególne samoloty i to właśnie spotkało ukraińskiego An-225 Mrija. Microsoft zapowiedział właśnie dodatek, który wprowadził ten samolot do gry i pozwala graczowi zasiąść za jego sterami. Jak na symulator przystało, An-225 został przekuty na wirtualny świat z dbałością o praktycznie każdy szczegół projektu.
Czytaj też: Problem sił powietrznych USA. Setki samolotów uziemiono przez niebezpieczną usterkę
Najważniejsze jest to, że Microsoft sprzedaje dodatek z An-225 za 19,99 dolarów, czyli 70 zł (i cały przychód z tej sprzedaży skieruje na konto zakładów Antonow w Ukrainie. Mowa więc o firmie, która stworzyła niegdyś tego powietrznego giganta. Na tę chwilę wirtualny samolot jest dostępny wyłącznie w wersji Microsoft Flight Simulator na PC (znajdziecie go w sklepie gry), ale pod koniec marca okazję tę dostaną również gracze na innych platformach.
Odbudowa to wydatek rzędu setek milionów dolarów. An-225 Mrija w Microsoft Flight Simulator nie wystarczy
Największy samolot świata, An-225 Mrija, którego określano “marzeniem” (z ukraińskiego Mrija) został zniszczony przez Rosjan tuż po 24 lutego. Historia za nim jest oczywiście rozległa i obejmuje ponad trzy dekady, jako że pierwszy prototyp An-225 autorstwa biura konstrukcyjnego Antonowa zaliczył swój dziewiczy lot 21 grudnia 1988 roku, aby po trzech miesiącach wykonać już 3-godzinny lot i tym samym ustanowić 106 nowych rekordów świata. Od tamtej pory bił rekord za rekordem, latając z nierzadko wyjątkowym towarem, bo m.in. generatorami dla elektrowni.
Czytaj też: Roboty zabiorą pracę pilotom. Samoloty transportowe będą latać same
Ten samolot został pierwotnie opracowany do realizacji programu Buran (latania m.in. z częściami rakiety czy wahadłowca kosmicznego) i nie jest w pełni oryginalny. Tak naprawdę projekt An-225 został oparty na podstawach innego samolotu, bo An-124 Rusłan, którego poszczególne elementy stosownie powiększono i zmodyfikowano. Efekt? Kolos. Samolot transportowy mierzący 84 metry długości, którego skrzydła rozciągały się na 88,4 metra, co sprawiało, że cechował się łączną powierzchnię nośną na poziomie 905 metrów kwadratowych. W powietrze wzbijało go aż sześć silników odrzutowych Łotariew D-18T o ciągu 229,5 kN każdy, pozwalając rozwijać prędkości przelotowe rzędu 800 km/h i realizować przeloty na dystansach do 4500 km przy średnim zużyciu paliwa na poziomie 18 ton na godzinę lotu.
Wprawdzie drugi egzemplarz An-225 zaczął powstawać w późnych latach 80. ubiegłego wieku, ale prace nad nim przerwano już w 1991 roku. Chociaż wznowiono je w 2006 roku, nieoczekiwane opóźnienia pogrążyły ten projekt w 2009 roku, kiedy to oficjalnie wstrzymano prace nad samolotem, podkreślając, że 300 milionów dolarów pozwoliłoby firmie na stworzenie drugiego An-225. Ostatnie wiadomości na jego temat sięgają 2016 roku, kiedy to chiński koncern lotniczy AVIC podpisał z Antonov Corporation umowę na dokończenie produkcji, a nawet realizowanie kolejnych egzemplarzy na wzór An-225. Do dziś jednak nic nie wiadomo na temat postępów w tej kwestii.
Czytaj też: Sztuczna inteligencja przejęła kontrolę nad samolotem wojskowym. Oto przepis USA na dominację w lotnictwie
Za to w połowie zeszłego roku dowiedzieliśmy się, że Ukraina planuje przywrócić powietrznego kolosa do życia, wykorzystując kadłub drugiego samolotu. Zależnie od źródeł, odbudowa tego samolotu ma kosztować 800 mln dolarów (według prezydenta Ukrainy i jego słynnego przemówienia) lub ~3 mld dolarów wedle Ukroboronpromu, czyli spółki-matki firmy Antonow. Państwowy koncern lotniczy i obronny stwierdził, że Rosja będzie sponsorować wskrzeszenie samolotu w ramach reparacji wojennych, ale obecnie to tylko czcze zapowiedzi, zważywszy na sytuację i jedną wielką niewiadomą, jaką jest wojna. Dlatego też wszelkie próby sfinansowania An-225 są na wagę złota.