O dominację w kosmosie walczą przede wszystkim Stany Zjednoczone, Chiny oraz Rosja. Aby przechylić szalę zwycięstwa na korzyść swojego kraju, Rogers bierze udział w przedsięwzięciu zwanym True Anomaly. Celem jego startupu, jak sam wyjaśnia, będzie rozwiązywanie najpoważniejszych problemów wojny orbitalnej dla Sił Kosmicznych Stanów Zjednoczonych.
Czytaj też: Satelita ERBS spadnie na Ziemię. Jak duże jest zagrożenie?
W październiku True Anomaly zamierza wystrzelić dwa statki na pokładzie rakiety SpaceX. Te trafią na niską orbitę okołoziemską i choć nie będą wyposażone w uzbrojenie, to będą zdolne do wykonywania tzw. operacji RPO (rendez-vous proximity). Te polegają na manewrowaniu w pobliżu innych satelitów i analizowaniu ich działania w poszukiwaniu na przykład układów obserwacyjnych, uzbrojenia czy próbach przechwytywania komunikacji.
Początkowo te tzw. Jackale – realizując misję Demo-1 – będą miały za zadanie zbliżyć się na odległość kilkuset metrów do swoich celów. W ostatecznej formie mówi się natomiast o rozmieszczeniu tysięcy autonomicznych statków w służbie amerykańskiej armii, kontrolowanych zarówno przez ludzi, jak i sztuczną inteligencję.
Wojna w kosmosie jest według Rogersa nieunikniona
Jeśli poważnie traktujesz zadanie obrony i ochrony, musisz mieć zdolność do wykonywania wspólnych funkcji manewrowania i ognia. Chociaż wojsko często używa “ognia”, aby określać broń kinetyczną, taką jak pistolety i pociski, w kontekście kosmicznym zwykle odnosi się to do zagłuszania, wojny elektronicznej i cyberataków. podkreśla Rogers
Poza produkcją satelitów Jackal, True Anomaly zajmuje się też innym aspektem: projektowaniem opartego na chmurze systemu kontroli, który miałby integrować autonomicznych agentów i ludzkich operatorów. Dzięki temu Jackale powinny znacznie skuteczniej manewrować w przestrzeni.
Czytaj też: Amerykańskie lotnictwo sprawdziło XQ-58A Valkyrie. Ten dron odmieni sposób prowadzenia wojen
Niestety, rzeczywistość może okazać się bardziej brutalna, niż się tego spodziewamy. Pomijając kwestię skuteczności tego typu manewrów, pojawia się też inny problem: kosmiczne śmieci. Każda kolizja na orbicie może doprowadzić do powstania tysięcy potencjalnie niebezpiecznych odłamków. W efekcie ważne będzie nie tylko unicestwianie wrogich jednostek, ale jednocześnie czynienie tego tak, aby nie zaszkodzić samemu sobie – i w zasadzie całej ludzkości.