Powietrzne kolosy mogą doczekać się całkowitej automatyzacji. Tak oto wojskowe samoloty transportowe wejdą na nowy poziom zaawansowania
Wojskowe samoloty transportowe służą do wspierania operacji wojskowych poprzez transportowanie żołnierzy i sprzętu wojskowego. Jako maszyny o dużej ładowności, które są zwykle wyposażone w tylne lub boczne rampy do łatwego załadunku i rozładunku, te powietrzne kolosy są niezbędne do utrzymania linii zaopatrzenia do baz znajdujących się blisko linii frontu, które są trudno dostępne drogą lądową lub wodną i mogą być wykorzystywane zarówno do misji strategicznych, jak i taktycznych. Innymi słowy, bez tych samolotów trudno wyobrazić sobie jakikolwiek większy konflikt między dwoma mocarstwami, a dziś wygląda na to, że ich rola będzie jeszcze większa.
Czytaj też: Samoloty będą coraz szybsze. Ten potężny silnik lotniczy napędzi odrzutowce nowej generacji
Dowiedzieliśmy się właśnie, że firma Reliable Robotics zajmie się zbadaniem dla Sił Powietrznych USA tego, jak zapewnić tryb autonomiczny użytkowanym obecnie samolotom transportowym. Na tę firmę padło nie bez powodu, bo już od 2017 roku Reliable Robotics zajmuje się rozwijaniem systemów, które zapewniają samolotom najwyższy poziom automatyzacji. Jej wizją jest bowiem “przekształcenie sposobu, w jaki przemieszczamy towary i ludzi na całej planecie dzięki bezpieczniejszemu, wygodniejszemu i bardziej przystępnemu cenowo transportowi lotniczemu.” Wszystko to z wykorzystaniem całkowitej automatyzacji procesu sterowania samolotem, bo tak się składa, że rozwijany przez firmę autopilot jest w stanie zapanować nad każdym etapem lotu – od kołowania i startu po utrzymanie kursu na drodze do celu i lądowaniu kończąc.
Czytaj też: Boeing pokazał nowy samolot dla wojska. Będzie cichym bohaterem największych konfliktów
Wprawdzie Reliable Robotics ma już systemy, które zapewniają samolotom całkowicie automatyczny tryb, ale do tej pory zajmowała się mniejszymi stałopłatowcami, a nie gigantami pokroju C-17 Globemaster III z czterema potężnymi silnikami, który może transportować do 77 ton ładunku lub do 102 pasażerów. To właśnie m.in. takie samoloty mogą zapewnić oddalonym bazom wojskowym stały napływ nowego sprzętu, zaopatrzenia i wsparcia w postaci nowych oddziałów. Tyle tylko, że to kosztowne i ryzykowne przy nieodpowiednim zabezpieczeniu nie tylko przestrzeni lotniczej, ale też obszaru wokół z racji coraz bardziej zaawansowanych systemów przeciwlotniczych, dla których gigantyczne samoloty transportowe są znakomitymi celami. Łatwo je bowiem wykryć, a następnie zestrzelić, co w dobie pogłębiających się braków pilotów staje się problemem.
Ten właśnie problem ma rozwiązać firma Reliable Robotics, która ma zbadać możliwości zautomatyzowania istniejących samolotów transportowych. Głównym wyzwaniem w tym zadaniu jest dostosowanie systemów automatyzujących lot do obecnie latających kolosów. Jeśli się to powiedzie, Siły Powietrzne USA będą mogły realizować misje transportowe bez konieczności szkolenia większej liczby pilotów i nawet tworzenia nowych samolotów. Z kolei implementacja na pokładzie bardziej zaawansowanych komputerów pokładowych zwiększy nawet bezpieczeństwo w razie sytuacji kryzysowych. Celem kontraktu jest bowiem stworzenie autonomicznych systemów lotu, które będą w stanie obsłużyć wszystkie aspekty lotu, a w tym wszystkim człowiek będzie potrzebny tylko do zdalnego nadzoru.
Czytaj też: Jak sprawić, żeby samoloty były mniej szkodliwe? Linie Emirates właśnie wykonały ważny krok
Nie jest jasne, jak wiele misji uda się zautomatyzować, bo pamiętajmy, że wojskowe samoloty transportowe realizują nie tylko misje w stylu “poleć z punktu A do punktu B”. Odpowiadają też m.in. za tankowanie w powietrzu innych samolotów czy zbieranie informacji, a nawet atakowanie wrogich celów z wykorzystaniem specjalnych “paletowych pocisków“. Dzięki nim można wystrzelić nawet 32 pociski JASSM z zaledwie jednego transportowca C-17 i nieco mniej z C-130, podczas gdy stworzony do tej roli bombowiec B-1 Spirit może przenosić maksymalnie 24 JASSM, B-1 już tylko 16, a B-52 jedynie 12. Te pociski są z kolei w stanie przedzierać się przez systemy obrony powietrznej i atakować cele oddalone o nawet 1900 km, więc wyobraźcie sobie tylko poziom zniszczenia, który mógłby wyrządzić autonomiczny samolot pozbawiony personelu na pokładzie, wysłany na samobójczą misję zbliżenia się do terytorium wroga i zasypania go ponad 30 pociskami manewrującymi. Skala zniszczeń byłaby przeogromna.