Największą zmianą, jaka zawita na pokład iPhone’ów 16 będzie USB-C
Tutaj właściwie nie potrzebujemy żadnych potwierdzeń ze strony Apple’a, bo firma zwyczajnie nie ma wyboru, choć oczywiście może nieco zagrać na nosie władzom. Uchwalone przez Unię Europejską prawo zmusza wszystkich producentów urządzeń elektronicznych do wprowadzenia ujednoliconego portu ładowania USB typu C. Firmy mają na to czas do końca 2024 roku, inaczej nie będą mogły sprzedawać swoich urządzeń na terenie UE. Przepisy najbardziej dotkną więc Apple’a, który w swoich iPhone’ach nadal trzyma się złącza Lightning.
Czytaj też: Klamka zapadła. Unia Europejska podała konkretną datę dla obowiązkowego USB-C w telefonach
Co ciekawe, mówi się już, że firma ze zmianami nie będzie czekać do przyszłego roku i już w tegorocznych iPhone’ach 15 zacznie wprowadzać USB-C. Nie będzie jednak ono dostępne we wszystkich modelach, bo Apple ma ograniczyć nowy port do modeli Pro. Dopiero w 2024 roku, wraz z serią iPhone 16 Lightning zniknie całkowicie. Możliwe oczywiście, że gigant z Cupertino będzie chciał zrobić Unii trochę na złość i wprowadzić USB-C dopiero w 2025 roku. Na to się jednak nie zapowiada, bo raporty, które przedstawił Bloomberg czy znany analityk Apple’a, Ming-Chi Kuo, wskazują właśnie na dwuetapową likwidację złącza Lightning, której początkiem będzie tegoroczna seria smartfonów.
Seria iPhone 16 z Face ID pod wyświetlaczem
Face ID zadebiutowało w 2017 roku na pokładzie iPhone’a X. Rozwiązanie od tamtej pory zostało znacząco ulepszone, oferując szybkie, skuteczne i bezpieczne odblokowywanie telefonu oraz weryfikację biometryczną. Trochę oczywiście narzekało się na to, że wraz z nową technologią Apple porzucił Touch ID, a dokładniej zostawił je dla modeli SE.
Czytaj też: iPhone dostaje łomot od bieda-androidów. Apple wie już, jak to zmienić
Mimo wielu udogodnień, jakie przyniosło ze sobą Face ID, trudno zapomnieć o tym, że to właśnie przez to rozwiązanie iPhone’y dostały wielkiego notcha, który spowodował nawet, że smartfony na jakieś 5 lat przestały wyświetlać procentowy wskaźnik poziomu baterii. Powód był prosty – zwyczajnie zabrakło miejsca na taki szczegół. W najnowszej generacji swoich smartfonów Apple częściowo zrezygnował z ogromnego wcięcia w ekranie, przerzucając się na otwór w kształcie pigułki, tzw. Dynamic Island. Na razie tylko w modelach Pro, ale w tym roku zmiana ma objąć całą serię.
Dzięki temu ekran prezentuje się o wiele lepiej i co najważniejsze – nowocześniej. W końcu, ile można trzymać się przestarzałego notcha, gdy konkurencja od dawna stawia na subtelne, niezasłaniające dużego obszaru otwory lub nawet zaczyna całkowicie je usuwać na rzecz technologii USC (under screen camera)? Dlatego właśnie już w tym roku cała seria iPhone 15 będzie już miała Face ID i aparat do selfie umieszczone na pływającej wyspie.
Patrząc na tempo wprowadzanych przez Apple’a innowacji, można byłoby się spodziewać, że takie rozwiązanie pozostanie z nami na dłużej. Tymczasem najnowsze doniesienia wskazują, że już w 2024 roku modele iPhone 16 Pro i 16 Pro Max mogą być wyposażone w Face ID umieszczone pod ekranem. The Elec nazywa to technologią „Under Panel Face ID”, dzięki której kamera TrueDepth do Face ID, będzie zupełnie niewidoczna, gdy nie będzie używana.
Oznacza to, że iPhone’y 16 Pro mogą w przyszłym roku pojawić się jedynie z niewielkim otworem na aparat do selfie. Choć i taki stan rzeczy nie ma potrwać długo, bo według raportu, jaki przekazał Ross Young, za trzy lata również kamerka do selfie zostanie ukryta pod wyświetlaczem.
Przeniesienie Face ID pod ekran byłoby więc ogromną zmianą, która w połączeniu z USB-C we wszystkich modelach wprowadziłaby iPhone’y na o wiele wyższy poziom.
iPhone 16, iPhone 16 Pro, iPhone 16 Pro Max i… iPhone 16 Ultra
Apple przyzwyczaił nas do dość stałej listy premier. Od lat pewnikiem są trzy modele — podstawowy, Pro i Pro Max. Oprócz nich wcześniej pojawiał się model Mini, który w 2022 roku został zastąpiony iPhone’em Plus. iPhone’y Pro Max były w ofercie tymi najdroższymi, ale może się okazać, że w przyszłym roku ulegnie to zmianie za sprawą modelu Ultra.
Zapewne nie jest to pierwszy raz, kiedy o tym słyszycie i nic dziwnego. Już jakiś czas temu wspominano o tym, że w tegorocznej serii iPhone 15 model Ultra ma zastąpić Pro Max. Mark Gurman, znany informator z Bloomberga twierdzi, że nic na to nie wskazuje. Bardziej prawdopodobne jest, że Ultra pojawi się w 2024 roku i to nie jako zamiennik jednego z modeli, a dodatkowy członek serii. Będzie to smartfon wyróżniający się na tle pozostałych specyfikacją oraz – co raczej oczywiste – ceną.
Myślę, że ludzie są skłonni naprawdę dużo wydać, aby uzyskać najlepsze rzeczy, na jakie mogą sobie pozwolić w tej kategorii – powiedział Tik Cook, dyrektor generalny Apple’a.
Apple, typowo dla siebie, jest pewny, że rosnące ceny iPhone’ów nie stanowią problemu. Firma podnosi je regularnie, a smartfony nadal sprzedają się świetnie. Cook zauważył też, że prawdopodobnie dałoby się przekonać klientów do wydania jeszcze większych pieniędzy, co może sugerować, że model Ultra faktycznie może być w planach. Jeszcze więcej pieniędzy musiałoby jednak oznaczać kwotę powyżej 1600 dolarów, bo tyle kosztuje iPhone 14 Pro Max w wersji 1TB. W Polsce ta cena wynosi natomiast 10 499 zł.
Wcześniejsze doniesienia o iPhone’ie 15 Ultra dawały nadzieję, że inaczej niż w poprzednim roku, w tym droższe modele będą się od siebie różniły czymś więcej, a nie tylko przekątną ekranu. Tymczasem taki dodatkowy model może sprawić, że te niewielkie różnice będą się utrzymywać, a dodatkowo Apple będzie jeszcze bardziej ograniczał nowości tylko do droższych modeli, podczas gdy ten podstawowy będzie lekką aktualizacją w stosunku do poprzednika. To oczywiście jedynie przypuszczenia, a z racji, że mówimy o urządzeniach, które mają zadebiutować dopiero w 2024 roku, trzeba podchodzić do nich z dużym dystansem.