Czym jest ogniskowa obiektywu?
Z definicji ogniskowa to odległość między ogniskiem układu optycznego a punktem głównym układu optycznego, w którym skupione zostaną promienie świetlne, które przed przejściem przez soczewkę biegły równolegle do jej osi. Przekładając to na konkretny przykład, jest to odległość od środka soczewki obiektywu, do matrycy aparatu.
Im ogniskowa jest krótsza, wyrażana w milimetrach, tym szersze jest pole widzenia. Im dłuższa, tym pole widzenia jest węższe, a obraz bardziej przybliżony. Zoomowanie, czyli przybliżanie obrazu, dzielimy na cyfrowe i optyczne. Cyfrowe to zwyczajnie wycinanie fragmentu zdjęcia, co automatycznie obniża jego jakość (bo zmniejszamy rozdzielczość). Optyczne to nic innego jak zmiana ogniskowej, co odbywa się bez utraty jakości obrazu. Najłatwiej podać tutaj przykład wysuwanych obiektywów w aparatach fotograficznych.
Czytaj też: Test OnePlus 11 5G. Nie musisz być Pro, żeby zabijać flagowce
Jakie ogniskowe mają obiektywy aparatów w smartfonach i z czego ona wynika?
Nie chcę przesadnie komplikować tego materiału optycznymi zagadnieniami, ale musimy sobie wyjaśnić jedną kwestię. W przypadku smartfonów mówimy nie tyle o ogniskowej obiektywu, co o jej ekwiwalencie. Mobilne aparaty to malutkie konstrukcje, gdzie siłą rzeczy ogniskowa nie może mieć np. 50 mm. Dlatego też podaje się je w formie ekwiwalentu, czyli przeliczenia ogniskowej aparatu smartfonu na jej odpowiednik aparatu pełnoklatkowego.
Pod lupę weźmy cztery najczęściej spotykane obiektywy w smartfonach – ultraszerokokątny, szerokokątny (aparat główny), portretowy i peryskopowy.
- Aparaty z obiektywami ultraszerokokątnymi to zazwyczaj ekwiwalent ogniskowej 12-14 mm. Dzięki temu dają kąt widzenia na poziomie nawet 120 stopni. To naprawdę szeroka ogniskowa i dokładnie taką znajdziemy w klasycznych, najszerszych obiektywach klasycznych aparatów fotograficznych.
- Aparaty główne to obiektywy szerokokątne o ogniskowej 24 mm. W zasadzie od lat utrzymuje się dokładnie taka wartość. Dlaczego właśnie tyle? Osobiście rzadko miewam styczność z obiektywami o takiej ogniskowej, ale zwłaszcza w świecie fotografii ulicznej jest to bardzo popularna wartość. Jest to też najszerszy kąt dostępny w najpopularniejszym obiektywie typu zoom, czyli 24-70 mm.
- Aparaty z obiektywami portretowymi, które często w telefonach nazywam krótkim zoomem, to ciekawy przypadek. Zazwyczaj mają one ogniskową 50 mm lub minimalnie krótszą, oferując 2-krotne przybliżenie względem aparatu głównego. Ale w przypadku klasycznych aparatów ogniskowa 50 mm raczej nie jest uznawana za portretową, a dopiero 85 mm. Wynika to z tego, że – w dużym uproszczeniu – im dłuższa ogniskowa, tym mocniej fotografowany obiekt, na którym skupiamy ostrość, jest odcinany od rozmytego tła. Dlatego też dłuższe ogniskowe lepiej nadają się do portretów, a też przy okazji łatwiej nimi uzyskać naturalne proporcje, pozbawione zniekształceń.
- Aparaty z obiektywami peryskopowymi są rzadko spotykane w smartfonach. A szkoda, bo oferują największe dostępne, bezstratne przybliżenie względem aparatu głównego. Jak już wiemy, ogniskowa to odległość między obiektywem a matrycą, więc w jakiś sposób trzeba ją uzyskać w kompaktowej ogniskowej. Stąd producenci wpadli na pomysł wykorzystania peryskopu. Tutaj ogniskowe są naprawdę różne i sięgają od 90 mm w Huawei Mate 50 Pro, do aż 240 mm w Huawei P40 Pro+, co jest rekordowym wynikiem wśród smartfonów.
Co ciekawe, żeby uzyskać tak dużą ogniskową o dużej jasności w klasycznym obiektywie, profesjonalne konstrukcje wyglądają one zazwyczaj jak ten poniżej. A dodajmy, że widoczny na zdjęciu Canon RF 70-200mm jest najbardziej kompaktową konstrukcją o takim zakresie ogniskowych i stałym świetle f/2.8.
Czytaj też: Aparat 489 megapikseli? Tak, i to nie w nowym smartfonie Samsunga – możesz go zrobić sam
Co łączy OnePlusa 11, vivo X90 Pro i Xiaomi 13 Pro? Cała trójka ma aparaty z obiektywami o niespotykanych dotąd ogniskowych
Nie ma co ukrywać, na rynku mobilnych aparatów brakuje ostatnio nowości, więc nawet tak niepozorną zmianę ogniskowych w nowych flagowcach odbieram jako powiew świeżości. Producenci tego nie komunikują w swoich materiałach, a wydaje mi się, że powinni. Rzućmy okiem na trzy najnowsze flagowce, które już trafiły, albo za moment trafią do sklepów w Polsce.
Zacznijmy od już dostępnego, czyli OnePlusa 11. Mamy tutaj dwie zmiany ogniskowych. Aparat główny ma ogniskową 30 mm, a portretowy 60 mm. Oznacza to mniejszy kąt widzenia, ale hej, od tego mamy przecież aparat ultraszerokokątny. Z kolei dzięki dłuższej ogniskowej mamy lepsze portrety, z naturalnie wyraźniej odciętym tłem, bez stosowania software’owych sztuczek. Z kolei aparat główny jest bardziej użyteczny, bo kadr jest mniej zniekształcony przez szerszą ogniskową.
Vivo X90 Pro, który na polskim rynku powinien pojawić się lada moment, to z kolei węższy obiektyw ultraszerokokątny. Różnica niby nie jest wielka, bo to przeskok z 14 do 16 mm, ale kąt widzenia spadł ze 116 stopni w vivo X80 Pro, do 108 stopni. A to już spora różnica. Tylko w tym przypadku to klasyczne coś za coś. Dłuższa ogniskowa pozwoliła na użycie jaśniejszego obiektywu ze światłem f/2.0, podczas gdy aparaty ultraszerokokątne to zwykle konstrukcje o jasności f/2.2 lub f/2.4. Nieduża zmiana, ale powinna mieć przełożenie choćby na lepsze zdjęcia w trudnych warunkach oświetleniowych.
Druga z nadchodzących nowości to Xiaomi 13 Pro i tutaj mamy nowy teleobiektyw z chyba niespotykaną dotąd w smartfonach ogniskową 75 mm. Na rynku znajdziemy ją tylko w wyższych modelach iPhone’a, od modelu 13 Pro w górę (konkretnie mówimy o ogniskowej 77 mm), choć przyznaję, że myśląc o zdjęciach, Apple kompletnie nie przyszedł mi do głowy. To ogniskowa, która jest najbardziej zbliżona do klasycznych obiektywów portretowych i coś czuję, że w kwestii portretów Xiaomi 13 Pro może dosyć skutecznie usadzić konkurencję, właśnie tym jednym zabiegiem. Dodatkowo ze specyfikacji smartfonu wynika, że ten obiektyw ma być w stanie ostrzyć z odległości 10 cm, co może też wnieść smartfonowe zdjęcia makro na zupełnie nowy poziom. Przyznaję, że nie mogę się doczekać, żeby to sprawdzić.
Czytaj też: Wycisz konto Elona Muska, a stracisz obserwujących. Na Twitterze dzieją się dziwne rzeczy
Niewielka zmiana ogniskowych może dużo zmienić w aparatach smartfonów. Osobiście zmieniłbym je jeszcze bardziej
Mobilna fotografia musi się w jakiś sposób rozwijać, ale w sposób bardziej namacalny. Nie wydaje mi się, żeby sama zmiana algorytmów upiększania zdjęć była w stanie skłonić potencjalnych klientów do zmiany modelu na nowszy. Ale już zmiana ogniskowych w aparatach może dosyć mocno zmienić wygląd zdjęć, w tym szerokość kadru i odwzorowanie proporcji i to może być pewnego rodzaju karta przetargowa.
To dobrze, że producenci starają się wprowadzać nowości, bo to zawsze napędza rynek. Osobiście widziałbym jeszcze dalej idące zmiany ogniskowych w mobilnych aparatach. Tak, żeby jeszcze bardziej zbliżyć je do obiektywów najczęściej używanych w klasycznych aparatach. Obiektywy ultraszerokokątne pozostawiłbym na poziomie 12-14 mm. Naprawdę więcej nie potrzeba. Obiektyw aparatu głównego zwęziłbym jeszcze bardziej, do 35 mm. To jedna z najbardziej klasycznych fotograficznych ogniskowych, która jednocześnie oferuje szeroki kadr, ale też w mniejszym stopniu zniekształca proporcje fotografowanych obiektów. W obiektywach portretowych zdecydowanie szedłbym w stronę Xiaomi 13 Pro. 75 mm to bardzo dobre posunięcie, bo to zbliża nas do najbardziej klasycznych portretowych 85 mm. W przypadku peryskopowych teleobiektywów, wszystko powyżej 120 mm jest mile widziane. Ogółem tego typu obiektywy to nadal rzadkość, więc tutaj nie mam zamiaru narzekać, jeśli w ogóle pojawiają się w smartfonach.
W fotografii mobilnej jest jeszcze dużo miejsca na rozwój i dobrze widzieć, że producenci smartfonów wydają się o tym wiedzieć. Nadchodzące zmiany są z pozoru nieduże, ale w dłuższej perspektywie mogą być zapowiedzią znacznie dalej idących modyfikacji.