Dzięki tej technologii samolot Airbusa zyska możliwość zautomatyzowanego tankowania dronów w locie
Na naszych oczach dzieje się historia, która odmieni cały przemysł lotniczy. Z jednej strony trwają wysiłki co do uczynienia z samolotów sprzętów o niższej emisji gazów cieplarnianych, a z drugiej dążenie do wyeliminowania pilotów na rzecz operatorów i sztucznej inteligencji. W tym drugim przypadku znaczne postępy robi firma Airbus, której kolosalny samolot przejął ostatnio kontrolę nad dronami w wyjątkowym teście, który wymagał ogromnej ilości precyzji. Zakończono go jednak z powodzeniem, otwierając furtkę do wyjątkowo cennych operacji lotniczych.
Czytaj też: Czy leci z nami pilot? Airbus DragonFly pokazuje, że autonomiczne samoloty to tylko kwestia czasu
Airbus Defence and Space przetestował właśnie w rzeczywistym świecie system, który pozwolił powietrznemu tankowcowi A310 MRTT autonomicznie kontrolować wiele dronów w symulowanej operacji tankowania powietrze-powietrze. Dokonał tego za pośrednictwem systemu Auto’Mate, który to wykorzystuje sztuczną inteligencję i algorytmy kontroli kooperacyjnej do komunikacji i nawigacji pomiędzy samolotem a dronami. Oznacza to, że po zleceniu misji tankowania, kontrola nad dronami jest przekazywana z np. naziemnej stacji kontroli bezpośrednio do samolotu.
Normalnie podczas akcji tankowania w powietrzu to pilot np. myśliwca musi zadbać o to, aby odpowiednio ustawić swoją maszynę w locie tak, aby skorzystać z dyszy wysuniętej przez kolosalny samolot. W tym szczególnym przypadku 21 marca nad Zatoką Kadyksu u południowych wybrzeży Hiszpanii cztery drony DT-25 z oczywistych względów pilota za sterami nie miały, ale za to zdały się na samolot A310, którego pokładowy system sterował dronami tak, aby umożliwić proces tankowania, unikając jednocześnie ryzyka kolizji między nimi. Wprawdzie drony nie zostały podczas tej akcji zatankowane, ale to zostawiono na kolejne testy, które mają mieć miejsce pod koniec bieżącego roku. Już teraz pewne jest, że kolejne sprawdziany obejmą wykorzystanie ulepszonych czujników oraz algorytmów i dodatkowych dronów, mających zademonstrować już zdolność tankowca do działania w zatłoczonej przestrzeni powietrznej.
Czytaj też: Akcja rodem z filmu. Airbus pokazał statek-matkę z wyjątkowym dronem Remote Carrier w akcji
Sam proces tankowania w locie jest bardzo skomplikowany, bo wymaga dokładnej nawigacji, aby precyzyjnie określić pozycję i prędkość zarówno dawcy, jak i odbiorcy paliwa. Dlatego właśnie przerzucenie tej odpowiedzialności na systemy wymaga zaawansowanych czujników, wydajnych systemów obliczeniowych i niezawodnej komunikacji w trakcie lotu między platformami, aby umożliwić wymianę informacji i koordynację. Same wysiłki Airbusa w tym zakresie nie biorą się z niczego. Ten niedawny test był w rzeczywistości częścią projektu o nazwie Autonomous Formation Flight and Autonomous Air-to-Air Refueling (A4R), który ma na celu zmniejszenie zmęczenia załogi, ryzyka wystąpienia błędów ludzkich i ograniczenia kosztów szkolenia przy jednoczesnym zwiększeniu efektywności i bezpieczeństwa operacji tankowania w locie.
Wszystko to jest zdecydowanie w zasięgu nowoczesnej technologii ze sztuczną inteligencją oraz algorytmami na czele, a więc duetu, który zapewni wojsku dostęp do rozszerzenia możliwości bezzałogowych statków powietrznych. Te będą mogły być wysyłane dalej i na dłuższe misje, zaliczając po drodze tankowanie z powietrznych kolosów.