UKE udostępnia stanowiska, ale nie kończy konsultacji. To celowy zabieg?
Stanowiska w konsultacjach nie zostały oficjalnie udostępnione przez UKE na stronie internetowej Urzędu. Zamiast tego zostały udostępnione serwisowi Telko.In. To prawdopodobnie celowy zabieg, bo publikacja na stronie UKE wiązałaby się z przejściem do kolejnego etapu postępowania aukcyjnego. Tymczasem na podstawie przesłanych stanowisk Urząd prawdopodobnie zmieni wymagania aukcyjne i rozpocznie konsultacje jeszcze raz. Czy stanowiska są aż tak krytyczne?
Wymagania jakościowe w aukcji 5G można spełnić bez… 5G
Przypomnijmy, że w ramach zobowiązań jakościowych operatorzy mają zapewnić 95% pokrycie kraju Internetem o przepustowości 100 Mb/s i będą mieć na to 84 miesiące od otrzymania nowych częstotliwości.
Do tego mają pokryć w 100% drogi wojewódzkie zasięgiem Internetu o takich samych parametrach oraz w ciągu trzech lat wybudować po co najmniej 3800 stacji bazowych na terenie całego kraju.
To właśnie zobowiązania są w dużym stopniu tematem przesłanych stanowisk. Wymagania jakościowe mogą zostać spełnione w dowolnej technologii, nie tylko 5G. Inaczej byłoby to praktycznie niemożliwe, bo mówimy o konieczności pokrycia 95% obszaru kraju. Którego ponad 30% stanowią m.in. lasy, czy bagna, o górach nie wspominając. Pokrycie tego samą siecią 5G w paśmie 3,6 GHz w wyznaczonym czasie jest niewykonalne. Tym samym wymagania odnoszą się do już posiadanych zasobów operatorów, a to jak słusznie zaznacza serwis Telko.In jest niezgodne z prawem.
Z tego powodu T-Mobile uważa, że zobowiązania jakościowe powinny zniknąć z wymagań aukcji lub ze względu na konieczność wykorzystania już posiadanych pasm, obecne rezerwacje na nie powinny zostać przedłużone. Alternatywą może być zwolnienie z obowiązków pokryciowych w momencie, kiedy rezerwacja wygaśnie i operator straci daną częstotliwość. Z kolei Plus dodaje, że wypełnienie zobowiązań jakościowych jest możliwe bez wykorzystania licytowanego pasma C. Czyli aukcja w ogóle nie jest potrzebna.
Play wypowiada się w podobnym tonie. Chce obniżenia wymagań do przepustowości 50 Mb/s i zmniejszenia pokrycia terenu do 90%. Wraz z innymi operatorami słusznie wskazuje, że tereny chronione przyrodniczo, czy pasy przygraniczne są wyłączone z budowy stacji bazowych lub nie można ich pokryć zasięgiem. Fioletowi wskazują też brak potrzeby budowy 3800 stacji sieci 5G, bo jest to nieekonomiczne.
Orange wskazuje na konieczność zmiany wymagań w piśmie przewodnim swojego stanowiska, ale pozostała część dokumentu pozostała utajniona, więc nie znamy jej treści.
Czytaj też: Niemcy planują ograniczyć obecność Huawei i ZTE w sieciach 5G. I wcale nie chodzi o bezpieczeństwo
Operatorzy nie chcą budować 3800 stacji 5G, za to KPRM chce ich ponad 100 tys. Tylko czy o tym wie?
Stanowisko KPRM do aukcji 5G to osobna historia. Na początku swojego pisma Kancelaria Premiera wskazuje konieczność objęcia zasięgiem sieci piątej generacji wszystkich MOP-ów na autostradach, drogach ekspresowych oraz dworców kolejowych obsługujących więcej niż np. 1000 pasażerów dzienni. Dodatkowo KPRM chciałby zmniejszenia wymaganego czasu na pokrycie głównych szlaków komunikacyjnych (drogowych i kolejowych) do 24 miesięcy. Aktualne wymagania zakładają pokrycie 93% dróg siecią o przepustowości 50 Mb/s w ciągu 36 miesięcy.
KPRM uważa, że obowiązek wybudowania 3800 stacji bazowych to za mało. Powołuje się przy tym na unijny raport European 5G Observatory, według którego pokrycie terenów miejskich w Polsce wymaga uruchomienia większej liczby, bo 8400 stacji. Co jest, delikatnie mówiąc, błędem, bo mówimy o 3800 stacjach na operatora. Z prostej matematyki wychodzi nam, że 15200 to więcej niż 8400, ale… Nie czepiajmy się szczegółów, bo to nie koniec.
Według przywołanego raportu tereny miejskie stanowią tylko 7% powierzchni Polski. I to na ich pokrycie potrzeba 8400 stacji bazowych. Gdybyśmy według tej matematyki chcieli pokryć 95% kraju, konieczne byłoby wybudowanie 114 tys. stacji.
Czytaj też: Cyber(nie)bezpieczeństwo w Polsce – wyniki kontroli NIK nie pozostawiają złudzeń
Małe dyskusje o dużych kwotach
W zasadzie pewne było, że ktoś w konsultacjach podniesiony będzie temat cen. I tak T-Mobile chce, aby cena wywoławcza za bloki częstotliwości została zmniejszona z 450 do 250 mln zł, a Play dodaje do tego rozłożenie płatności na 7 zamiast 5 lat.
Również T-Mobile chce zaostrzenia wymagań dla uczestników aukcji. Wskazując, że powinni oni posiadać wszystkie zasoby częstotliwości 900/1800/2100/2600 MHz w okresie 3 lata przed aukcją, a nie zgodnie z obecnymi wymaganiami, posiadanie dowolnej z zakresu 800/900/1800/2100/2600 MHz. Mogłoby się wydawać, że zmiana ma na celu wykluczenie z procedury Plusa, ale nie posiada on rezerwacji pasma 800 MHz, którą T-Mobile w tym momencie pomija.
Plus postuluje rozszerzenie bloków częstotliwości z 80 na 100 MHz. O tym mówi się od dawna i wiele krajów w swoich aukcjach pasma C rozdysponowuje szersze bloki, co pozwala na osiągnięcie wyższych parametrów sieci.
Czytaj też: Widziałem następny krok sieci 5G. Powrót do przeszłości, czy rewolucja w komunikacji?
Dostawcy wysokiego ryzyka, czyli 5G z Huawei, czy bez?
Wymagania aukcyjne zakładają usunięcie sprzętu dostawcy wysokiego ryzyka w ciągu 7 lat od uznania dostawcy za stwarzającego zagrożenie. No i tu mamy ciekawą sytuację. Tę kwestię powinna regulować nowa wersja ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa, ale ta od ponad dwóch lat nie może powstać, bo ministerstwa nie mogą dogadać między sobą dzielenia łupów kwestii technicznych. W świetle obecnych przepisów sprawa jest jasna – to operator decyduje, kto jest dostawcą wysokiego ryzyka. Próby powiązania wymagań aukcji z Ustawą, która być może kiedyś powstanie będzie prawnym fikołkiem, który w przyszłości może spowodować unieważnienie aukcji.
Zdaniem Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji, operatorów oraz Huawei, który też wyraził swoje stanowisko, ze względu na brak nowelizacji Ustawy o KSC zapisy dotyczące dostawców wysokiego ryzyka powinny zniknąć z wymagań aukcyjnych.
Foliarze i Exatel – stanowiska obu podmiotów są równie absurdalne
O stanowisku Exatela pisaliśmy już jakiś czas temu. Państwowa spółka robi co może, aby ustawić się w możliwie jak najlepszej pozycji kosztem operatorów. Exatel chciałby, aby operatorzy mieli obowiązek udostępnienia mu wylicytowanego pasma sieci 5G na zasadach roamingu krajowego. Oczywiście za darmo.
Na podobnym poziomie absurdu obracają się stanowiska środowisk antykomórkowych, które też przesłały swoje stanowiska i z kronikarskiego obowiązku należy o nich wspomnieć. I tak grupa obywateli, czyli te same osoby, które niedawno zrobiły kabaret z Senatu, przesłała bardzo obszerne stanowisko będące zlepkiem wpisów z różnych stron internetowych i filmów z żółtymi napisami. Całość można podsumować słowami – nie chcemy 5G, bo 5G jest złe, niedobre, bo jest 5 i G.
W podobnym tonie wypowiedziała się Fundacja Instytut Spraw Obywatelskich, czyli zawodowi protestujący w sprawie każdej nowości, którą można oprotestować. Jej zdaniem przeprowadzenie aukcji jest niemożliwe do czasu uregulowania stanu prawnego.
Aukcja 5G prawdopodobnie przejdzie z etapu konsultacji do… etapu konsultacji
Wracając do pierwszych zdań tekstu, prawdopodobnie czeka nas teraz druga tura konsultacji w sprawie aukcji 5G. Najpierw jednak UKE musi opracować nową dokumentację aukcyjną, a następnie ponownie ogłosić konsultacje. Co raczej nikogo nie powinno dziwić. Duża część rynku spodziewała się takiego obrotu sprawy, a mam wrażenie, że i samo UKE raczej nie jest tym zdziwione.
Pewne jest, że cała procedura na pewno będzie długa, a rozdysponowanie częstotliwości w najlepszym wypadku odbędzie się pod koniec 2023 roku. Przy obecnym opóźnieniu nie robi nam to już kompletnie żadnej różnicy. Teraz ważne jest, aby aukcja po prostu się odbyła.