Co jeśli wszystkie samochody elektryczne zaczną się ładować naraz?
Świat byłby zbyt piękny, gdyby wszystko było proste. Przykładem tego niech będzie wielka elektryczna transformacja. Na papierze wszystko wydaje się wręcz banalne. Wystarczy przecież wymienić aktywne elektrownie węglowe, gazowe i ropne na panele słoneczne, turbiny wiatrowe i elektrownie wodne, czyż nie? Teoretycznie tak, ale bazowanie na emisyjnych elektrowniach przez ostatnie dekady sprawiło, że ludzkość nie jest kompletnie gotowa na to, aby ot tak masowo przerzucić się na źródła energii, które nie są w stanie zapewnić stałego dostępu do określonej ilości prądu.
Czytaj też: Test Ford Mustang Mach-E. Kiedy Twoim jedynym problemem jest koń na masce
Panele słoneczne generują energię wyłącznie w świetle dnia, a stopień zachmurzenia ma na nie bezpośredni wpływ, przez co ich efektywność waha się nie tylko zależnie od pory roku, ale też dynamicznie zmieniającej się pogody w wielu częściach świata. Turbiny wiatrowe również nie są w stanie zapewnić ludzkości przewidywalnej ilości prądu w ciągu całego dnia i przez to właśnie wszelkie próby przejścia na energię odnawialną wymagają zadbania o m.in. pojemne, wydajne, trwałe i najtańsze magazyny energii, które byłyby w stanie zgromadzić nadpodaż energetyczną w chwilach, kiedy ta by występowała, a następnie oddawać ją do sieci z sumarycznie możliwie najmniejszymi stratami.
Czytaj też: Tesla pod lupą amerykańskich służb. Szmelc na kółkach czy seria niefortunnych zdarzeń?
Byłoby to kluczowe zwłaszcza w momentach mających miejsce w ciągu dnia, w których to obciążenie sieci wzrastałoby do niewyobrażalnego stopnia, czyli właśnie wtedy, kiedy to wszyscy wracaliby z pracy swoimi elektrycznymi samochodami i następnie wpinali je do ładowarek. W takich chwilach wzrost obciążenia sieci energetycznej byłby wręcz niewyobrażalny i zapewne nawet aktualna infrastruktura nie sprostałaby takiemu wyzwaniu. Dlatego też naukowcy z MIT wzięli się za analizę tego problemu i wykazali, że rozwiązać go może zarówno strategiczne rozmieszczenie stacji ładowania pojazdów elektrycznych, jak i opóźnione czasy ładowania. To przede wszystkim zmniejszy wpływ rosnącej liczby elektrycznych samochodów na sieć energetyczną i pozwoli uniknąć konieczności budowy części elektrowni oraz magazynów.
Co zrobić, aby uniknąć blackoutu podczas ładowania aut elektrycznych?
Badanie wykazało, że ładowarki w miejscu pracy mogą pomóc w wykorzystaniu nadmiaru energii słonecznej generowanej w godzinach południowych, podczas gdy ładowarki domowe trzeba będzie ustawiać tak, aby ładowały się poza godzinami szczytu lub gdy w sieci będzie dostępna energia ze źródeł odnawialnych. Wnioski te oparto na danych z Nowego Jorku i Dallas, które posłużyły analizie wzorców podróży i postępowania kierowców elektrycznych samochodów w zakresie ładowania oraz tego, jak proces ładowania wpływa na zapotrzebowanie i podaż energii elektrycznej w ciągu dnia.
Czytaj też: Samochody elektryczne nieprędko zdominują drogi. Powstał przedziwny sojusz
Ludzkość musi więc po prostu przygotować się na nową erę w najbardziej podstawowym tego słowa znaczeniu – zaczynając od infrastruktury. Tak też władze powinny tym samym zadbać o rozwój infrastruktury stacji ładującej, zachęcając m.in. firmy do inwestowania w ładowarki i udostępnianie ich swoim pracownikom z odpowiednimi dofinansowaniami. Z kolei producenci muszą postarać się o specjalny tryb opóźnienia w ładowarkach domowych, co w dzisiejszych czasach nie powinno być problemem. Wedle tego badania, nie trzeba więc robić tak naprawdę wiele, aby zadbać o równomierne obciążenie sieci energetycznej w związku z BEV, co jest ważne już dziś, a będzie jeszcze ważniejsze w przyszłości.