Czy elektryczny rower górski to zło?
Elektryczny rower górski to przykład sprzętu, który wywołuje całą masę emocji wśród aktywnych rowerzystów, regularnie podbijających wzgórza i szlaki. Z jednej strony podoba się wszystkim racjonalnym użytkownikom, bo pozwala na pokonywanie dystansów i wzniesień, o pokonywaniu których normalnie można pomarzyć i to na dodatek tempem, które jest nieosiągalne dla tradycyjnych rowerów. Czy niszczy to świat i kulturę górskiego kolarstwa? A czy silnik spalinowy zniszczył biznesy firm produkujących dorożki, które nie nadążyły nad rozwojem technologii?
Czytaj też: Nie patrz, jeśli kochasz rowery. Ten projekt akumulatora do e-bike jest dziełem szaleńca
Taki to jest już świat, że postęp ciągnie za sobą ofiary, które w dłuższej perspektywie (najczęściej) warto poświęcić. Zwłaszcza że w tym akurat przypadku nikt nie zmusza nikogo do wymiany tradycyjnego jednośladu na ten elektryczny, więc finalnie tylko rynek zweryfikuje, czego chcą konsumenci. Przy aktualnych cenach e-bike pewne jest zresztą, że te tradycyjne nie zostaną wyparte jeszcze przez wiele lat.
Każdy elektryczny rower górski jest przepisem na udaną przejażdżkę, ale Trek wniósł je na nowy poziom
Trek Rail 9.8 i 9.9 to elektryczne rowery górskie typu enduro, które łączą wysoką wydajność z komfortem, opierając się na wyjątkowych ramach z włókna węglowego OCLV Mountain. Te są lekkie i wytrzymałe, a gwarantowane przez nie tłumienie drgań jest tylko wisienką na torcie tego, co jest w stanie dokonać zestaw amortyzatorów, który obejmuje widelec RockShox ZEB Ultimate o skoku 160 mm i RockShox Super Deluxe Ultimate RT3 o skoku 150 mm z tyłu. Tyczy się to obu modeli, które również korzystają z tego samego systemu napędowego Bosch Performance Line CX z inteligentnym systemem Smart System.
Czytaj też: Elektryczne rowery górskie zaliczą rewolucję. Silnik BMZ RS da im nowe możliwości
Ten kawałek technologii jest sam w sobie czymś, czemu warto poświęcić uwagę. Celem stworzenia Smart System przez inżynierów Boscha była konsolidacja i usprawnienie wspomagania zapewnianego przez rowery elektryczne. System ten ułatwia rowerzystom dostęp i zarządzanie zasilaniem roweru, łącząc w jednym urządzeniu silnik, akumulator i wyświetlacz LED Kiox 300. Zapewnia cztery tryby jazdy – Eco, Tour, Turbo i e-MTB, a dzięki wykorzystaniu 750-Wh wyjmowanego akumulatora, który zasila silnik Performance CX o mocy nominalnej rzędu 250 watów i 85 Nm momentu obrotowego, gwarantuje zarówno okazały zasięg, jak i wysoką wydajność w terenie.
Czytaj też: O takim Audi marzysz. Wszędzie zaparkujesz, zadbasz o kondycję i spodobasz się ekologom
System może też pochwalić się ochroną przed kradzieżą, bardziej zaawansowanym systemem łączności z aplikacją na smartfonie oraz funkcją wspierania użytkownika zarówno podczas pchania roweru, jak i po zatrzymaniu się na stromym zboczu. Innymi słowy, technologia stojąca za tymi modelami robi ogromne wrażenie, a różnice między nimi sprowadzają się do samego osprzętu. Wprawdzie oba modele mają obręcze Bontrager Line Comp 30 z oponami Bontrager SE5 Team Issue, ale Trek Rail 9.8 ma napęd Shimano XT z 12 biegami i hamulce Shimano XT z czterema tłoczkami, a Trek Rail 9.9 już bezprzewodowy, 12-biegowy SRAM X01 Eagle AXS i również czterotłoczkowe hamulce SRAM Code RSC. Patrząc na ten sprzęt, nie trudno się dziwić, że te e-MTB kosztują kolejno 37 i 55 tys. złotych.