Typowy efekt wyszukiwania w Google – reklamy przemieszane z wynikami serwisów, którym akurat udało się zaspokoić kapryśne algorytmy (niezależnie od ich szeroko pojętej reputacji). Na samym topie pierwszej strony nie znajdziecie raczej pogłębionych opinii niezależnych ekspertów, którzy akurat mogą mieć w danej materii więcej do powiedzenia. No i komu chciałoby się zgłębiać temat, skoro krzykliwy nagłówek wystarczy, żeby podnieść ciśnienie przy śniadaniu lepiej od kawy.
Niebezpiecznie staczamy się w ten czarno-biały świat skrajności, nie dostrzegając miliona odcieni pomiędzy, różnych punktów widzenia, stanowisk, doświadczeń osobistych. Wygaszamy w ten sposób nasze poczucie niepewności, niewiadomej (świat dziś wydaje się być antytezą stabilności, więc szukamy wyjaśnienia dla tego czego nie rozumiemy). Ale czy przy podejmowaniu ważnych decyzji (za taką powinno być uważane zabieranie głosu w ważkich sprawach), nie lepiej jest solidnie obejrzeć dany temat?
Różne perspektywy dla topowych wydarzeń w Google
Funkcja o nazwie Perspectives (możemy na razie wyłącznie spekulować jak będzie się nazywać w polskiej wersji) to dodatkowy box w formie tzw. karuzeli, który prezentuje dodatkowe treści dotyczące danego tematu jako uzupełnienie. Zgodnie z oficjalną informacją opublikowaną na blogu Google, mają się z niej znaleźć opinie dziennikarzy, ekspertów oraz innych osób o kluczowym znaczeniu dla terminu, którego poszukuje użytkownik. Wszystko po to, żeby zebrać możliwie kompletny i wiarygodny obraz o danym temacie.
Jako przykład Google posłużył się tematem tegorocznych Oscarów. Co znalazło się w nowym boksie? Nie tylko linki do tematycznych serwisów z podsumowaniem ceremonii, ale również wpisy z Twittera osób związanych ze światem kina (w tym konkretnym przypadku system zaciągnął treści Marka Hamilla oraz Jamie Lee Curtis). Czy ja bym oczekiwał tego typu elementów w ramach poszerzania swojej wiedzy o tym temacie? Niekoniecznie, a poza tym widzę już na horyzoncie pewne ryzyko związane z samym Twitterem.
Jeśli szukacie kontrowersji w dowolnej postaci, Twitter w obecnym wcieleniu wydaje się być do tego wręcz stworzony. Intuicja podpowiada mi, że Perspectives w wynikach wyszukiwania mogą zostać nakarmione treścią, która wręcz sama prosi się o zwrot. Google zapewnia, że będzie pilnował poziomu merytorycznego zawartości pobieranych do nowego miejsca. W komentarzu dla serwisu The Verge rzecznik prasowy Google wyjaśnia:
Nasze systemy automatycznie identyfikują wypowiedzi na różnych platformach, w zależności od zapytania. Analizują szereg składników, aby określić, czy wynik będzie pomocny, ma znaczenie dla całej historii, jaki językiem jest napisany, czy wnosi coś świeżego, zawiera wiedzę specjalistyczną i uwiarygodnia dany tematu. Podobnie jak w przypadku wyszukiwania i wiadomości, projektujemy nasze systemy w taki sposób, aby w karuzeli wyświetlały się wiarygodne informacje wysokiej jakości. Gdy dowiemy się, że treść może naruszać nasze zasady, sprawdzamy ją i usuwamy z funkcji wyszukiwania, jeśli to konieczne.
Google zachęca do samodzielnej weryfikacji informacji
Perspectives to jedna z kilku nowych inicjatyw Google, zmierzających do skuteczniejszej weryfikacji treści wyświetlanych w wynikach wyszukiwania. Nieprzypadkowo teraz, bo już 2 kwietnia będziemy obchodzić Światowy Dzień Fact-Checkingu. Mnie do ważności tej idei przekonywać nie trzeba – przepracowałem swoje w jednym z rodzimych serwisów fact-checkingowych i do tej pory nie mogę uwierzyć, na jakie bzdury codziennie się wszyscy nabieramy.
Czytaj też: Google znów udaje, że dba o naszą prywatność. Privacy Sandbox ma naprawić to, co zepsuł Apple
Na dniach do wyszukiwarki Google globalnie powinna trafić funkcja o roboczej nazwie About this result (spekulacja: więcej o tym wyniku?). Przy każdej pozycji w wyniku wyszukiwania powinna pojawić się ikona trzech kropek, której naciśnięcie wyświetli więcej informacji o źródle – może się przydać jeśli wyskoczy serwis, którego nie kojarzymy. Mało tego, zostanie też wprowadzona dodatkowa opcja o nazwie About this author. Jak nietrudno się domyślać, dzięki niej dowiemy się nieco więcej o autorze danej treści.
Na wspomniane wyżej Perspektywy przyjdzie nam jeszcze chwilę zaczekać – są testowane na razie tylko w USA w wersji angielskojęzycznej na stacjonarnych i mobilnych wersjach wyszukiwarki. Nie wiem jak to wypadnie w praktyce, ale podoba mi się kierunek, w którym zmierzają zmiany. Osobiście uważam, że weryfikacja treści powinna być dla końcowego użytkownika maksymalnie prosta. Niestety zmierzamy do tego, że ludziom wiele rzeczy trzeba dziś podać na tacy, żeby z tego skorzystali. Komfort nas kiedyś pozabija.