Smartfon do 3500 złotych – czy czegoś mu zabraknie?
Zdaję sobie sprawę, że 3500 złotych to sporo pieniędzy i przed zakupem smartfonu za takie pieniądze dobrze wiedzieć o nim wszystko. Niegdyś taki budżet wystarczył, by otrzymać najlepsze propozycje na rynku. Obecnie producenci rozszerzają swoje flagowe serie tak, by ich przedstawiciele gościli na różnych półkach cenowych. Segment do 3500 złotych to często miejsce albo dla prawie-flagowców, albo flagowców z ubiegłego roku.
Czy to ma większe znaczenie? Dla znacznej większości użytkowników – nie. Jesteśmy w takim momencie smartfonowej historii, że od lat kolejne skoki wydajności są coraz mniejsze, a nawet gdy już wydają się spore, to nie są odczuwalne z perspektywy użytkowników. Producentom udało się dostarczyć tyle mocy obliczeniowej, by zachować płynność animacji nawet przy odświeżaniu ekranów do 120 Hz. Nie dojdzie też do sytuacji, w której smartfon z tej klasy cenowej będzie miał przeciętny ekran czy nieudane aparaty. Dlatego też dla użytkowników istotne mogą być inne elementy, jak wygląd i rozmiar czy wsparcie posprzedażowe.
Co ciekawe, wśród najlepszych smartfonów do 3500 złotych wiele z nich można określić mianem kompaktowych. Poza oczywistymi plusami ma to też minusy. Mniejszy rozmiar będzie oznaczał mniejszy akumulator. Rzecz jasna ekrany także zużywają mniej energii, a optymalizacja oprogramowania smartfonów do 3500 złotych wydłuża czas ich pracy, ale nie miejmy złudzeń. To nie będą smartfony, które zaimponują czasem pracy na jednym ładowaniu. Na szczęście wiele z nich posiada funkcję ładowania bezprzewodowego, więc wystarczy odłożyć je na ładowarce i nie martwić się utratą energii.
Smartfony do 3500 złotych nie powinny rozczarować nikogo jakością rejestrowanych zdjęć czy filmów. Wiele z nich oferuje nie tylko obiektyw główny z optyczną stabilizacją, ale także i stabilizację wbudowaną w obiektywy przybliżające. Te nie są jednak regułą w tej cenie i część propozycji nie będzie ich posiadała. Mimo tego sztuczki w oprogramowaniu pomogą sprawić, by nawet cyfrowe przybliżenie wyglądało dobrze.
Najmniejszy i nietuzinkowy – iPhone 13 mini
Ostatni przedstawiciel dylogii mini w głównej serii iPhone’ów o naprawdę niewielkich rozmiarach. Nie osiągnął on wyników sprzedaży, które pozwoliłyby myśleć o kontynuacji serii, ale nie oznacza to, że iPhone 13 mini jest złym smartfonem. Wręcz przeciwnie. To prawdopodobnie ostatni tak mały telefon od któregoś z wiodących producentów. Czeka go długie życie – Apple jest znane z częstego i wieloletniego aktualizowania swoich urządzeń.
Smartfon waży zaledwie 141 gramów, ale Apple zachowało wszystkie cechy wykonania znane z większych modeli. Nie zabrakło wodoodporności w standardzie IP68 oraz IEC 60529 (a więc przy zanurzeniach do 6 metrów przez 30 minut), a obudowę wykonano z aluminium oraz szkła Ceramic Shield. Względem poprzednika powiększono akumulator i poprawiono czas pracy na jednym ładowaniu. Telefon bez problemu wytrzyma dzień tradycyjnego użytkowania. iPhone 13 Mini jest kompatybilny ze standardem Apple MagSafe, co otwiera go na szereg akcesoriów łączonych z telefonem za pośrednictwem magnesów.
Zastosowany ekran Super Retina XDR OLED ma przekątną 5,4 cala. Przy rozdzielczości 2340×1080 pikseli otrzymujemy bardzo szczegółowy obraz. Nie zawodzą kąty widzenia i jasność maksymalna, które są na poziomie bliskim najlepszych telefonów. Mistrzowska jest z kolei wydajność – procesor Apple A15 Bionic w połączeniu z 4 GB RAM-u i optymalizacją systemu iOS to gwarancja płynnej pracy przez lata. Apple mocno ufa temu procesorowi – nie bez powodu pojawił się on w iPhonie 14 i 14 Plus.
Czytaj też: Jaki smartfon do 2500 złotych? TOP 5 polecanych modeli
Z kolei my możemy zaufać oprogramowaniu, gdy chodzi o rejestrowanie zdjęć. Choć rozdzielczość 12 Mpix już nikomu nie imponuje, tak zdjęcia, które rejestrują aparaty Apple – już tak. Nie brakuje tu detali i to niezależnie od tego, czy wybierzemy obiektyw ultraszerokokątny, główny czy też przedni. Do tego jakość wideo oraz jego stabilizacja stanowią wzór. iPhone 13 mini daje pewność, że zarejestrowane zdjęcia i filmy nie zaskoczą nas złym doborem ekspozycji czy balansu bieli.
Czy iPhone 13 mini ma jakieś minusy? Z pewnością należy dobrze o niego zadbać, bo dość łatwo i szybko się brudzi. Ponadto części osób będzie doskwierał brak czytnika linii papilarnych, nawet pomimo rozpoznawania twarzy Face ID. To nie jest smartfon dla fanów płynnego przewijania – trzykrotnie tańsze smartfony potrafią odświeżać ekran do 120 Hz, a w iPhonie 13 mini jest to tylko 60 Hz. Plusem tego kompromisu jest dłuższy czas pracy na jednym ładowaniu. By odbywało się ono w akceptowalnym tempie, musicie dokupić ładowarkę – w pudełku żadnej nie znajdziecie.
Kompaktowy smartfon z szybkim ładowaniem – Xiaomi 12
Xiaomi nie chce, by o jego flagowej serii myśleć jak o gorszej alternatywie dla Samsunga czy Apple’a. Wyrazem tych aspiracji jest Xiaomi 12, który w kompaktowej obudowie mieści sporo dobrego. Pomimo niewielkich wymiarów telefon waży 180 gramów i jest odczuwalnie cięższy od innych, niewielkich propozycji. W parze z rozmiarem idzie też poczucie solidności – telefon pewnie leży w dłoni, a przyciski czy odstające elementy prezentują się solidnie.
Xiaomi 12 to propozycja flagowa pod niemal każdym względem. Zagięty ekran o rozmiarze 6,28 cala wykonano technologii AMOLED. Wśród paneli z odświeżaniem 120 Hz to niewątpliwe najwyższe półka doświadczeń. Żywe kolory, wysoka jasność maksymalna i obsługa materiałów Dolby Vision oraz HDR 10+ czynią z niego dobrą propozycję do oglądania treści. Całkiem dobrze wypadają głośniki stereo, choć nie jest to poziom najnowszych iPhone’ów czy Samsungów Galaxy S.
Xiaomi 12 stawia na ciekawy zestaw aparatów. Poza obiektywem głównym oraz aparatem z obiektywem ultraszerokokątnym znajdziemy tu obiektyw makro z matrycą o rozdzielczości 5 Mpix i podwójnym przybliżeniem. To jeden z najlepszych aparatów makro, jakie możemy znaleźć w urządzeniach mobilnych. Reszta obiektywów wypada dobrze, ale musicie przygotować się na sztuczne ocieplanie zdjęć i spore nasycenie zdjęć. Nieco naturalniej wygląda to przy nagrywaniu wideo o rozdzielczości do 8K z dobrą stabilizacją i obsługą rejestrowania w standardzie HDR 10+. Przednim aparatem nie nagramy wideo w 4K, ale za to zarejestrujemy całkiem udane selfie z dobrą rozpiętością tonalną i naturalnie oddaną porowatością skóry twarzy.
Czytaj też: Test Xiaomi 12 – poręczny, wydajny i… gorący
Xiaomi 12 nie jest smartfonem idealnym. Szkoda, że czasy pracy na jednym ładowaniu nie są nieco lepsze, ale Snapdragon 8 Gen 1 i zasobożerna nakładka MIUI 13 to nienajlepsze połączenie. Na otarcie łez Xiaomi dołącza w pudełku ładowarkę o mocy 67W, która akumulator 4500 mAh naładuje w 45 minut, a do tego smartfon wykorzystuje ładowanie bezprzewodowe o mocy 50W. Smartfon nie posiada też oficjalnego certyfikatu wodoodporności, a ten mógłby się przydać, by pomóc w schłodzeniu konstrukcji – ta nieraz potrafi się mocno rozgrzać. Części osób zabraknie też obsługi kart eSIM.
Telefon pełen niespodzianek – ASUS ZenFone 9
To, że ASUS potrafi zaskoczyć na rynku smartfonów, wiemy nie od dziś. Producent wypuszcza mocno ograniczoną liczbę modeli, co pozytywnie przekłada się na ich jakość. Tak też jest z ZenFonem 9, który jak na smartfon do 3500 złotych jest zaskakująco przyjemną propozycją z wodoodpornością w standardzie IP68 oraz gniazdem słuchawkowym (!).
Pozytywnie zaskakują czasy pracy na jednym ładowaniu – układ Snapdragon 8+ Gen 1 w połączeniu z nakładką Zen UI sprawiły, że telefon działa nawet dwa dni, a to wszystko przy akumulatorze o pojemności 4300 mAh. Całość pracuje niezwykle szybko – uruchamianie aplikacji i przełączanie się między innymi odbywa się tu wzorcowo. Wbudowany układ chłodzenia sprawia, że urządzenie nie nagrzewa się nadmiernie nawet przy korzystaniu z sieci 5G i rozgrywce.
Czytaj też: Test Asus Zenfone 9. Poprzednikowi mało brakowało do ideału. Tym razem jest…
To, co w ZenFonie 9 także zaskakuje, to jakość zdjęć i wideo. O ile nie jesteście maniakami selfie (te wychodzą dość przeciętnie i to niezależnie od warunków), powinniście być zadowoleni dużą szczegółowością zdjęć z obiektywu głównego oraz spójnością kolorystyczną fotografii z obiektywu ultraszerokokątnego. Świetnie działa tu tryb nocny, który idealnie balansuje na granicy podbijania jasności, a zachowania naturalnego wyglądu scenerii. Dobrze prezentuje się wideo, które nagramy w rozdzielczości maksymalnie 8K. Niezawodnie działa tu stabilizacja optyczna o dużym zakresie ruchu.
Części osób z pewnością zabraknie ładowania bezprzewodowego, a do tego ładowanie telefonu po kablu zajmie około godziny i 15 minut. Sam narzekałem na inne aspekty, jak jakość wykonania obudowy. Postawienie na plastik, który łatwo się rysuje, okazało się złym wyborem i telefon lepiej trzymać w etui. To pogrubi urządzenie, które i tak ma już 9,1 milimetra. Nieco lepszy mógłby być ekran, któremu brakuje nieco jasności maksymalnej. Poza tym, pod względem kolorów czy kątów widzenia, trudno mieć zarzuty do panelu Super AMOLED z odświeżaniem do 120 Hz. Smartfon nie obsługuje też standardu eSIM. Rozczarowująca może być obietnica “minimum dwóch lat” aktualizacji systemu Android – to mniej od konkurencji.
Jaki smartfon do 3500 złotych? Samsung Galaxy S22
Jestem świadomy tego, że w obecnej chwili Samsung wycenia swojego eks-flagowca na nieco więcej niż założony w tym materiale pułap. Jednocześnie nie brakuje miejsc, gdzie Samsunga Galaxy S22 kupi się za mniej niż 3500 złotych. A zainteresować się tym telefonem warto, bo koreański producent od lat dostarcza wysoką jakość, adekwatną do ceny.
To, że obudowę wykonano z najwyższej jakości materiałów, jest oczywistością, podobnie jak wodoodporność w standardzie IP68. Z pewnością nie zaskoczę nikogo stwierdzeniem, że ekran Dynamic AMOLED 2X to klasa sama w sobie. Szeroki kontrast i głębokie czernie to znaki szczególne ekranu, który odświeża się z częstotliwością do 120 Hz. Przy rozmiarze 6,1 cala smartfon ma niewielkie, symetryczne ramki, co dodaje mu powabu. To dobry telefon do konsumpcji treści także ze względu na głośniki stereo o wysokiej klarowności dźwięku.
Całość pracuje pod kontrolą nakładki One UI 5 z bogatymi narzędziami personalizacji zarówno ekranu głównego, jak i ekranu blokady, na którym umieścimy widżety. Samsung Galaxy S22 otrzyma jeszcze trzy duże aktualizacje systemu Android i wsparcie poprawkami bezpieczeństwa do 2027 roku. Telefon jest więc gotowy na przyszłość.
Za kilka lat nie będzie trzeba wstydzić się jakości zdjęć i filmów. Zarówno główny aparat z matrycą 50 Mpix, jak i aparat 10 Mpix z obiektywem przybliżającym trzykrotnie wyposażono w optyczną stabilizację. Między innymi dzięki temu zdjęcia mają sporo detali niezależnie od pory dnia i warunków. Przyzwoicie wypada aparat ultraszerokokątny 12 Mpix z polem widzenia 120˚. Samsung od lat jest też znany z wysokiej jakości wideo z każdego z aparatów i to się nie zmienia.
Czytaj też: Test Samsung Galaxy S22. Smartfon prawie idealny, a prawie robi…
Wady? Podobnie jak w Xiaomi 12, Samsung Galaxy S22 boryka się z problemami związanymi z wysoką temperaturą układu obliczeniowego. Exynos 2200 to potężna jednostka, która w większości scenariuszy nie robi się nawet letnia, jednak po włączeniu sieci 5G i przekroczeniu pewnego progu potrzebnej mocy bywa tu dość nieprzyjemnie. Samsunga Galaxy S22 może też przekreślić akumulator – zaledwie 3700 mAh nie pozwala na to, by telefon wytrzymał dzień bez ładowania. Od nowości warto wyposażyć się więc w ładowarkę zwłaszcza, że Samsung takowej do pudełka nie dodaje.
Inny niż reszta stawki – OnePlus 10 Pro
Ktoś mógłby pomyśleć, że smartfony do 3500 złotych to tylko mniejsze propozycje. Z odsieczą przychodzi OnePlus 10 Pro. Smartfon z ekranem o rozmiarze 6,7 cala waży 201 gramów i z pewnością nie jest to rozmiar dla każdego, nawet pomimo zagiętego szkła z przodu oraz z tyłu. Mi smartfon trzymało się przyjemnie, ale jego wymiary dają o sobie znać, gdy próbuje się sięgnąć do przycisków w górnej części ekranu.
Na ekran nie ma jednak co narzekać. OnePlus 10 Pro wyposażono w rozwiązanie Fluid AMOLED z odświeżaniem do 120 Hz i wyższą niż rynkowy standard rozdzielczością 3216×1440 pikseli. Duże zagęszczenie pikseli na cal wspomaga czytelność, podobnie jak wysoka jasność maksymalna. Przez zagięty ekran nieco mniej okazale wypadają kąty widzenia, ale problem nie jest znaczny. Smartfony OnePlus zawsze wybierało się ze względu na ich płynność i nie inaczej jest w tym przypadku – prędkość uruchamiania aplikacji, jak i mnogość animacji znacznie uprzyjemniają korzystanie.
Do 3500 złotych kupicie wersję z 8 GB RAM-u i 128 GB na pliki użytkownika, ale i ta działa szybko. Nakładka Oxygen OS stale optymalizuje pracę podzespołów, by telefon był gotowy do uruchamiania wymagających treści. Szkoda, że układ Snapdragon 8 Gen 1 potrafi przy tym wszystkim znacznie się nagrzać, ale wystarczy na chwilę odłożyć smartfon, a ten odczuwalnie stygnie. Telefon dzięki ładowarce przewodowej 80W napełnimy od zera do stu procent w 32 minuty, a ponadto producent sprzedaje dedykowaną ładowarkę o mocy 50W.
OnePlus 10 Pro stawia na ciekawy zestaw aparatów. Musicie przygotować się na mocno nasycone fotografie z zauważalnym wyostrzeniem, za które odpowiadają algorytmy. Poza tym jakość zdjęć jest dobra w niemal każdych warunkach. Przyjemnym dodatkiem jest 3,3-krotny zoom optyczny o dobrej jakości zdjęć w trybie portretowym oraz ultraszerokokątny obiektyw z polem widzenia maksymalnie 150 stopni. Wideo nagramy w maksymalnie 8K, ale lepiej trzymać się niższych rozdzielczości – wtedy najlepiej działa stabilizacja. Dobrze wypadają zdjęcia z przedniego aparatu o rozdzielczości 32 Mpix. Nie nagra on jednak wideo w 4K.
OnePlus 10 Pro ma swoje problemy. W czarnej wersji pojawiają się problemy ze ścieraniem się połyskliwej warstwy matowego szkła na tyle obudowy. Ślady są widoczne i trudno je zamaskować. Dziwi też, że smartfon oferuje wodoodporność w standardzie IP68… ale tylko w wersji w Stanach Zjednoczonych dla T-Mobile. Istnieje szansa, że telefon wytrzyma długotrwałe zanurzenie w wodzie, ale w razie problemów nikt nie naprawi ich w ramach gwarancji. Ponadto w grach OnePlus 10 Pro rzadko odświeża ekran powyżej 60 Hz, co może być rozczarowujące, gdy weźmiemy pod uwagę ogromną moc. W smartfonie nie znajdziemy obsługi standardu eSIM.