Kontrowersje wokół Prawa Komunikacji Elektronicznej
Przypomnijmy pokrótce, na czym polegają kontrowersje wokół procedowanych przepisów. Prawo Komunikacji Elektronicznej to ogromna ustawa, która ma zastąpić obowiązujące Prawo Telekomunikacyjne. Prace nad nią trwały bardzo długo, bo z pierwszą wersję dokumentu miałem okazję zapoznać się już na początku 2020 roku.
Ustawa nie powinna budzić kontrowersji. Miała dostosować polskie przepisy do unijnych wymagań i wprowadzić szereg ułatwień dla konsumentów. Jak choćby większą ochronę przy zawieraniu umów z operatorami telekomunikacyjnymi czy możliwość zwrotu środków zgromadzonych na numerach na kartę. Rząd jednak w swoim stylu postanowił dostosować przepisy do własnych potrzeb.
Najwięcej medialnych kontrowersji wzbudził tzw. Lex Pilot. Czyli narzucenie dostawcom telewizji kolejności kanałów, gdzie pierwszych pięć pozycji musi zajmować telewizja rządowa. Dużo mówi się też o zapisach pozwalających wykupić dostęp do konkretnych kanałów telewizji, zamiast większych pakietów np. filmowych, składających się z kilku kanałów. To duże ułatwienie dla klientów, ale ogromny cios w finanse, szczególnie małych, dostawców telewizji kablowej.
Duże media bardzo mało uwagi poświęciły największemu problemowi PKE, czyli jeszcze większej inwigilacji. Projekt zakłada przyznanie służbom dostępu m.in. do komunikatorów internetowych i daleko idące konsekwencje dla ich dostawców. Łącznie z zablokowaniem działania w kraju. Więcej na ten temat przeczytacie w tym materiale.
Rząd chciał szybko przepchnąć przepisy, ale opozycji udało się doprowadzić do wysłuchania publicznego. Chęć zabrania głosu na Komisji Cyfryzacji, innowacji i nowych technologii zgłosiło 216 podmiotów. Obrady Komisji zostały zaplanowane na godzinę 12 i ruszyły z lekkim opóźnienie. W dalszej części materiału na bieżąco będziemy opisywać jej przebieg.
Czytaj też: Koniec fałszywych SMS-ów i połączeń telefonicznych. Nowa ustawa nie jest idealna?
Stanowiska do projektu ustawy
Forum Konsumentów
Zdaniem Forum Konsumentów Lex Pilot jest negatywna dla konsumentów. Nie wiadomo jak będą wyglądać koszty regulacji. Stało się to regułą obecnego rządu w projektach szeroko pojętej cyfryzacji, przy których ocena kosztów regulacji albo nie występuje, albo jest zrobiona bardzo niedokładnie. Forum Konsumentów zwraca uwagę na brak odpowiedniego vacatio legis, brak konsultacji społecznych regulacji i ograniczenie konsumentom dostępu do kanałów telewizyjnych.
Niezgodność z prawem unijnym
Profesorowie zabierający głos podczas wystąpień są zgodni – przepisy polskiego PKE są niezgodne z prawem unijnym. Wskazują m.in. wyroki Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Dalsze procedowanie Ustawy mogłoby narazić Polskę na kolejne postępowania unijnych organów.
Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji
KIGEiT sprzeciwia się dalszemu procedowaniu ustawy, prowadzonego bez konsultacji społecznych. Zmiany mogłyby osłabić konkurencję na rynku. Izba domaga się dyskusji i szeroko zakrojonych konsultacji. Ponownie punktowany jest brak przedstawienia oceny skutków regulacji oraz odpowiedniego vacatio legis. Zdaniem izby opóźnienie wejścia w życie przepisów powinno być dłuższe niż 6 miesięcy. Wskazywane jest też naruszenie Konstytucji, w związku z pozbawieniem konsumentów dostępu do niektórych kanałów telewizyjnych.
Polska Izba Komunikacji Elektronicznej
PIKE punktuje, że prace nad Europejskim Kodeksem Łączności zostały zakończone w 2018 roku, a wdrożenie go w Polsce ramach PKE miało nastąpić do końca 2020 roku. Obecny kształt i tempo wprowadzania przepisów może być skutkiem nadmiernego pośpiechu.
Czytaj też: Widziałem następny krok sieci 5G. Powrót do przeszłości, czy rewolucja w komunikacji?
Związek pracodawców mediów prywatnych
Na chwilę przed wyborami ponad 10 mln odbiorców dostanie kanały telewizji rządowej na pierwszych pozycjach pilota. UKE dostanie narzędzia do kontrolowania przepływu finansów na rynku telewizyjnym. Projekt przerzuca na operatorów koszty przeniesienia do satelity nadawanie kanałów lokalnej telewizji publicznej. Przepisy dostęp do lokalnych mediów, które często są dostępne na pierwszych pozycjach na pilotach. Czas wdrożenia przepisów jest szacowany nawet na dwa lata, a koszty są trudne do oszacowania.
Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji
PIIT zauważa, że zapis zasady odpowiedniej ekspozycji programów świadczonych w interesie ogólnym nie jest jednoznaczna z ekspozycją programów telewizji rządowej na pierwszych miejscach na pilocie. To operator wie najlepiej, jakie kanały są ważne dla klientów i będą to inne programy dla telewizji ogólnopolskiej, a inne dla nadawców lokalnych, w tym osiedlowych. Zmiana oferta może doprowadzić do masowego rozwiązywania umów przez klientów, choć w tym przypadku PIIT się przeliczył, bo zmiana oferty wynikająca ze zmian w prawie nie pozwala na bezkosztowe rozwiązanie umowy. Izba również nawiązuje do wysokich kosztów przeniesienia nadawania kanałów lokalnych TVP do satelity.
PIIT zwraca też uwagę na dodaną w ostatniej chwili poprawkę, która zobowiązuje operatorów do umieszczenia w sieci tajemniczego urządzenia i aplikacji Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Mają one przekazywać UKE wszystkie dane zbierane przez te urządzenia, teoretycznie w celu monitorowania jakości świadczenia usług. PIIT zaznacza, że dzisiaj jest już takie narzędzie, jakim jest certyfikowany pomiar jakości Internetu i nic nie wskazuje na to, aby działało nieprawidłowo.
Konieczność wymiany dekoderów
Albert Kuźmicz reprezentujący firmę Limes odniósł się do pomysłu wdrożenia regulacji wprowadzającej pakiety kanałów. Aktualne systemy telewizyjne są zaprojektowane tak, aby klient miał dostęp do kilku lub maksymalnie kilkunastu pakietów. Regulacje wymagają wprowadzenia systemów obsługujących nawet 200 lub 300 pakietów, co wiąże się z wymianą urządzeń abonenckich, w tym np. dekoderów. O ile będzie to możliwe ze strony technicznej. Dla operatora obsługującego 5000 klientów oznacza to koszt ok 5 mln zł. Szacunkowe koszty dla całego rynku to ok 4,5 mld zł. Koszty poniosą operatorzy, a beneficjentami tej operacji będą wyłącznie firmy dostarczające sprzęt abonencki.
Krajowa Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji
W zasadzie w nawiązaniu do poprzedniego wystąpienia Izba zwraca uwagę na zbyt krótki vacatio legis trwający 3 miesiące. Konieczność wymiany sprzętu abonenckiego wymaga długiego procesu negocjacji z dostawcami sprzętu, dostosowania go do wymagań oraz samego wyprodukowania urządzeń, co w połączeniu z ciągle niedziałającym sprawnie łańcuchem dostaw jest niewykonalne. Jeden z członków Izby wyliczył, że wdrożenie przepisów Lex Pilot będzie go kosztować 100 mln zł, a sam proces potrwa nie mniej niż 24 miesiące.
Czytaj też: Rząd chce naciągnąć operatorów? SMS-y za miliardy złotych
Konfederacja Lewiatan
Na ostatnim etapie prac rządowych został diametralnie zmieniony, ale z pominięciem konsultacji społecznych. Konfederacja Lewiatan zwraca uwagę, że gdyby projekt został rzetelnie przygotowany, a przedsiębiorcy potraktowani jako poważny partner, Ustawa miałaby zupełnie inny kształt.
Zdaniem Konfederacji Lewiatan, ale też Związku Polska Cyfrowa, powinien zostać zmieniony zapis dotyczący retencji danych. Przepisy zakładają konieczność przechowywania danych klientów na terenie Polski. Oba podmioty uważają, że powinna być możliwość umieszczenia danych w dowolnym kraju europejskiego obszaru gospodarczego. Wynika to m.in. z kwestii bezpieczeństwa, co pokazała historia ataku Rosji na Ukrainę.
Fundacja Panoptykon
Przepisy dotyczące retencji danych (w tym pozyskiwanie bilingów) mają stanowić powtórzenie dzisiejszych przepisów Prawa Telekomunikacyjnego. Stanowiło to dalsze pozostawienie niezgodności polskich przepisów z prawem europejskim. Pozostawienie tych przepisów w takim samym kształcie naraża nas na kolejne postępowania ze strony Unii Europejskiej.
Obowiązek instalowania urządzeń i aplikacji UKE służących monitorowania jakości usług budzi obawy firm telekomunikacyjnych. Panoptykon zwraca uwagę na to, że cel instalowania aplikacji czy urządzeń jest nieprecyzyjnie sformułowany i nie wiadomo, jakiego typu dane będą w ten sposób pozyskiwane.
Stowarzyszenie Polskiej Telewizji Lokalnej i Regionalnej
Wystąpienie przedstawiciela Stowarzyszenia było pełne żalu do rządzących. Telewizje lokalne ogląda 6 mln osób. 120 ze 170 koncesji na nadawanie programów dotyczą małych spółek, często nawet 1-osobowych. W ustawienia nie ma pojęcia telewizja lokalna. Działają one jak wszystkie inne telewizje niepubliczne, niefinansowane z budżetu państwa. W trakcie pandemii telewizje lokalne prowadziły lekcje zdalne, lekcje gimnastyki, korepetycje dla maturzystów, nawet rekolekcje. Telewizje lokalne mają swoje oddziały w miastach gminnych i powiatowych, gdzie nie sięgają największe telewizje ogólnokrajowe. Są często dostępne tylko w telewizjach kablowych, bo nie stać ich na nadawanie w telewizji naziemnej.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka
To kolejny głos przeciwko Lex Pilot. Zdaniem Fundacji to ingerencja w wolność wypowiedzi, otrzymywania i przekazywania informacji, co jest niezgodne z prawem polskim i europejskim. Ustawodawca nie wyjaśnił, dlaczego za kanały misyjne są uznane kanały telewizji publicznej. Tym bardziej że obecnie stanowią one charakter propagandowy i dezinformacyjny. Projekt jest niegodny z kartą praw podstawowych Unii Europejskiej, ze względu na naruszenie pluralizmu mediów.
Głos ministra Andruszkiewicza
Głos bardzo lakonicznie zabrał wiceminister cyfryzacji Adam Andruszkiewicz. Pokrótce zaznaczył on, że głosy w wysłuchaniu publicznym są bardzo ważne, a prace nad ustawną nadal się toczą, więc będą prane pod uwagę przy dalszym procedowaniu nowych przepisów.
Czytaj też: 5G odpowiedzialne za globalne ocieplenie? Słucham wystąpienia pani profesor w Senacie i nie dowierzam
Poważna dyskusja szybko się skończyła
Po poważnych wystąpieniach izb branżowych i przedsiębiorców do głosu doszły środowiska wolnościowe. Osoby będące zawodowymi protestującymi przeciwko wszystkiemu – od szczepionek, przez GMO, po sieci 5G. To był koniec poważnych dyskusji i obawiam się, że poniższe wystąpienia mogą być stawiane na równi z merytorycznymi przedstawicielami branży telekomunikacyjnej.
Głosy są zgodne – obecny kształt Prawa Komunikacji Elektronicznej jest zły. Tylko czy są w stanie coś zmienić?
Wystąpienia kolejnych mówców mocno się zazębiały. Wszyscy zgodnie wskazywali kolejne błędy zapisów Prawa Komunikacji Elektronicznej. Były konkretne zarzuty prawne, dotyczące choćby niezgodności przepisów z Konstytucją oraz prawem europejskim.
Dużo mocniej wybrzmiewały jednak słowa przedstawicieli lokalnych nadawców telewizji. To w nich uderzą nowe przepisy, to na nich zrzucone zostaną ogromne koszty dostosowania usług do ustawy. Nietrudno jest się zgodzić ze słowami, że to właśnie lokalni nadawcy odpowiadają za działalność misyjną mediów. Na pewno nie robi tego rządowa telewizja, pod którą zostały stworzone przepisy dotyczące Lex Pilot.
Czy rządzący ugną się pod naporem wielu środowisk? Ciężko powiedzieć, wszystko na pewno będzie zależało od przedwyborczych kalkulacji. Z jednej strony chodzi ewidentnie o wybory i zwiększenie zasięgu propagandy telewizji rządowej. Rząd powinien jednak zdawać sobie sprawę, że o ile taki zabieg przyczyni się do większego zabetonowania betonowego żelaznego elektoratu, tak wywoła jeszcze większe protesty pozostałych osób. O ile nie chodzi tutaj o stworzenie jeszcze większego syndromu oblężonej twierdzy, chłodne kalkulacje powinny dać rządzącym do myślenia. Jak pokazały ogólnopolskie protesty przy okazji przepisów Lex TVN, presja publiczna może mieć sens i jest w stanie przynieść pozytywne skutki.
Trochę szkoda, że większość głosów podczas wysłuchania publicznego odnosiła się głównie do tematyki Lex Pilot. Podobnie wygląda sytuacja w największych mainstreamowych mediach. Zdecydowanie za mało miejsca poświęcamy planowanej inwigilacji i retencji danych, a to nie mniej ważne tematy, choć można zrozumieć, że dla większości Polaków będą one o wiele mniej lub praktycznie wcale nieodczuwalne.
Przepisy Prawa Komunikacji Elektronicznej są wprowadzane z ogromnym opóźnieniem, mogą narazić nas na kolejne kary ze strony organów Unii Europejskiej oraz w wielu przypadkach są praktycznie niemożliwe do wdrożenia w wymaganym w Ustawie terminie. Co będzie dalej? Widzę tu trzy opcje. Projekt zostanie przepchnięty kolanem, zostanie na szybko pozbawiony kontrowersyjnych zapisów albo trafi do kosza i w tej kadencji Sejmu już nie wróci, bo zabraknie na to czasu. Żaden z tych wariantów nie napawa optymizmem, ale z nieoficjalnych informacji wynika, że druga opcja jest najbardziej prawdopodobna.