Dziesiątki milionów dolarów na paliwo z powietrza. Lotnictwo USA ma zamiar zawalczyć z emisjami u podstaw
Amerykańskie lotnictwo uwierzyło w zapewnienia startupu o nazwie Air Company, które dumnie twierdzi, że może przekształcać dwutlenek węgla z powietrza w paliwo odrzutowe. Stąd właśnie nowy kontrakt w wysokości 65 milionów dolarów, mający zapewnić, że część z tej “magii” (jak tu bowiem określić inaczej czerpanie paliwa z powietrza, jeśli nie mianem magii właśnie) trafi również na służbę Sił Powietrznych USA. Jest to o tyle ważne, że ta gałąź amerykańskiego wojska generuje ogromne zanieczyszczenia i zobligowała się do uczynienia swoich baz lotniczych całkowicie bezemisyjnymi do 2050 roku i zredukowania emisji o połowę do 2030 roku.
Czytaj też: Wróg nie podsłucha już armii USA. Zadbają o to nowe drony
Oczywiście wspomniana “magia” to nic innego, jak nauka, a dokładniej mówiąc, zaawansowany proces elektrochemicznej konwersji dwutlenku węgla, który to wykorzystuje energię elektryczną i wodę do przekształcenia CO2 w węglowodory. W procesie pozyskuje się więc związki organiczne zawierające atomy wodoru i węgla, które mogą być wykorzystywane m.in. w roli paliw, a sam proces polega na przepuszczeniu prądu elektrycznego przez roztwór elektrolitu, który zawiera CO2 i wodę. Poczas niego prąd elektryczny rozszczepia wodę na jony wodoru (H+) i tlen (O2), podczas gdy CO2 jest redukowany do tlenku węgla (CO)
Startup Air Company ma ponoć już technologię, która umożliwia przeprowadzanie tego procesu, ale nie zdradza jeszcze, jak wiele wody i energii jest w nim zużywane na każdy litr takiego paliwa. Brak tych szczegółów powinien zapalić nam czerwoną lampkę z tyłu głowy. Wprawdzie powszechnie uważa się, że sama elektrochemiczna konwersja dwutlenku węgla ma w sobie ogromny potencjał do tego, aby zawalczyć z emisjami i wykorzystać je w dobrym celu, ale jednocześnie proces ten cechuje aktualnie niska wydajność, wysoki koszt i trudności techniczne w skalowaniu.
Czytaj też: Zdradził Rosję, teraz pomoże USA. Rosyjskie lotnictwo ma poważny problem
Takie szczegóły poznamy zapewne dopiero w przyszłości, bo na tę chwilę Air Company może produkować wyłącznie niewielkie ilości paliwa i musi jeszcze przeskalować swój proces produkcyjny do masowej skali. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, wykorzystywane obecnie przez Siły Powietrzne USA paliwo odrzutowe JP-8 może zostać w pewnym stopniu zastąpione przez ekologiczny zamiennik. Pamiętajmy jednak, że nie będzie to zapewne aż tak proste, bo JP-8 jest wykorzystywane od lat przez połączenie wysokiej gęstości energetycznej, niskiej temperatury zamarzania oraz wszechstronności, więc “paliwo z powietrza” musi dorównać mu w tych kwestiach, a przy tym kosztować odpowiednio mało.
Czytaj też: Sztuczna inteligencja przejęła kontrolę nad samolotem wojskowym. Oto przepis USA na dominację w lotnictwie
Siły Powietrzne USA zyskają na tego typu paliwie nie tylko w obszarze swojej ekologiczności, ale też ogólnej działalności. Zapewnią sobie bowiem nowe, niezależne źródło paliwa, decentralizując swój łańcuch dostaw i tym samym zwiększając swoją wszechstronność w kwestii odpowiadania na różne sytuacje. Zwłaszcza jeśli zacznie wykorzystywać nie tylko takie “paliwo z powietrza”, ale też inne alternatywne paliwa z SAF na czele.