Niemcy podobno wiedzieli, a nic nie zrobili…
Niemcy podobno były pierwszym krajem, które Stany Zjednoczone, jeszcze za czasów administracji Donalda Trumpa, poinformowały o rzekomym zagrożeniu szpiegostwem ze strony Huawei. Ale w przeciwieństwie do USA, Niemcy utrzymują bliskie stosunki handlowe z Chinami i nie mieli potrzeby atakowania chińskich firm.
Potwierdzeniem tego było wprowadzenie nowych przepisów dotyczących cyberbezpieczeństwa w 2021 roku. Choć zostały one zaostrzone, to w przeciwieństwie do pierwszych wersji projektu nowelizacji polskiej Ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa, nie powstały po to, aby wprowadzić ograniczenia dla sprzętu chińskich dostawców.
To właśnie między innymi stosunki z Chinami były podawane jako główny powód niechęci do atakowania Huawei i ZTE. Tym bardziej że jeszcze w 2020 roku szef niemieckiego Federalnego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Informacji zaznaczał, że nie widzi powodów, aby wprowadzać inne, niż techniczne wymagania dotyczące dostawców sprzętu. Niemcy zwracali jednak uwagę, że obawiają się nie tyle chińskich firm, co chińskich przepisów. Które zmuszają lokalne firmy do sprzestrzegania instrukcji organów bezpieczeństwa. Ale od tamtej pory trochę się na świecie pozmieniało.
Czytaj też: 5G Advanced, czyli 5.5G. Te usługi będą działać w nowej technologii
Niemcy chcą ograniczyć obecność Huawei i ZTE w sieciach 5G, bo psują się ich stosunki z Chinami
Niemieckie media informują, że rząd ma w planach wprowadzenie zakazu używania części sprzętu Huawei i ZTE w sieciach 5G. Powołując się na źródła rządowe, Zeit Online pisze o wstrzymaniu budowy sieci z wykorzystaniem sprzętu chińskich dostawców, ale też konieczności wymiany podzespołów już używanych w sieci.
A tego sprzętu może być sporo. Niemieccy operatorzy unikali wykorzystywania chińskich podzespołów w rdzeniach sieci 5G, na co od dawna zwracają uwagę eksperci. Jeśli sprzęt wzbudza jakiekolwiek wątpliwości, nie powinien trafiać do rdzenia sieci, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby jej pozostała część, jak choćby anteny i nadajniki, go zawierała. Tak też wygląda sytuacjach w niemieckich sieciach 5G, w których aktualnie znajduje się więcej sprzętu Huawei, niż w sieciach LTE. Więc konieczność wycofania go z obiegu niosłaby za sobą ogromne koszty.
Czytaj też: Lex Pilot i inwigilacja w Prawie Komunikacji Elektronicznej. Gorące obrady Komisji Cyfryzacji
Na pytanie Reutersa o komentarz do sprawy, rzecznik Huawei krótko stwierdził, ze nie komentuje spekulacji, a jego firma miała bardzo dobre wyniki w zakresie bezpieczeństwa podczas 20 lat współpracy z Niemcami i resztą świata. ZTE nie odniosło się do sprawy.
Wygląda na to, że to nie kwestie techniczne są powodem planowanych działań, a relacje z Chinami. Niemcy są aktualnie w trakcie oceny dalszej perspektywy współpracy z Państwem Środka i relacji handlowych. Niewykluczone, że ma to związek z atakiem Rosji na Ukrainę. Zupełnie nie zdziwię się, jeśli temat rozejdzie się po kościach w momencie, kiedy Chiny i Niemcy dojdą do nowego porozumienia.
Chińska ambasada studzi zapały Niemiec. Wymiana sprzęt ubędzie zbyt kosztowna
Niemcy długo zastanawiały się, czy ulec amerykańskim naciskom i wprowadzić zakaz wykorzystywania chińskich podzespołów w budowie sieci 5G. Niemieccy operatorzy nie chcieli pozostawać w tyle za resztą świata i nie czekając na decyzję administracji rozpoczęli budowę sieci z wykorzystaniem najlepszego i najtańszego sprzętu – chińskiego.
Do sprawy szybko odniosła się ambasada Chin w Niemczech i jej odpowiedź nie pozostawia złudzeń. Straszak w postaci blokady Huawei i ZTE, wliczając w to konieczność wymiany już używanego sprzętu, nie może się udać. W niemieckich sieciach 5G 60% używanego sprzętu stanowią urządzenia chińskich dostawców. Koszty tego przedsięwzięcia byłyby ogromne.
Gdybyśmy próbowali je oszacować, możemy zerknąć na Stany Zjednoczony. Tam wymiana 24 tys. stacji bazowych korzystających z urządzeń Huawei i ZTE ma kosztować prawie 5 mld dolarów. Jak na początku 2023 roku informował RCWireless, w Niemczech jest ponad 80 tys. stacji bazowych emitujących sygnał sieci 5G. Koszty wymiany sprzętu byłoby więc znacznie wyższe niż w przypadku Stanów Zjednoczonych i jest mało prawdopodobne, aby operatorzy chcieli to sfinansować z własnej kieszeni.